II Rozdział 12. 'O ciebie się bałam, ciołku'

9.2K 575 34
                                    

- Uderzył mnie.
Z każdym wypowiedzianym przez niego słowem, napawało mnie większe zdziwienie.
Ale to?
Nie, ja... coś we mnie pękło.
- Po prostu podszedł i wymierzył mi policzek, jakbym był nic nie wartym gówniarzem. Rozciął mi wargę, to pamiętam. I pamiętam, że wszyscy to widzieli. Matka, siostry. Pamiętam, jak Wal zaczęła płakać i przytuliła się do moich nóg. Chwycił ją za ramię i odciągnął ode mnie. Safaa miała trochę ponad pięć lat, ale wiedziała co się dzieje. Matka nic nie zrobiła. Patrzyła na mnie tak, jakbym... jakbym to ja był wszystkiemu winny. Nie uważam, że byłem bez winy. Zabiłbym dla Wal, mam tą świadomość. Ojciec powiedział, że... że nie jestem godny bycia jego synem, że nie tak mnie wychował. Wtedy zdałem sobie sprawę, że przecież on mnie nie wychował. Wyszedłem z domu, wróciłem po tygodniu. Byłem u Nicka. Tam widziałem, jak jego ojciec odnosi się do matki. Jak odsuwa jej krzesło, nawet przepuszcza w drzwiach. Takie zwykłe rzeczy. Mój ojciec tego nie robił. Często zabierał gdzieś mamę, ale nie otwierał jej drzwi do samochodu. Ojciec Nicka robił to nawet wtedy, kiedy jechali na zwykłe zakupy. Jego mama była zawsze uśmiechnięta. Moja nigdy tak nie wyglądała. A nawet jeśli, nie pamiętam tego. Kiedy wróciłem do domu unikaliśmy się z ojcem. Nie wchodziliśmy sobie w drogę. Pamiętam jak kiedyś Wal płakała w nocy. Poszedłem do jej pokoju, okazało się, że miała koszmary. Zostałem z nią na noc, nie lubiłem, kiedy płacze. To mnie w pewien sposób bolało. Rano ojciec zrobił mi awanturę. Odezwał się do mnie pierwszy raz od dwóch miesięcy. Powiedział, że mam się nie mieszać w sprawy jego rodziny. Dał mi wtedy jasno do zrozumienia, że już do niej nie należę. Wal stanęła po mojej stronie. Była dzieckiem, ale miała na tyle odwagi. Powiedziała, że to ja jestem jej rodziną. Wtedy ojciec wściekł się jak nigdy wcześniej. Powiedział, że ona nie rozumie pewnych rzeczy, bo kobiety ich nie rozumieją. Obraził wtedy też i mamę, ale ona jak zwykle nie zareagowała. Waliyha naprawdę nie wiedziała o co mu chodzi. Kazał jej wyjść, a ja miałem się wynosić. Od tamtej pory nie istnieliśmy była siebie. Do dnia moich osiemnastych urodzin. Od zawsze było mówione, że jak będę pełnoletni, wejdę do firmy ojca. Wiedziałem, że po tym wszystkim co się stało nie mam na to szans. Wyobraź sobie moje zdziwienie, kiedy dostałem maila, że mam się stawić w jego biurze. Nie chciałem tam iść. Ale z drugiej strony to była szansa na oderwanie się od tego wszystkiego. Ojciec przyjął mnie jak każdego innego podwładnego. Nie spodziewałem się po nim aż takiej uprzejmości względem mnie- prychnął- powiedział, że nie wejdę do głównego zarządu, co mnie wcale nie zdziwiło. Dał mi w wydział elektroniki. Najmniej się dla niego liczył, nie chciał wiązać z nim przyszłości. Pokładał nadzieje w transporcie i inżynierii. Powiedziałem, że skoro mam tym kierować, to chcę być prezesem tego wydziału. Nie ciągnęło go do elektroniki, uważał, że to najbardziej zbędna cześć jego firmy. Zgodził się, podpisał kontrakt. Stałem się szefem wydziału, mogłem robić co chciałem. Liczyło się tylko to, czy co miesiąc odpowiednia kwota wpłynie na konto bankowe firmy. Tak też było. Działalność nie mogła się powiększyć, bo jednak nadal była częścią firmy mojego ojca, więc potrzebowałbym na to jego zgody, a nie chciałem być od niego zależny pod żadnym względem. Po roku przedstawiłem mu bilans. Wydział przyniósł więcej dochodów niż reszta jego firmy. Chciał go wcielić z powrotem, uznał, że skoro rozwinąłem ten sektor nie jestem mu już potrzebny. Chciał zrobić ze mnie podrzędnego urzędnika i tyle, a on sam miałby zarządzać tym, co zbudowałem ja. Wyśmiałem go. Powiedziałem, że nie oddam już mojej firmy. Próbował wszystkiego, wynajął adwokatów. Jednak z prawnego punktu widzenia, ten wydział był już moją prywatną działalnością. Pieniądze przychodziły regularnie, spłaciłem go. Na ostatnim posiedzeniu zarządu na jakim byłem w jego firmie, zostało ogłoszone, że dział elektroniki zostaje oficjalnie wyłączony z firmy mojego ojca, bo jego właścicielem jestem ja. Wyzwał mnie od oszustów i złodziei. Powiedział, że nie chce mnie więcej widzieć, że nie jestem jego synem, że go okradłem. Zignorowałem to i po prostu wyszedłem, ale... zabolało.
To był sierpień. Miałem zaczynać studia w Kalifornii, co wiązało się z przeprowadzką. Nie chciałem zostać w Anglii, nie widziałem takiej potrzeby. Dwa dni przed moim wyjazdem, brat mojego ojca, z którym nie utrzymywał kontaktów poprosił o spotkanie. Zdziwiłem się, ale nie miałem nic do stracenia. Okazało się, że dowiedział się o tym co zaszło między mną, a jego bratem. Powiedział mi też, że właśnie zbankrutował. Nie chciał pomocy, miał swoje prywatne konta bankowe, po prostu jego firmy nie dałoby się uratować. Chciał wyjechać do Francji i tam mieszkać. Dał mi swój sygnet- spojrzałam na jego prawą dłoń, na której widniał wspomniany przedmiot, który teraz obracał na palcu- powinienem był dostać go od ojca, miał taki sam. A że mój ojciec nie ma już syna, nie dostałem. Wuj przekazał mi go i powiedział, że prosi tylko, abym zbudował coś trwalszego niż on i był lepszym, niż mój ojciec. Obiecałem, że to zrobię. Tuż przed wyjazdem dowiedziałem się, że nie wyjechał do Francji. Popełnił samobójstwo. Ojca to nie ruszyło. Przełożyłem wyjazd o tydzień, potem się okazało, że odziedziczyłem jego majątek.
Pamiętam, jak wkładałem walizkę do bagażnika samochodu, przed wyjazdem na lotnisko. Pomimo wszystko, chciałem pożegnać się z matką. Nie wyszła. Stała w oknie i po prostu patrzyła. Tylko on stał przed domem i czekał, aż odjadę.
Po tym wszystkim... zmieniłem się. Ustawiłem sobie inne cele, inne priorytety. Poszedłem na studia, uczyłem się, prowadziłem firmę. Nie miałem na nic czasu. Potem poznałem Nialla, chłopaków. I zaczęło się od nową dawne życie. Momentami pieprzenie wszystkiego. Nie próbowałem nawiązywać kontaktów z matką. Byłem tam parę razy, oczywiście bez wiedzy ojca. Dowiedziałem się, że zdradził mamę i ją zostawił. Tak kochał rodzinę- prychnął- ale i tak, czułem się w pewnym stopniu upokorzony przez niego. To wszystko co powiedział o mnie na tym zebraniu. Wszyscy to słyszeli, cały zarząd. Ale gdybym mógł, zrobiłbym to samo co wtedy. Niczego bym nie cofnął, żadnego słowa. Najwidoczniej tak miało być- westchnął tylko i sięgnął po kieliszek wina.
Przez ten cały czas, nie podniósł wzroku. Jakby to mówił sam do siebie, raczej sam przed sobą.
A ja siedziałam na jego udach i patrzyłam na niego lekko marszcząc brwi.
Nie miałam pojęcia, że to tak wyglądało.
No popatrz na mnie!
Malik!
Głuchy.
Nie odezwałaś się przecież.
Co z tego?! I tak głuchy! Wołam mentalnie!
Jesteś dziwna.
Słyszę twój głos w głowie, masz jeszcze jakieś wątpliwości?
Oparł głowę o leżak i odetchnął.
No patrz mi w oczy!
Sypałam się w środku. To co powiedział mnie dotknęło, bardzo dotknęło. I sam fakt, że mi o tym powiedział.
Zaufał ci. Zrób to samo.
Nie mogę.
Możesz.
Nie potrafię.
Dobrze, że zdajesz sobie z tego sprawę.
Chciałam się odezwać.
Ale coś się stało.
Coś mokrego spłonęło po moim policzku i spadło prosto na wierzch jego prawej dłoni, którą trzymał na moim udzie. Szybko przeniósł tam swój wzrok i zmarszczył brwi.
Ale ja nie. Moje spojrzenie utkwione było w jego twarzy. Nie ruszyłam się.
Podniósł głowę i spojrzał na mnie zdziwiony. Usta miał lekko uchylone.
- Co...?- urwał nagle, kiedy uniosłam drżącą dłoń do jego policzka. Potarłam go lekko, szybko odłożyłam kieliszek na płytki i objęłam go za szyję.
Co z tego, że miał twarz na wysokości moich cycków?
Nic.
Nie przeszkadzało mi to.
Ja go po prostu chciałam przytulić.
Powoli, zdezorientowany objął mnie w talii i przycisnął policzek do mojej skóry.
- Hej- potarł moje plecy- co się stało?- zapytał miękko.
Nie mogłam wykrztusić słowa!
- J-ja...
Odsunął mnie od siebie i podniósł wzrok.
- Ja nie wiedziałam- pokręciłam głową, nadal czując łzy w oczach. Łzy, których nie powinno być, które nie powinny wypłynąć, których nie powinnam mu pokazać.
Była tylko jedna.
Aż jedna.
- Skąd miałaś wiedzieć? Proszę cię, nie płacz- powiedział szczerze zdziwiony.
- Nie chcę płakać. Tylko twój ojciec...- pokręciłam głową- jak tak można?!
- Nie myśl o tym, nie chcę żebyś zwracała sobie tym głowę.
- No co za dupek z niego!
Tak, zignorowałam go.
- Wiem...
- Jesteś jego synem do cho...
- Czy ty mnie słuchasz- przerwał mi w końcu.
- Słucham cię- westchnęłam i objęłam go za szyję- poniosło mnie. Wyobraź sobie, co zrobię, jeśli go kiedykolwiek zobaczę.
- Lepiej nie. Wolę sobie wyobrazić ciebie w moim łóżku- poruszył brwiami.
- Humor ci wrócił- uśmiechnęłam się.
- Mówiłem. Przy tobie zawsze wraca- wzruszył ramieniem- chcesz popływać?
- Jak mnie nie utopisz, to chcę- zgodziłam się, a on wstał ze mną na rękach i wszedł do basenu. Znowu oblało mnie zimno. Postawił mnie i stanął za mną. Ciekawa byłam co zrobi.
- Malik!- pisnęłam i zakryłam twarz dłońmi.
Oblał mi włosy!
Piździ!
Zimno!
Odwróciła się do niego z chęcią mordu, ale jak zobaczyłam tą przygryzioną dolną wargę, a potem usłyszałam jego śmiech... miałam ochotę go pocałować.
A właśnie!
Nie pocałował mnie!
Ostatni raz w jego firmie po lunchu!
Ty! Całuj! Słyszysz?!
Albo może...
Podeszłam do niego powoli, rękami odganiając wodę. Położyłam dłonie na jego torsie i przejechałam po nim paznokciami w górę i w dół.
Matko, ale ma kaloryfer.
Zamruczał cicho i uśmiechnął się pod nosem, a ja cóż...
Stanęłam ma palcach i wyprostowałam się, żeby dosięgnąć jego ust. Pochylił się powoli, umieścił łapki na mojej talii i już, już, już prawie połączył nasze usta!
Prawie!
Bo kiedy nasze wargi dzielił niemal centymetr, popchnęłam go w tył!
I się przewrócił!
Chlusnął do tyłu, rozchlapując wodę na wszystkie strony, a ja zaczęłam się cieszyć jak głupia.
Wynurzył się po chwili, biorąc głęboki wdech i przetarł dłońmi twarz, potem zaczesał włosy.
- Nie zrobiłaś tego- powiedział niskim głosem i przeniósł na mnie ciemne tęczówki.
Mam przesrane?
- Owszem, zrobiłam.
- Twój błąd- zaakcentował wyraźnie każde słowo.
Tak, definiowanie, masz przesrane.
Nie wiedziałam nawet, kiedy rzucił się w moją stronę. Odwróciłam się i zaczęłam spieprzać, bo co innego mi zostało? Śmiałam się, kiedy mnie gonił i co ważniejsze- on też się śmiał!
Po kilku minutach zdałam sobie sprawę z tego, że tylko ja się śmieję. Przystanęłam na środku basenu.
Cisza
Poczułam się dziwnie.
Odwróciłam się powoli, ale za mną go nie było. Momentalnie zesztywniałam.
Gdzie on kurwa jest?!
Rozejrzałam się wokół, nie zauważyłam go. Kieliszki i butelka wina stały obok leżaka, jak wcześniej. Było ciemno. Na tarasie, gdzie znajdował się basen świeciły się dwie lampy dając uroczy półmrok.
Ta, romantycznie w chuj i bardziej, ale no!
Porwali mi Malika!
- Malik?- zapytałam cicho i przeszłam do schodów. Wyszłam z basenu i powoli brzegiem skierowałam się do przejścia do ogrodu. Wyszłam na dwór i objęłam ciało ramionami, kiedy pomimo tego, że było naprawdę ciepło, poczułam niechciany chłód.
Spojrzałam na ocean rozlewający się u dołu skalistego wybrzeża, na którym stała willa.
Niebo pokryte milionami gwiazd, sierpowaty księżyc.
Rozejrzałam się jeszcze raz i wróciłam do środka.
- Zayn?- zawołałam w końcu, ponownie przechodząc obok basenu.
Nic.
- Zayn, to nie jest śmieszne!
Światło zgasło, przesłaniając przestrzeń mrokiem. Powstrzymałam się od pisku i miałam ochotę, naprawdę wielką ochotę, żeby się na niego wydrzeć.
Robi sobie ze mnie jaja!
P-prawda?
- Zay...
Czyjaś dłoń przywarła do moich ust, ramię objęło moją szyję.
Podskoczyłam lekko i chciałam się obrócić, ale moje ręce zostały unieruchomienie z tyłu.
Kurwa!
Weź oddech.
Wyciągnęłam nosem powietrze i przymknęłam powieki czując jego zapach.
Słodki zapach.
Wiedziałam.
Dzięki.
Nie ma sprawy.
Wyrwałam się jednym ruchem i odwróciłam przodem do niego.
- Czy ty chcesz zginąć śmiercią tragiczną?- zapytałam widząc, jak powstrzymuje się od śmiechu.
- Zayn, to nie jest śmieszne!- zapiszczał i wybuchnął rechotem na całe gardło. No ja go walnę. Odwróciłam się i wróciłam po swój kieliszek.
- Nie obrażaj się- dźgnął mnie palcem w brzuch, ale nie zwróciłam na to uwagi. Odłożyłam szkło na blat w kuchni i ruszyłam na górę.
W dupie go mam, niech śpi na kanapie.
- Nie obrażaj się!- krzyknął za mną, kiedy wychodziłam po schodach.
- Daj mi spokuj, dupku!- warknęłam i weszłam na najwyższe piętro. Szybko przeszłam do drzwi, weszłam do sypialni i... zostałam pchnięta na ścianę.
Jego ciepłe wargi połączyły się z moimi w gorącym pocałunku.
Ta, a miałam być zła.
Niemal od razu wpakował mi język do gardła, znajdując mój. Chwycił moje ręce i przytrzymał nad moją głową, przylegając do mnie swoim ciałem. Jego tors otarł się o moje twarde z zimna sutki, okryte jedynie koronką, na co jęknęłam, co wyraźnie mu się spodobało, bo uśmiechnął się przez pocałunek. Chwycił moje udo i uniósł moją nogę do góry, owijając sobie wokół pasa. Jego krocze spotkało się z moją kobiecością, na co oboje nas przeszedł dreszcz podniesienia. Wsunęłam dłonie w jego czarne, mokre włosy i przyjechałam paznokciami po skórze głowy. Zamruczał cicho i przygryzł moją dolną wargę.
Odsunął się ode mnie i potarł kciukiem mój ciepły policzek.
- Dupek- wysapałem, łapiąc cenny oddech i otworzyłam oczy.
- Podobno ci tego brakowało- mruknął.
- Brakowało- zgodziłam się.
- Nie bądź zła- uśmiechnął się unosząc lewy kącik ust i jeszcze raz pocałował mnie w sam środek ust.
I bądź tu stanowcza, kobieto...
- To mnie nie prowokuj- przejechałam nosem wzdłuż jego szyi, a on podniósł mnie i w pozycji 'na koalę' zaniósł do łazienki.
- Wspólny prysznic, czy wolisz sama?- uniósł brew.
- Sama- powiedziałam, a on jęknął i postawił mnie na płytkach.
- Czekam w sypialni- bąknął i wyszedł jak pies z podkulonym ogonem.
Ściągnęłam z siebie mokrą bieliznę, szybko umyłam włosy jeszcze raz i spłukałam ciało wodą. Wytarłam się i założyłam suchą bieliznę. Wyszłam z łazienki i zdałam sobie to samo pytanie co wcześniej.
Gdzie moja koszula?
I gdzie Malik?
Otwarte drzwi na taras.
I wiadomo już wszystko, poszedł się odstresować, biedak.
Wyszłam z sypialni i zobaczyłam go stojącego przy balustradzie tyłem do mnie. Miał na sobie spodnie dresowe, te co wcześniej. Podeszłam bliżej, a on odwrócił się i... podał mi kieliszek wina?
A papieros gdzie?
- Dziękuję- uśmiechnęłam się i stanęłam obok niego.
A przed nami niebo wpada do śpiącego już oceanu.
- Bardzo jesteś zła?- spojrzał na mnie jak zbity pies.
Aww...
- A wyglądam, jakbym była zła?- zapytałam i uśmiechnąłem się lekko.
- Nie wiem- przyznał marszcząc brwi.
Taki jakiś niepewny chłopina...
- Nie, nie jestem zła- pokręciłam głową- ale nie strasz mnie tak więcej- powiedziałam cicho, spuszczając wzrok.
- Bałaś się?- zapytał i potarł moje policzki.
- O ciebie się bałam, ciołku, czemu zadajesz takie głupie pytanie?- pokręciłam głową i objęłam go w pasie, przytulając policzek do jego klatki piersiowej.
- O mnie?
- Nie, moją sąsiadkę- przewróciłam oczami i spojrzałam na niego- co ci?- zmarszczyłam brwi.
- Nic- pokręcił głową.
- A właśnie. Gdzie moja koszula?- zdałam w końcu to pytanie!
- W mojej garderobie- uśmiechnął się i chwycił mnie za rękę- chodź, dam ci ją- wróciliśmy do środka. Odłożył oba kieliszki i zniknął w garderobie, by po chwili wrócić z czarnym, cienkim materiałem.
- Dziękuję- uśmiechnęłam się i założyłam ją na siebie, ale nie sprawiło to wielkiej różnicy.
Tylko oczy Malika pociemniały.
- Zmęczona?
- Yhym- ziewnęłam cicho i pokiwałam głową. Zaśmiał się i ściągnął dresy, zostając w czarnych bokserkach od Klaina.
Położyłam się po prawej stronie łóżka, on obok mnie, po lewej. Zgasił lampkę nocną i przykrył nas kołdrą.
Ciepełko!
- Mogę zrobić z ciebie moją poduszkę?- zapytałam i spojrzałam na niego.
- Proszę bardzo- parsknął śmiechem, a ja ułożyła szybko głowę na jego torsie i przerzuciłam nogę przez jego ciało. Objął mnie ramieniem i przyciągnął do siebie bliżej, drugą dłoń kładąc sobie pod głową.
- Muszę mieć coś pod głową, inaczej nie zasnę- mruknęłam i przyjechałam nosem po jego skórze.
- Dlatego masz tyle poduszek na łóżku- stwierdził.
- Lubię mieć miękko jak śpię. Nienawidzą płaskich poduszek.
I tak leżałam z zamkniętymi oczami i doszło do mnie, jak spokojnie bije jego serce.
- Serce ci bije.
- Poważnie?- zapytał przejęty.
- Yhym.
- Zapamiętam- zaśmiał się i potarł dłonią moje ramię. Podniosłam się na chwilę i spojrzałam na niego.
Nie zapomniałeś o czymś, facet?
Mimowolnie spojrzałam na jego rozchylone lekko wargi.
I pocałowałam te zajebiste usta.
Nie na długo, ale przyjemnie.
Odsunęłam się i ułożyła głowę z powrotem na jego torsie.
- Dobranoc, Zayn.
- Dobranoc, skarbie.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
- Intryguje, to znaczy, że chciałbym cię poznać tak bardzo, jak tylko mi na to pozwolisz.
To było ostatnie co usłyszałam przed odpłynięciem do krainy Morfeusza...

~*~
To ostatnie nawiązuje do ich rozmowy jak wracali czy tam jechali do restauracji, tak przypominam, jakby ktoś zapomniał.
Coś za słodko, nie?

A TERAZ LA!!!
Na wstępie dziękuję uniżenie za nominację Strawberry_Cake
I zaszczycona jestem i te inne takie!! Aww!
No, a teraz

1. Co zachęciło cię do dołączenia do wattpada?
Hmm, tak w sumie, to znalazłam tą stronkę przez głupotę. Miałam jazdę na Hobbita i czytałam bloga dziewczyny, którego głównym tematem był Richard Armitage- Thorin. No i tam był link na wattpada, gdzie jedna z fanek Ryśka pisała swoje FF o nim. I tak oto znalazłam wattpada, a jak się zczaiłam, że tu tyle o 1D jest to śmierć mózgu miałam! A że ja w 2012 napisałam swoje pierwsze FF o nich, które nawiasem mówiąc jest klapą totalną, to pomyślałam, że może by coś nowego zacząć tworzyć. I tak oto mamy między innymi Save Me.

2. Ulubiony serial?
Gra o tron, zdecydowanie, bo tam wszyscy umierają (tak, wiem jestem dziwna)

3. Gatunek książki, który czytasz najchętniej.
Fantasy raczej, magia i te sprawy, Harrego Pottera znam prawie na pamięć :) Ale lubię też artykuły różne np taką fajną książkę w biedrze za piątkę kupiłam, tak łowca okazji, wiem. Struktury gangu, jak napaść na bank, sekrety kryminologii, co zrobić z ciałem po śmierci i wiele innych ciekawych rzeczy w niej jest. A to tylko pięć zł było!

4. Ulubione opowiadania na wattpadzie.
Osobiste osobistości FortunateEm, oprócz tego cała twórczość Strawberry_Cake :)

5. Kto wie o tym, że piszesz?
W sumie kilka osób z klasy wie i to błąd chyba, raczej napewno. Moje dwie przyjaciółki i moi rodzice, co jest najgorszą rzeczą, bo cały czas dogadują, że mam przestać marnować na to czas. Ach to wsparcie bliskich, nie?

6. Ile czasu dziennie spedzasz na pisaniu?
Oj........ Jak się wezmę to sporo. Dzisiaj na przykład 5,5 godziny. Ale to wyjątek, bo zrobiłam sobie jeden dzień ferii. Przez całe dwa tygodnie moje życie to nauka była. Maturzysta nie ma ferii :( :(

7. Ulubiuny kolor.
Dziwna jestem, zmienia mi się. Kiedyś niebieski, potem różowy, włosy chciałabym farbnąć na szaro, albo fioletowo, a za ciuchami w tych kolorach nie przepadam. Aktualnie jestem na etapie czerni i koloru bordowego, co po Ellaynie chyba nawet widać.

Ale was zanudziłam!!!!!!!

A teraz puytanka dla was:
Allicleee FortunateEm H-yuna JesicaEvans rudablondynka 💪💪💪

1. Od jak dawna piszesz?
2. Czym się interesujesz poza pisaniem?
3. Co najbardziej ci się podoba w osobie twojego idola?
4. Czego nieznosisz w ludziach?
5. Dlaczego piszesz?
6. W jakich trzech słowach opisałabyś życie?
7. Co byś zrobiła, gdyby się okazało, że stałaś się główną bohaterką swojego własnego FF? Zmieniłabyś jego fabułę, żeby uniknąć problemów, o których dobrze wiesz?

Tyle ode mnie skarby!

I jeszcze jedno!!!
Zaczęła pisać nowe FF!!!
Tak ogólnie to jest to świat sułtana, w który oczywiście Zaza panem!! Mam nadzieję, że jak znaczne publikować, to zajrzycie!!!
❤❤❤

PATIX

SAVE ME | Zayn MalikOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz