III Rozdział 41. 'Gdzie jesteś?'

6.6K 615 211
                                    

- Ja jej zrobiłem palcówkę!
No moja mina z pewnością była bezcenna. Zupełnie tak samo jak jego zażenowanie w tej chwili.
Rzucił się w moją stronę i chciał zatrzymać windę, ale nie zdążył.
Na moje szczęście, albo i nie.
Oparłam się o srebrną ścianę za mną i złapałam za serce, które nie wiem czy biło tak szybko, że nie potrafiłam go wyczuć, czy po prostu na moment stanęło. Bo zrobiło mi się słabo i znowu zaczął mnie boleć brzuch i dół pleców.
Mój telefon wydał z siebie dźwięk przychodzącego połączenia, a ja wiedząc kto to powoli uniosłam go do ucha.
- Zaczekaj na mnie!- krzyknął zanim zdążyłam się odezwać.
- Malik, prze...
- Nie, błagam, poczekaj. Ja ci wszystko wyjaśnię.
Poczułam łzy w oczach. I słabość. Ale taką wewnętrzną.
- Zayn- pokręciłam głową w końcu walcząc sama ze sobą, żeby nie stanąć w miejscu. Żeby nie zatrzymać tej windy. Bo wiedziałam, że jeśli go zobaczę, przegram i uwierzę w jego każde słowo. Byłam załamana.
- Proszę cię, poczekaj na mnie na dole- wydyszał.
- Nie chcę- jęknęłam zrezygnowana- naprawdę przestań, daj mi spokój...
- Nie- warknął ostro, a mnie przeszły dreszcze.
Nie miał przyjemnego głosu.
- Nie zostawię cię. Nie zostawię...
Rozłączyłam się. I wyłączyłam komórkę.
Bo zaczynałam w to wierzyć.
*
Nie wróciłam do firmy. Więc, kiedy tylko otworzyłam drzwi ukazał mi do mój penthause. Cały w kwiatach.
Miałam ochotę wszystkie wywalić przez taras.
I nawet nie zdążyłam zamknąć drzwi, kiedy pojawiła się obok mnie Anne.
- Ellayna?- poczułam dłoń na ramieniu, więc odwróciłam się do niej- źle wyglądasz- skrzywiła się.
- Wiem- mruknęłam niemrawo- coś się stało?
- Dzwonił do mnie pan Wood.
- David. I co?- potarałam skronie.
- Pytał, czy tu przyjechałaś, i czy wszystko w porządku.
- Mam wyłączony telefon.
- Dobrze, to oddzwonię mu i powiem, że przyjechałaś. Bo nie jest w porządku, nie wygląda na to- spojrzała na mnie znacząco.
- No no jest- powiedziałam cicho.
- Dzwonił też pan...
- Niall pewnie- przerwałam jej.
- Tak, dokładnie- pokiwała głową- ale dzwonił dokładnie przed sekundą i powiedział, że za piętnaście minut tu będzie...
- Cholera jasna- jęknęłam i natychmiast weszłam do środka mijając walcowate kosze pełne róż.
- Co...
- Muszę to schować do sypialni- powiedziałam i chwyciłam dwa pakiety- on tego nie może zobaczyć.
A ona wzruszyła ramieniem i też wzięła dwa. Goniłam jak pokopana żeby tylko zdążyć. Moja sypialnia i cały taras zapełniły róże. I cieszyłam się, że mam naprawdę ogromną sypialnię, bo wszystko się zmieściło.
- Sweety?- usłyszałam za sobą, kiedy tylko zamknęłam drzwi- witaj, Anne- uśmiechnął się do niej.
- Dobry wieczór, panie Horan- skinęła profesjonalnie głową.
- Musi być to 'panie Horan'?- skrzywił się.
- Owszem, musi- powiedziała i skierowała się do drzwi wyjściowych- cześć, Niall- zaśmiała się mijając go i dźgnęła go w bok- dobranoc!- rzuciła w moją stronę.
- Wzajemnie- spuściłam wzrok.
- Wyglądasz okropnie- stwierdził Niall i skrzyżował ręce na torsie.
- Niall, jestem po prostu zmęczona. Mam sprawę z Brownem, projekty rozwalone, biurowiec i całą firmę w stanie rozsypki i długi w bankach. Po prostu chcę iść spać.
- Przyjechałem, żeby powiedzieć ci, że Mia zostaje u nas- spojrzał z lekkim uśmiechem na dziewczynę.
- Naprawdę?- uśmiechnęłam się do niej- fajnie. Podoba ci się u chłopaków, co?
- Podoba- potwierdziła- Niall pokazał mi samochody, dużo ich- spojrzała na niego.
- Cieszę się, że dobrze się czujesz- stwierdziłam- idę już spać, naprawdę nie mam do niczego głowy.
- To my jedziemy- powiedział- a, Brian wziął twój samochód na warsztat.
- Wpadnę do nich, ale jeszcze nie wiem kiedy.
- Jedziemy- podszedł do mnie i objął ramionami.
Odetchnęłam głęboko, przymykając powieki.
- Pilnuj się- szepnął mi nad uchem, na co zmarszczyłam brwi- widzę, że wpadasz. Znowu. Odsuwasz się od nas.
A potem sam się odsunął i pocałował mnie w czoło.
- Śpij dobrze, Sweety. I włącz telefon.
A potem delikatnie objął Mię ramieniem i wyszli. No prawie, bo zatrzymali się tuż za progiem.
- Róże pachną- zmróżył oczy.
Przełknęłam ślinę.
- Odświeżacz powietrza.
Kiedy tylko zamknęłam za nimi drzwi włączyłam telefon. Natychmiast przyszły mi powiadomienia o nieodebranych połączeniach.
Zacisnęłam oczy.
Chciałam wyjść na taras, ale nie mogłam tam kroku postawić, bo wszędzie były kwiaty. Przeszłam więc z trudem do łazienki i zdjęłam z siebie ubrania, by wejść pod prysznic.
Umyłam się niemal gorącą wodą.
Były takie dni, kiedy lubiłam to okropne ciepło. Później nie mogłam zasnąć, bo moje ciało paliło, ale i tak to robiłam. Wyszłam z kabiny i poczułam chłód, kiedy cała para wodna rozniosła się po pomieszczeniu. Lustro pokryte było już nie parą, a kroplami wody. Owinęłam się w ręcznik i wyszłam z łazienki. Jakoś dotarłam do łóżka, gdzie przebrałam się w koszulkę do spania. Nie zakładałam bielizny. Normalnie jak nigdy.
*
We wanna dance...
- Halo- warknęłam do telefonu zachrypniętym głosem i mocniej zacisnęłam powieki.
- Ellayna?
- Ana- jęknęłam i spojrzałam na zegarek- kobietovdaj żyć jest środek nocy.
2:24.
- Jest u ciebie Zayn?
Wyprostowałam się natychmiast.
- Nie- warknęłam już zła o to, z mnie budzi z jego powodu.
- A nie mówił ci czasem o swoich dzisiejszych planach?- zapytała szybko i wiedziałam, że była zdenerwowana.
- Nie- powtórzyłam.
- Nigdzie go nie ma- jęknęła- cholera no ja go zabiję.
- Powiesz mi co się stało? Jest po drugiej, po co ci Malik?
- Po co? Po co? Niech się tłumaczy!- warknęła zła- wiesz gdzie jestem? W jego apartamencie w centrum. Wnętrze wygląda jakby przeszła tędy trąba powietrzna i stado pijanych słoni.
- Co?- przetarłam oczy- o czym ty mówisz?
- No mówię co widzę!
- Ktoś się włamał do jego apartamentu? Przecież...
- Nikt się nie włamał! On sam to rozwalił! Wszystko rozwalił! I zapadł się pod ziemię!
Po tych słowach zerwałam się z łóżka i pędem poleciałam do garderoby.
Znaczy... Miałam taki zamiar, bo przy pierwszym kroku rąbnęłam sobą o ziemię.
- Jebane, kurwa, kwiatki- syknęłam i poniosłam się z podłogi. Miał szczęście, że te róże nie miły kolców bo wsadziłabym mu bukiet w dupę.
Wybiegłam z mieszkania w dresie i na podziemnym parkingu wsiadłam do swojego audi. Ścigaczem byłoby szybciej, ale jest u chłopaków.
Dojechałam pod apartament w coś ponad dziesięć minut. Wsiadłam do windy i wybrałam najwyższe piętro. Kiedy znalazłam się na samej górze, a winda się otworzyła zobaczyłam kilku facetów z ochrony na korytarzu i Ane stojącą w otwartych drzwiach. Miała na sobie eleganckie spodnie i marynarkę, a na stopach szpilki.
- A pani kto?- podszedł do mnie ochroniarz.
- Ellayna Grande- powiedziałam.
- To inna sprawa, proszę bardzo- odsunął się i wskazał dłonią przed siebie.
Skrzywiłam się.
Nie wiesz kim jestem, ale jak się przedstawię to mnie wpuścisz?
- Panna Grande- skinęli głowami dwaj ochroniarze.
Uniosłam brwi i też kiwnęłam.
- Ellayna- jęknęła Ana i podeszła do mnie- no zobacz no- złapała mnie za łokieć i pociągnęła do drzwi.
Byłam w szoku.
Powoli weszłam do środka.
Wszystko było rozwalone. Meble były połamane, podłoga pełna szkła z rozbitych butelk, sprzęt kuchenny rozwalony, telewizor walnięty o stół z wielką dziurą w samym środku ekranu. A w dziurze lampa.
Wszędzie było czuć silny zapach alkoholu. Pewnie z rozbitych butelek.
- To są straty na ponad milion dolarów- stanęła obok mnie- co mu odwaliło?- pokręciła głową załamana.
- Kretyn- mruknęłam pod nosem.
Spojrzała na mnie i zmarszczyła minimalnie brwi, mrużąc oczy.
- Nie wiesz gdzie jest. Nic ci nie mówi. Jest wściekły. I zaraz zbankrutuje. Pokłóciliście się!- wyrzuciła z siebie- coś spierdolił!
- Coś- burknęłam.
I zadzwonił mój telefon.
Spojrzałam na ekranie.
Niewyżyty skurw.
- Pieprzony idioto- odezwałam się natychmiast.
- To on?!- pisnęła do słuchawki- zabiję go.
- Gdzie jesteś?- zapytałam.
I usłyszałam najbardziej pijacki śmiech jaki kiedykolwiek słyszałam w życiu.
- A na moście- wybełkotał- bo obiecałem.
A mi serce stanęło.
*
- Jestem pierwszą, z którą leżysz w wannie?- zapytałam i oparłam brodę na dłoni i jego piersi.
- Pierwszą, która mnie fascynuje w każdy możliwy sposób- powiedział- pierwszą z którą leżę w wannie, z którą śpię, która zrobiła mi kolację i dla której skoczę z mostu...
*
- Cholera jasna...
Biegiem skierowałam się do drzwi.

Oj, Malik samobójca...

SAVE ME | Zayn MalikOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz