Rozdział 22. 'Już nigdy więcej jej nie tkniesz'

9.2K 608 27
                                    

- Cześć- powiedziałam cicho nadal nie wierząc w to co widzę.
- Cześć- powtórzył po o mnie.
- Śledzisz mnie czy jak?-zapytałam i skrzyżowałam ręce pod biustem.
- Ależ nie. Przyszedłem napić się kawy w porze lunchu.
- I to czysty przypadek że przyszedłeś akurat tutaj?
- Dokładnie- powiedział.
- Okej- westchnęłam zmęczona.
Nie mam sił się z nim dręczyć.
- Ty sobie usiądź, a ja przyniosę kawę. Chcesz do tego ciasto?
Skąd we mnie tyle uprzejmości w stosunku do niego?
- A co pani poleca?- zapytał.
- Czekoladowe?
- Czekoladowe- skinął głową i usiadł na wysokim krześle przy ladzie.
- Uhh robisz to specjalnie!- przewróciłam oczami i zabrałam się za przygotowywanie kawy.
Wiem że obczaja mój tył. Odwróciłam się przodem do niego. Zagryzł wargę i poprawił krawat skanując mój wygląd.
- Wyglądasz...- zaczął ale wróciła Nina. O matko ona nic nie wie!
- Wspominałam że mam dość?- zapytała padnięta.
- Ja też- westchnęłam jedynie i uśmiechnęłam się lekko - damy radę- mruknęłam.
- Zaczynam w to wątpić- jęknęła i zabrała się za przygotowywanie jedzenia.
Wzięłam głębszy wdech i postawiłam przed Malikiem kawę i ciasto.
- Proszę bardzo- bąknęłam i wyprostowałam się żeby przeciągnąć kręgi kręgosłupa.
Strzeliło coś.
Nie dobrze.
- Zmęczona jesteś- powiedział. Nawet nie spojrzał na kawę. Cały czas gapił się na mnie.
- Wydaje ci się- westchnęłam jedynie.
- Nie wydaje mi się. Idź na przerwę- powiedział.
Zaśmiałam się.
- Jak widać nie mogę. Nie mam czasu Malik jest za duży ruch. Nic na to nie poradzę- powiedziałam i poszłam do stolika Johnnego po talerz i filiżankę.
- Dziękuję- powiedział i wyciągnął po profil. Położył na stoliku trzydzieści dolarów.
- To za dużo- powiedziałam od razu.
- Weź. To napiwek. Należy wam się.
- Nie...
- Nie dyskutuj- przerwał mi.
- Dziękuję- westchnęłam, uśmiechnąłem się i poszłam do lady.
- Pan Malik- powiedział Johnny z uśmiechem.
Czy jego każdy musi znać?
- Witam panie Hall- Malik wstał i podał mu dłoń. Nina spojrzała na nich unosząc brwi- przerwa na lunch?
- Już koniec niestety- westchnął.
- Ja zaczynam- Malik wskazał na kawę i ciasto.
- W takim razie nie przeszkadzam. Do zobaczenia w środę- ponownie podali sobie dłonie.
- Dziękuję, będę czekał- skinął głową.
- Do zobaczenia Ellie. Cześć Nina- uśmiechnął się.
- Do jutra Johnny- powiedziałyśmy razem i uśmiechnęłyśmy się szczerze. Mężczyzna skinął głową i wyszedł.
- Znacie się?- zapytałam Malika.
- Robimy razem interesy- powiedział i spojrzał na kawę- aż żal to wypić- powiedział i wskazał na filiżankę. Na mlecznej pianie był smok.
No wyszedł mi dzisiaj.
- Następnym razem dostaniesz zwykłą białą- powiedziałam- Nina? - zawołałam, a ona podeszła. Widziałam że Malik teraz dopiero zwrócił uwagę na to że wyglądamy prawie tak samo.
- Co chciałaś?- zapytała.
- Do skarbonki- podałam jej dwadzieścia dolców. Tyle wyszło po odliczeniu zapłaty.
- Super- uśmiechnęła się i schowała banknoty do kieszeni fartuszka.
A Malik gapi się dalej.
- Nina do mnie!
- Uhh czego on znowu chce?- jęknęła płaczliwie i powlokła się na zaplecze.
Westchnęłam i odwróciłam się do Malika. Patrzył na mnie badawczo. Zmarszczył brwi jakby nad czymś myślał.
- Coś nie tak?
- To ty mi powiedz- powiedział poważnie - co to było?-zapytał i wskazał głową na drzwi na zaplecze za którymi zniknęła Nina. Wzrok miał taki jakiś ostry.
- Nie przejmuj się. Jesteśmy przyzwyczajone- westchnęłam i upiłam łyk wody z butelki.
- Ten facet się na was wyrzywa- powiedział... zły?
Malik zły?
- Nie przesadzaj- przewróciłam oczami i poszłam na zaplecze. Nagle przystanęłam.
- Oddaj to!
Nina?
Przyspieszyłam kroku i wparowałam do gabinetu Davida.
Kurwa
Anderson stał przed Niną, w dłoni trzymał dwadzieścia dolarów napiwku który dostałaśmy. Dziewczyna była wściekła. Tak jak ja.
- Co ty robisz?- warknęłam zirytowana.
- Wracaj do roboty Grande!
- Oddaj te pieniądze- powiedziałam.
- Ty też coś tam chowasz!- warknął i zaczął do mnie podchodzić. Cofnełąm się pod ścianę przestraszona a kiedy moje plecy spotkały się z zimną płytą sparaliżowało mnie.
Podszedł do mnie i z rozmachem wsunął dłoń do kieszeni mojego fartuszka. Zrobił to z taką siłą ze poczułam ją między moimi nogami.
Momentalnie zbladłam a moje ciało zaczęło się trząść.
- Co? Coś ci się nie podoba?- zapytał i uśmiechnął się okropnie.
Nie zabrał ręki.
A ja nie byłam w stanie się ruszyć.
- Zostaw ją kretynie!- krzyknęła Nina.
To był moment.
Odsunął się ode mnie i... uderzył ją. Uderzył ją w twarz. Tak po prostu. Upadła na ziemię i złapała się za prawy policzek. Anderson odwrócił się do mnie i prawą ręką chwycił moją szyję przyciskając do ściany. Jego druga dłoń powędrowała między moje nogi. Zacisnęłam je od razu, ale to była jedyna rzecz jaką byłam e stanie zrobić
Byłam kurwa zamroczona!
Huk
Odwróciłam głowę w stronę drzwi w których stał wkurwiony Malik.
Moment
Chwila
Sekunda
- Zostaw ją skurwysynie.
Nie zdążyłam zarejestrować nic innego niż te słowa. Nawet nie wiedziałam kiedy odciągnął ode mnie Andersona i przycisnął go do ściany naprzeciwko. Oczy miał czarne, kurewsko czarne. Nie było w nich nic innego oprócz furii i zimna.
- Już nigdy więcej jej nie tkniesz- warknął przez zaciśnięte zęby. Dłonie miał zaciśnięte na jego koszuli a on trzymał go za nadgarstki i próbował unieruchomił, ale Malik miał to za nic. Patrzyłam przerażona, kiedy jego pięść spotkała się z twarzą Davida z taką siłą, że odrzuciło go w tył. Zachwiał się, ale Malik go nie puścił. Trzymał go cały czas, nie pozwolił mu upaść i dwa razy kopnął go w podbrzusze tak, że ten zajęczał płaczliwie i po prostu wisiał bazsilnie. Gdyby nie to, że mulat go trzymał dawno leżał by na podłodze.
- A to za to, że podniosłeś na nie rękę- syknął wściekle, zamachnął się i ostatni raz uderzył go w twarz. Coś chrupnęło, Odrzuciło jego głowę w prawo, a on po prostu opadł nieprzytomny na ziemię.
Malik stał nad nim. Dłonie miał zaciśnięte w pięści, oddech cholernie głośny i ciężki.
Patrzyłam na scenę, która rozegrała się przede mną. Patrzyłam na nią pustym wzrokiem, było mi obojętne co się stanie. Przed oczami miałam tylko twarz znienawidzonego przeze mnie człowieka. Nic więcej.
- Layna- poczułam dłonie na policzkach. Nie wiem czy to one były zimne, a moje policzki ciepłe czy odwrotnie. Tak czy inaczej przeszedł mnie dziwny dreszcz. Nie odepchnelam go pomimo, że to był obcy dotyk. Nie reagowałam. Wpatrywałam się w niego pusto, widząc przed sobą zupełnie inną twarz- Layna spójrz na mnie. Błagam cię opamiętaj się- szepnął cicho. Potarł kciukami moje policzki i westchnął bezradnie, kiedy nie otrzymał żadnej reakcji z mojej strony- Layna błagam cię. Już dobrze, nic ci nie będzie... skarbie, proszę...
Zamknęłam oczy. Nienawidzę tego. To cholerne poczucie bezradności. Otworzyłam powoli oczy a on uniósł moja twarz tak że była jakieś piętnaście centymetrów od jego.
Kolejny raz potarł kciukiem mój policzek i spojrzał mi w oczy. Nie byłby już czarne i zimne. Miały barwę ciepłego bursztynu, mogę nawet rzec, że są miodowe. Poczułam rozchodzące się wewnątrz mnie ciepło. Zamrugałam kilkakrotnie i pokręciłam głową. Spojrzałam na Davida, który leżał pod ścianą dalej nieprzytomny. Poczułam w sobie złość. Złość, której jak najszybciej chciałam się pozbyć.
On... on mnie kurwa macał! I uderzył Ninę!
Jasna cholera, Nina!
Odepchnęłam Malika i na kolanach przysunąłem się do ściany, przy której siedziała skulona blondynka. Trzęsła się, wzrok miała pusty, a w oczach lśniły łzy, które nie mogły się wydostać.
- Nina, kochanie spójrz na mnie. Słyszysz mnie? Już dobrze- nic. Zero reakcji- Ninuś błagam odezwij się. Jego już nie ma słyszysz? Nie ma. On ci nic nie zrobi obiecuję. Ashton przyjdzie, zabierze cię do domu. Tylko błagam Ninuś ocknij się, kochanie- powiedziałam panicznie. Chwyciłam jej twarz w obie dłonie i nakierowałam na swoją. Podniosła wzrok i spojrzała mi w oczy z takim panicznym starchem ze aż mnieb serce zabolało.
Zabiłabym tego skurwiela za to co jej zrobił.
- U-uderzył...- wyjąkała cichutko jakby bała się, że przez te słowa stanie się jej krzywda- uderzył mnie- powiedziała i wtedy nie było już sposobu na pohamowanie niechcianych w tej chwili łez. Wybuchła głośnym płaczem i wtuliła się we mnie. Objęłam ją ramionami, żeby przyciągnąć ją do siebie jeszcze bardziej. Ja nie płakałam. Nie miałam na to siły, nie byłam w stanie.
Nie wiem ile tak siedziałyśmy, kiedy usłyszałam głosy na korytarzu. Drzwi otworzyły się po raz kolejny i wpadł przez mię blaby jak ściana Ashton, a za nim Brian, Matt i Nickodem. Ich oczy spoczęły na naszej dwójce.
- Nina- szepnął przerażony i podbiegł no nas. Ujął jej twarz w obie dłonie i uniósł tak, że ich oczy były na tej samej wysokości- kochanie, już dobrze. Zabieram cię stąd - powiedział i spojrzał wściekle na Davida leżącego na podłodze- wracamy do domu. Już nic ci się nie stanie, obiecuję- powiedział i pocałował ją czułe w czoło. Zaczęła płakać kolejny raz i wtuliła się w niego.
- Lany- powiedział Brian i pociągnął mnie w swoje ramiona- księżniczko nic ci nie jest? Już dobrze- chwycił mnie tak jakby chciał mnie obronić przed całym światem.
-Brian- szepnęłam cicho i nagle naszła mnie ochota na płacz. Zagryzłam mocno wargę, żeby się nie rozpłakać -a-ale jak? Skąd wy tu... Nie dzwoniłam...
- Ja zadzwoniłem- usłyszałam przed sobą głęboki spokojny głos, na co przeszło przez moje ciało to dziwne ciepło.
Znowu.
- Gdzie one są?- zapytał ktoś na korytarzu.
Dave.
Drzwi otworzyły się kolejny raz i stanął w nich Mayer ubrany jak zawsze na czarno. Spojrzał na mnie potem na Ninę. Podszedł do nas szybko i przyklęknął przede mną.
- Dave...
- Cicho aniołku- pocałował mnie w czoło - Wracamy do domu- powiedział i spojrzał na Ashtona. Nina siedziała obok niego. Pogładził ją po policzku, wstał i spojrzał na Davida.
Kurwa zajebiście!
- Dave błagam- zaczęłam i próbowałam wstać. Przede oczami miałam czarne plamy. Zacisnęłam powieki. Chwiejnie wstałam opierając się o ramię Briana- nie rób nic głupiego- podeszłam do niego.
- Za chwilę będzie tu policja- powiedział Malik i spojrzał z pogardą na bezwładnego Andersona. Nie zdążyłam nic innego powiedzieć, bo znowu drzwi się otworzyły i stanął w nich Luke.
Wspominałam, że jest policjantem?
Za nim wszedł drugi, dużo starszy mężczyzna.
Martin Harris, drodzy państwo.
W mojej głowie był istny chaos nic poza tym.
- To pan dzwonił?-zapytał Malika, a ten skinął głową. Podszedł do Davida o odwrócił go ja plecy. Miał zakrawioną twarz.
Boże.
- Czy to pan go doprowadził do takiego stanu? - zapytał Malika.
Kurwa.
Nie chcę żeby miał przeze mnie problemy.
- Tak, ja- odpowiedział spokojnie i spojrzał na Martina.
Ku mojemu zdziwieniu Harris nic nie powiedział, tylko podszedł do drzwi i zawołał dwóch funkcjonariuszy. Oczywiście jak tylko weszli wtuliłam się w Dave'a. Wynieśli go na korytarz, a do mnie podszedł Matt i objął mnie ramieniem, przesuwając do siebie. Wyprowadził mnie. Pomieszczenia razem z Brianem, a za nami wyszli Ashton, Nick i Nina.
W kawiarni było pusto. Puściuteńki lokal.
Usiadłam przy pierwszym stoliku na kolanach Briana i oparłam głowę o jego ramię.
- Zabiję chuja. Po prostu go zastrzelę- warknął Ashton i pociągnął Ninę na swoje kolana.
- Chwila...- powiedział Matt - co on ci właściwie zrobił? Wiemy że uderzył Ninę, ale...
- On... zaczął mnie...- Nie umiałam tego powiedzieć.
Nie musiałam.
Nie zdążyłam zareagować, a Matt zerwał się z miejsca i pognał na zaplecze, a Nickodem za nim.
- Matt!- wstałam z kolan Briana i poszłam szybko za nimi. Weszłam do pomieszczenia.
- Wiesz co no jej zrobił?!- krzyknął w kierunku Dave'a.
- Wiem - powiedział i spojrzał na mnie smutno.
Spuściłam wzrok.
- Wracamy - zarządził.
Wyszliśmy z gabinetu. Zostali tam Dave Martin i... Malik.
Usiadłam na krześle i nie wiedziałam co mam zrobić. Prędzej czy później będę musiała z nim porozmawiać.
Chwilę później wrócił Dave i Martin. Funkcjonariusz skinął do mnie głową z uśmiechem i opuścił kawiarnię.
- Wracamy do domu- powiedział Dave.
- Panno Grande?
Podniosłam wzrok na Malika który stał przede mną.
Czemu panno Grande?
A tak. Przecież myślę nie znamy.
- Tak?
- Mogę zamienić z panią słowo w cztery oczy?- zapytał.
- Nie, nie może pan- warknął Brian. Wiedziałam że słowo ' pan ' w stosuku do Malika ciężko przechodzi mu przez gardło.
- Daj spokój - pocałowałam go w policzek i wstałam - Oczywiście, panie Malik - powiedziałam cicho.
- Zapraszam- powiedział i wskazał na drzwi do gabinetu.

~*~

Jedziemy dalej!

Postarajcie się bardziej, kochani!

Jestem zachłannym człowiekiem, chce więcej i więcej i więcej!

No w sumie tak jak Malik...

♥♥♥

PATIX

SAVE ME | Zayn MalikOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz