III Rozdział 36. 'Przejrzyj na oczy'

4.9K 541 62
                                    

Nie umiałam tego zrozumieć.
Dobrze, że nie trzymałam nic w dłoniach, bo z pewnością rąbnęłoby o panele. Jak wraca do Anglii? Po jaka cholerę?
- Jak to wracasz do Anglii?- zapytał Ashton.
- Z pochodzenia jest Brytyjczykiem- powiedział Niall- i momentami najbardziej tępym i potłuczonym człowiekiem jakiego znam- warknął i podszedł do niego- co ci odjechało?
- Zakochałem się.
Kurwa.
Kurwa.
K U R W A.
Zachłysnęłam się powietrzem.
I dobrze, że nikt nie słyszał.
Wszyscy patrzyli na niego ze szczęką na podłodze i wytrzeszczem gałek ocznych​.
Nie wierzę.
- Nie wierzę, że to mówisz- powiedział Niall- jak? Gdzie?- pokręcił głową.
- Normalne- westchnął ciężko- albo raczej nienormalnie, bo ona jest nienormalną kobietą- uśmiechnął się minimalnie.
- Malik, tobie do patrzały świecą- powiedział Nickodem.
- No- mruknął i potarł palcem wskazującym skroń- zawsze kiedy mam ją przed oczami.
- Nigdy nie spodziewałam się, że to od ciebie usłyszę- powiedziała Ana.
- No bo to było jakbym spadł ze schodów po ciemku. Coś jebło i tylne. Wpadłem- wzruszył ramionami.
- Uważaj, żebyś nie wypadł- powiedział Brian.
- Nie mam zamiaru- uśmiechnął się tak szczerze i prawdziwie, że zabolało mnie serce.
I zaczęłam mrugać, żeby nie dopuścić do siebie łez.
On... on się zakochał.
- Kim ona...
- O nie, nie ma mowy, nie wyciągniesz tego ze mnie- pokręcił głową ze śmiechem i cofnął się o krok, unosząc ręce- dowiesz się. Ale ile teraz.
- Zawsze muszą być te twoje pieprzone podchody?- prychnął Niall.
- Muszą- skinął głową.
- No nic, to...- odezwałam się, chcąc zakończyć temat- nie wiem, gratulacje?- uniosłam brwi i spojrzałam na moment w dół- szczerze, naprawdę- przeniosłam spojrzenie na jego tęczówki, a... ona patrzył na mnie z uśmiechem. No kurwa.
- Dziękuję- skinął znowu- to znaczy, że już cię nie wkurwiam?
No wcale.
- Mogę ci odpuścić- powiedziałam sztywno- skoro się...z-zakochałeś- zaczęłam kaszleć.
- Źle się czujesz?- zapytał Matt.
- Coś mnie drapie w gardle- odchrząknęłam- no. To ja idę po swoje rzeczy. Przeniosę się​ jeszcze dziś.
*
Mia spała w mojej koszulce, w moim łóżku, w mojej sypialni.
A ja siedziałam pod ścianą na tarasie krztusząc się łzami.
Dlaczego ja mu tego nie powiedziałam, dlaczego nie przyznałam się do swoich uczuć. Może wtedy byłoby inaczej. Może wtedy to ja byłabym...
Nie. Niemożliwe.
On się zakochał.
Kurwa zakochał się.
I rozryczałam się jeszcze bardziej.
Nic w tej chwili nie miało sensu. Kompletnie nic.
- Czemu?- zaszlochałam- czemu mi to rozrobiłeś...- oparłam czoło o ramionam, którymi objęłam kolana podciągnięte pod brodę.
- Wszyscy sperdalajcie, racja. I ty i on- jęknęła wycierając rękawem twarz.
Sky...- westchnął.
- Jesteś- wydusiłam słabym głosem i podniosłam głowę patrząc pusto w noc- jesteś- powtórzyłam.
Jestem. Wiesz, że zawsze będę.
- Nie było cię- znowu zaczęłam płakać, to było silniejsze ode mnie.
Byłem- znowu westchnął- pilnuję cię, pamiętasz? Od zawsze.
- I na zawsze?
Wiesz, że tak.
- Nie odzywałeś się.
A ty wreszcie zrozumiałaś to, co miałaś zrozumieć.
- Czyli co? To, że jestem skończona? Ze straciłam wszystko?
Nie. Dotarło do ciebie, że to on jest twoim 'wszystko'.
- Rychło wczas, kurwa mać- warknęłam głośno i złapałam się za głowę- on się zakochał- zajęczałam- zakochał do ciemnej cholery. Co ja mam zrobić? Jak mam żyć ze świadomością, że on jest z inną. To jeszcze gorsze uczucie niż to, że mnie zdradził. Wolałabym spędzić całą noc siedząc pod tymi drzwiami i słuchać jej jebanych jęków niż usłyszeć, że straciłam go na jebane zawsze.
Miałaś nie mówić brzydko.
- Przestań. Nie​ mam już nic, rozumiesz? Nic. Nie mogę...
Powiem ci jedno. Nie tego cię uczyłem. Nie tego, pamiętasz?
- Co mi po...
Przypomnij sobie.
I nagle taka jakby... cisza.
- Nie, nie rób mi tego, nie idź- wyszeptałam natychmiast, ale już nie było nic.
- Znowu mnie zostawiłeś?
Wcale nie. Jestem cały czas. A wraz moja Sky się uspokoi. Powoli wdech...
Zaciągnęła do powietrzem przymykając powieki i oparłam głowę o ścianę.
Piękne, jeszcze raz.
Po dziesięciu minutach mogłam już spokojnie oddychać i podnieść się do pionu. Wstałam powoli na nogi i poprawiłam rękawy bluzy, naciągając je bardziej na dłonie. Zdobiło mi się zimno.
Już?
- Hmm- mruknęłam tylko- to jest choroba?- zapytałam w końcu i podeszłam do barierki terasu. Wysunęłam najpierw dłonie i zacisnęłam palce na balustradzie, by później spojrzeć w dół.
Z dwudziestego piętra.
Sky...
- Wiesz...- mówiłam dalej- to, kiedy kogoś kochasz tak, że nie możesz bez niego żyć.
Cofnij się...
- I masz to poczucie, że bdyby był obok ciebie złapałby cię za rękę i powiedział, że więcej cię nie zostawi. Że się nie odsunie.
Cały czas patrzyłam w dół.
Nawet nie wiem, kiedy stałam na metalowej obudowie i wychyliłam się bardziej.
- A jaki jest koniec?
Sky, kurwa! Cofnij się!
I w tej chwili poczułam jakby prąd, który przeszedł moje ciało odrzucając w tył. Padłam na plecy i prawy bok, zamknęłam oczy i pokręciłam głową.
Miałaś mnie słuchać! Miałaś się cofnąć!
- Przepraszam- usiadłam i złapałam się za głowę- nie chciałam. Ale nie chcę też żyć bez niego. Z tą świadomością, z on żyje bezemnie i ma się dobrze- skrzywiłam się.
Może powinnam mieć w sobie to coś, co powie mi: jeśli kochasz prawdziwie daj mu odejść i ciesz się jego szczęściem.
Akurat.
Ja się będę cieszyć jego szczęściem, owszem, ale jeśli będzie dzielił je ze mną. Będę się cieszyć razem z nim, jeśli będę jego częścią i sama mu je dam.
Ciekawe.
- Co?
Ciekawe​ jest to, że takie myśli przychodzą ci do głowy z łatwością, ale nie myślisz nawet i tym, żeby cokolwiek z nimi zrobić.
Zabić się.
Wtedy znikną.
Przestań mnie wkurwiać. Zamiast tego rusz dupę i pokaż mu, że ci zależy.
Mam gonić za facetem, który ma mnie za dziwkę?
Dziwka desperatka. Fajnie.
Przestań pieprzyć bez sensu.
Ja już nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć. Nie mam pojęcia. Kocham go, nie wiem jakim cudem to się stało, zamy się tak krótko. Parę miesięcy. A ja zdążyłam zatęsknić za nim, po miesiącu znajomości. Powiedziałam mu, że nie chcę już mieć z nim do czynienia, a popadłam w chorobę mózgu. Przestałam jeść. Znowu.
A jak wrócił, wróciłam ja.
Znowu jadłaś normalnie.
No.
I wróciłaś do normy.
No.
A nie uważasz, z teraz też do tego potrzeba? Żeby wrócić do normalnego życia?
Nic się nie dzieje. Moje życie jest normalnie. Nie potrzebuję go.
Powinnaś już spać.

SAVE ME | Zayn MalikOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz