II Rozdział 26. 'Mam dla ciebie bokserki'

9.3K 642 41
                                    

Wpił się w moje usta z taką siłą, że wbiło mnie w poduszki. No znieruchomiałam na tym łóżku, oszołomiona jego słowami. A koliberki szalały dalej.
'Taka kobieta jak ty jest moim życiowym fartem'
Czy on powiedział, że jestem jego życiowym kurwa fartem?!
Nie. Mój podniecony mózg po prostu wariuje.
Poczułam jego ciepły język na mojej szyi, aż w końcu pod uchem. Nosz przecież zawyłam jak łania!
Albo coś.
- Możesz krzyczeć- powiedział tuż przy moim uchu- krzycz jeśli chcesz- jego twarda erekcja połączyła się z moją intymną częścią ciała tak mocno, że zawyłam jeszcze raz.
I nie przestawał.
Zaczął się o mnie ocierać, zaczął mi gwałcić językiem gardło, zaczął miętosić moje cycki.
Śmierć.
- Zayn... co ty do cholery odwalasz...- wyjęczałam głośno i zacisnęłam dłonie na jego ramionach.
- Nic, czego byś nie chciała- uszczypnął mój prawy sutek, na co jeszcze bardziej mną wygiąło- widzisz?
- Czuję, nie widzię- pokręciłam głową.
- To otwórz oczy- mruknął nisko lekko rozbawiony. Otworzyłam oczy, a kiedy mój wzrok napotkał jego tęczówki przepełnione ciemnym brązem, cholernym ciepłem i iskierkami, znowu poczułam koliberki.
I nie mogłam się nie uśmiechnąć.
Wyszczerzyłam się szeroko i wsunęłam palce w jego włosy, przyciągając do siebie w słodkim pocałunku. Uśmiechnął się przez pieszczotę i dołączył do tego swój język.
Rany Julek...
- Zayn, zaraz...
- Nie, poczekaj jeszcze- wysapał i oparł się na łokciach po obu stronach mojego ciała.
- Człowieku, ty wiesz co ja czuję?- wyjęczałam i pociągnęłam go za włosy, odchylając głowę w tył.
- Wiem, skarbie- pocałował mnie w czoło.
Czoło?
- Ja tu jestem... Zayn...!- wrzasnęłam powstrzymując się od wybuchu wewnętrznego.
- O tak, jeszcze chwila- powiedział i połączył nasze czoła. Czułam jego oddech na twarzy, czułam jego dłonie na swoim ciele, jego ciało tuż przy moim i jego kutasa między nogami!
- Zayn, j-ja... j-ja już nie...- podkurczyłam palce u stóp i spojrzałam na jego twarz.
- Kurwa, Layna... dojdź dla mnie, skarbie- wyszeptał w moje usta takim cholernie łamiącycm się głosem.
I puściło w momencie.
Doszłam z krzykiem, jękiem, z jego imieniem na ustach i ciemnymi plamami przed oczami, wygięta w tył.
Ogarnęło mnie kurewsko silne uczucie przyjemności, wszędzie, dosłownie wszędzie to czułam. Nogi mi drżały, dyszałam jak rasowy parowóz i zdałam sobie sprawę z tego, że cały czas ciągnęłam go za włosy.
Ups.
Przeniosłam dłonie na jego kark i zaczęłam go drapać paznokciami, tak jak mi się podobało. Oparł czoło o moje i normował oddech, tak jak ja. Cały na mnie leżał!
- Pocałuj mnie...
Otworzyłam oczy, ale on nadal miał swoje zamknięte. Usta lekko rozchylone wciągały powietrze, a jego ciało nadal drżało, no czułam to!
Uśmiechnęłam się i położyłam dłonie na jego policzkach, łącząc nasze usta w jedność. Całowałam go powoli. Nie chciałam się pożerać, byłam zmęczona, nadal odczuwałam braki powietrza. Chwyciłam go za ramiona i przeturlałam na łóżko, kładąc się na jego klatce piersiowej. Ale policzki znowu głaskałam.
Urzekły mnie i tyle.
No i znowu na nim leżałam, a moje cycki były płaszczone. Ale to szczegół. Wsunął język w moje wnętrze i tak się słodko i powoli zabawiał z moim, na co koliberki znów zaczęły buczeć. Jego dłonie masowały moją talię i zatrzymały się w końcu u dołu kręgosłupa.
Odsunęłam się i oparłam brodę o jego tors. Lubię tak na niego popatrzeć w tej pozycji.
- I co?- odezwał się zachrypniętym głosem i otworzył oczy.
Jaśniutkie!
- Czujesz się zaspokojona?- uniósł kpiąco brew i przygryzł wargę.
Przejechałam dłonią po jego policzku aż do brody i uwolniłam jego wargę.
- Nie rób tak, bo mnie weźmie na powtórkę, a nie mam czasu- zaśmiał się cicho na moje słowa- czuję się dobrze, dzięki- powiedziałam z uśmiechem, położyłam policzek na jego piersi i odetchnęłam głęboko.
- Ja też- odparł nisko, na co mnie skręciło- bardzo dobrze- tak mnie uroczo miział wzdłuż kręgosłupa.
Awww!
- Powiedzieć ci coś?- zapytał, smyrając mnie po łopatkach.
- Hmm?- mruknęłam jedynie, bo tak mi dobrze było.
- Pierwszy raz w życiu uprawiałem seks na sucho- przyznał, a ja momentalnie podniosłam się do pionu, patrząc na niego jak na idiotę.
No w sumie to nim był.
- Poważnie?- zdziwiłam się- jak na pierwszy raz wyszło ci... nieźle, chyba- skrzywiłam nosem i nic nie poradzę, że się czerwona zrobiłam.
Uhh, to okropne!
- Dzięki- zaśmiał się i pociągnął mnie z powrotem na swoją klatkę piersiową- musisz się zbierać, wiesz o tym.
- Teraz to mi się nie chce- jęknęłam i zaciągnęłam się jego słodkim zapachem. Zaczął się cicho śmiać, kolejny raz z resztą i znowu mnie tak miło drapał.
- Która godzina?- mruknęłam cicho, podniosłam chcąc nie chcąc głowę i sięgnęłam po spodenki, które leżały na łóżku. Wyciągnęłam z kieszeni komórkę- 17:21- westchnęłam i położyłam się na nim znowu- prysznic trzeba wziąć- wymamrotałam w jego skórę.
- Ale razem, prawda?- zapytał z nadzieją, a oczy znowu mu się zaświeciły. Pokręciłam przecząco głową- dlaczego?- jęknął, przywracając oczami.
- Bo jak pójdę z tobą, to mnie jeszcze przelecisz, w najlepszym wypadku zmacasz, a mi się spieszy- stwierdziłam i wstałam. Jakoś się nie przejmowałam tym, że nie miałam na sobie stanika i że miał bezkarny widok na moje cycki.
Trudno.
Wzięłam prysznic nie mocząc włosów, bo by nie wyschły i nakremowałam się balsamem cytrynowym. Starałam się to zrobić szybko, żeby Malik się nie nudził za bardzo. Wyszłam z łazienki w puchatym ręczniku i zdziwiłam się, kiedy łóżko było puste.
- Moja kolej.
Podskoczyłam, o mało nie upuszczając ręcznika na podłogę. Zaśmiał mi się do ucha i objął ramionami w pasie, przyciskając usta do mojej szyi. Złożył tam mokry, długi pocałunek i położył brodę na moim ramieniu.
Dobrze mi.
I koliberki czuję!
- Mam dla ciebie bokserki- powiedziałam.
Dziwnie to brzmiało, wiesz?
Trudno.
- Skąd?- zapytał i odwrócił mnie przodem do siebie- zdradzasz mnie?- uniósł brew.
- Ciekawe z kim- prychnęłam- od Nialla. Chyba nawet mam jakieś nowe- zmarszczyłam nos.
- To chcę- skinął głową- wracam za chwilę- zlączył nasze usta i nim zdążyłam mrugnąć, zniknął w łazience. Stałam tak przez chwilę, aż w końcu otrząsnęłam się i weszłam do garderoby. Wytarłam się do sucha, korzystając z okazji, że ten zboczony jest za zamkniętymi drzwiami i zabrałam się za wybieranie ubrań. Jako pierwsze, założyłam czarną bieliznę, żeby nie było, że świecę gołą dupą, bo jeszcze wyjdzie z tej łazienki i co. No. To założyłam tą bieliznę z koronki i czarne, materiałowe spodnie takie ze ściągaczem u dołu, ale nie były luźne. A jak spodnie, to od razu wsunęłam na stopy czarne, wysokie szpilki, które normalnie lśniły. I tak sobie przeglądałam ciuchy, aż doszłam do wniosku, czemu by się cała na czarno nie machnąć. No bo czemu by nie? Tak więc zdjęłam z wieszaka czarną, luźną koszulę z długim rękawem i zapięłam ją na pod sam kołnierzyk. Później usiadłam przed lustrem i zaczęłam rozczesywać włosy, kiedy usłyszałam jak drzwi od łazienki się otwierają.
I spojrzałam w lustro.
Stał za mną, miał przewiązany ręcznik na biodrach i tak jak ja- suche włosy.
I wargę między zębami.
Kurwa.
- Weź sobie z półki- powiedziałam tylko i znów wsunęłam grzebień we włosy. Tak, czeszę się grzebieniem.
Minęła chwila, taka trochę dłuższa chwila i poczułam jego dłonie na ramionach. Zastygłam bez ruchu, a on powoli wyciągnął grzebień z mojej dłoni.
Co się dzieje?
Odgarnął moje długie włosy do tyłu, na plecy i... zaczął mnie czesać.
Kurwa włosy mi czesał!
- O której będziesz w domu?- zapytał, a ja spojrzałam w lustro. Nie patrzył na mnie, był skupiony na tym co robił.
Tak mnie jakoś ciepło oblało. Nie wiedziałam co mam zrobić z rękami. Nie wiedziałam gdzie mam patrzeć.
Co ja wiedziałam w tej chwili, tak na dobrą sprawę?
Nic.
Dokładnie tak, przyjacielu.
- Nie wiem- zaczęłam cicho- około 20:00, może później- wzruszyłam lekko ramieniem, patrząc na swoje dłonie.
- Mogę po ciebie przyjechać- zaproponował.
- A co z moim samochodem?
- Zawiozę cię. Potem możemy jechać do mnie, albo do ciebie. Jak wolisz. Chyba, że w ogóle mnie nie chcesz...
- Chcę- wypaliłam chyba zbyt szybko, bo przestał mnie czesać, a nasze oczy spotkały się w lustrze- to znaczy... no wiesz- wymamrotałam i znów spojrzałam na swoje jakże interesujące dłonie.
Porażka...
- Zadziwiasz mnie- powiedział i znów puścił w ruch grzebień.
- To znaczy?
No bo co, niech się określi jakoś bardziej.
- Raz mnie jawnie prowokujesz, a za chwilę się wstydzisz- powiedział miękko- pierwszy raz się z tym spotykam.
- I co o tym myślisz?
Nadal patrzyłam na swoje dłonie!
- To jest... dobre. Tak myślę. Wiesz, dzisiaj kobiety nie mają problemu z rozebraniem się w kiblu przed facetem, którego widzą pierwszy raz w życiu. Wstyd się przyznać, ale wiem co mówię- westchnął.
Wszystko co robił, było tak cholernie delikatne.
No nawet ja się nie umiem tak czesać!
- Powiedziałeś... powiedziałeś coś dziwnego- zaczęłam z lekkim wahaniem.
- Co takiego?
- Powiedziałeś, że kobieta taka jak ja, to twój życiowy fart. Co miałeś na myśli?- zapytałam.
- To, że może dopiero odkąd się z tobą spotykam widzę coś innego poza pracą i seksem. Lubię z tobą rozmawiać- stwierdził- to jest takie oderwanie się od tego wszystkiego. Z nikim nigdy nie rozmawiałem tak jak z tobą- przyznał- może z Niallem czasami.
- Wcześniej też? Jak byłeś młodszy?
- Z matką nie było tematów do rozmowy, z ojcem tak samo, a moje siostry były zbyt małe- powiedział z taką jakąś goryczą w głosie- z tobą czuje się dobrze. Samo przebywanie z tobą... żadna inna kobieta mnie nie traktowała tak jak ty teraz.
- Czyli jak?- spojrzałam w lustro.
Nie patrzył na mnie.
- Traktujesz mnie jak człowieka, a nie maszynę do zarabiania  tysięcy dolarów, albo seksu. Masz inne priorytety niż wszystkie przed tobą.
- Ile ich było?
- Wystarczająco dużo, żebym zdążył zwątpić w dzisiejszy model kobiety- powiedział.
- Czyli odbieram od normy?- uniosłam brew.
- Zdecydowanie tak.
- I to dobrze?
- Bardzo dobrze- westchnął ostatecznie, odkładając grzebień na toaletce i pochylił się, całując mnie w głowę.
Koliberki...
No bo hej!
Zayn Malik, prezes największej korporacji elektronicznej w stanach, dwudziestosześcio letni miliarder, szanowany biznesmen i właściciel jak mniemam połowy klubów w tym mieście stoi w mojej garderobie w samych bokserkach i czesze moje włosy. Do tego uważa mnie za swój życiowy fart.
No zawał.
Odwróciłam się do niego i uśmiechnęłam się delikatnie, żeby nie wyszło na jaw, że w środku wariuję.
- Dzięki- powiedziałam i zgarnęłam te kudły za ramię.
- Co z nimi zrobisz?- zapytał, przechylajac głowę w prawo.
- No chyba zostawię takie- stwierdziłam i spojrzałam w lustro- skoro się tak namęczyłeś- wzruszyłam ramieniem. Uśmiechnął się i pochylił do mojej, chwycił mój podbródek i odwrócił w swoją stronę.
- Sama przyjemność, panno Grande- uniósł lewy kącik ust.
- Cieszę się, panie Malik- uśmiechnęłam się, a on mnie o tak sobie pocałował. Ale bez przesady, z kulturą. Odsunął się i wyprostował.
Stoi przede mną bóg seksu w samych czarnych bokserkach. I ma tatuaże!
Ciepełko...
- Idę się ubrać- mruknął i wyszedł.
Czyżbyś chciała więcej?
Nie
Mnie nie oszukasz, dobrze o tym wiesz.
Co mu mam powiedzieć? Że mi się podoba? Znaczy... no z wyglądu.
On ci się podoba zupełnie z innej strony.
Nieprawda.
Prawda.
Nie.
Tak.
Nie
Tak.
Zamknij się!
Nie zakochałam się. No bo czemu? Jest przystojny, to prawda, inteligentny...
Ma takie duże oczy...
Zamknij się, powiedziałam.
... no i jest seksowny, trzeba przyznać, bo nie jestem ślepa, przynajmniej jak soczewki noszę.
I taki cudowny uśmiech...
Nie napieprzaj się ze mnie, idioto!
Nie jestem w nim zakochana. Kropka.
Ja nikogo nie szukam.
On też.
I nie ma problemu.
Wmawiaj sobie...
Zamknij. Twarz.
Chwyciłam tusz do rzęs i podkręciłam je trochę. Teraz są czarne, dłuższe i grubsze. O tak!
Zapięłam na szyi jeszcze na szybko złoty krzyżyk, włożyłam do każdego ucha po jednym złotym kolcu i pozostało mi tylko poprawić usta bordową szminką i popsikać się perfumami.
Tyle.
Wyszłam z garderoby i pierwsze co zobaczyłam, to Malik i Valar.
- Naprawdę kradniesz mi psa- mruknęłam, zwracając tym samym jego uwagę. Siedział na łóżku, gdzie leżał mój pies i drapał go za uchem. Aż dziwne, że mu na to pozwala...
- Z tobą się dogaduję, a z nim mogę?- uniósł brew.
- Możesz. Ale pamiętaj, że w każdej chwili coś mu może odwalić. Nigdy nie ufaj na 100%- westchnęłam i podeszłam do biurka. Pozbierałam potrzebne dokumenty i włożyłam je do czarnej, matowej aktówki. Tablet schowałam do etui w tym samym kolorze, chwyciłam telefon i byłam gotowa. Odwróciłam się i wpadłam na jego klatkę piersiową, wstrzymując oddech.
- Możemy jechać- powiedziałam jedynie, nie patrząc na niego.
- A co z rzekomym pokwitowaniem dla mnie?- skrzyżował ręce na torsie. Podniosłam głowę, zobaczyłam jego uśmiech i prychnęłam śmiechem.
- Pokwitowanie? A tak, zapomniałam...
Zrobiłam krok w jego stronę, chwyciłam w dłoń materiał jego koszulki i pociągnęłam w dół, łącząc nasze usta. Mocno, zdecydowanie i z premedytacją wprosiłam się z językiem do jego gardła.

~*~
Informuję was, że nieuchronnie zbliżamy się do tego etapu, kiedy rozdziały będą częściej! Cieszycie się? Bo ja cholernie w chuy bardzo mocno!
I dziękuję za aktywność *.*
Pamiętajcie im więcej tym szybciej mnie dobra wola nawiedzi.
❤❤❤
PATIX

SAVE ME | Zayn MalikOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz