Rozdział 35. 'Chcesz mnie tak samo jak ja ciebie'

9.2K 650 75
                                    

Zayn
Siedziałem w czarnym skórzanym fotelu w salonie Horana. Wszyscy byliśmy już przebrani w dresy i zwykle koszulki, każdy miał w dłoni szklankę whisky.
Tak jak lubię.
Oczy już tak bardzo mi się nie zamykały, przez co coś jeszcze kontaktowałem. Było przed trzecią. Dalej nie miałem pojęcia co się dzieje i nie ukrywam, że chciałem jak najszybciej wiedzieć. I już właściwie miałem zapytać Nialla co to miało niby być na wyścigu i co w tym wszystkim robi Layna, kiedy wspomniana przeze mnie dziewczyna zbiegła po schodach, a za nią to czarne coś. Co zawsze wtrąca nos tam gdzie nie trzeba...
Na sobie miała czarne legginsy, czarną bluzę i tego samego koloru nike. Tylko włosy spięła w bliżej nieokreślone coś na karku.
- Niall, wychodzę- oświadczyła i zapięła zamek bluzy.
Wychodzi?
Przed trzecią w nocy?!
- Tylko uważaj.
Co to ma być?! Żadnego 'dokąd idziesz' czy 'kiedy wrócisz'?
- Dobrze tato- prychnęła- kluczyki- założyła ręce pod biustem i wyciągnęła dłoń. Niall spojrzał na nią i uniósł brwi kpiąco.
- Co by dziecko chciało?- zakpił i powoli wstał. Podszedł do niej i stanął naprzeciw. Mierzyli się chwilę wzrokiem, aż on nagle westchnął i wyciągnął z kieszeni dresów klucze do samochodu.
- Wykorzystujesz mnie- stwierdził.
- I jak się z tym czujesz?- zapytała niewinnie.
- Nie najgorzej- stwierdził po chwili i skrzyżował ręce na torsie.
- No i świetnie- stanęła na palcach i objęła go za szyję- kocham cię.
Kocham cię
Kocham cię
Kocham cię
Kocham cię
Na każdym kroku to pieprzone 'kocham cię'!
- Ja ciebie też, Sweety
Zwrócę kolację...
Nie jadłem kolacji. Nie, no wspaniale!
- Narazie panowie- uśmiechnęła się i wyszła. Horan wrócił na fotel obok mnie i opadł na niego wzdychając.
- Czy ty wreszcie możesz nam powiedzieć o co w tym wszystkim chodzi?
Dzięki Liam, wyręczyłeś mnie.
- Co mam wam powiedzieć?- upił łyk ze swojej szklanki- obiecałem wam kiedyś, że jak wrócę do domu, pokażę wam moje życie. Wczoraj to zrobiłem- wzruszył ramieniem.
- Czyli zanim miałeś firmę, robiłeś właśnie to?- zapytał Harry- wyścigi?
- Poprawka- zastrzegł- nielegalne wyścigi uliczne, samochodowe i motocyklowe- wyrecytował.
- No dobra, a szkoła?
- Do szkoły chodziliśmy przecież razem. Poznaliśmy się na studiach.
- A Ellayna?- zapytał Louis- co ona w tym wszystkim robi? Bo sorry. Pierwszy raz widziałem, żeby laska tak jeździła na ścigaczu.
Ja też
- Ogólnie powiedz, że pierwszy raz widziałeś laskę na ścigaczu- poprawił go Liam.
- Fakt - przyznał- o co chodzi Niall?
- O co ma chodzić? Po prostu... znamy się od dawna. Między innymi właśnie z wyścigów.
- Czyli zawsze się ściga?
- Nie- pokręcił głową- nigdy z byle kim i z byle powodu.
- Czyli to dzisiaj, to właśnie był powód?
Liam, przecież to powiedzieli...
- Tak. Dzisiaj zdobyła najwyższe wyróżnienie jakie można mieć.
- Czyli tem cały tytuł Weterana?
- Zgadza się- skinął głową.
- I ta gwiazdka... to jest ten symbol tego Weterana?- zapytał Harry.
- Nie- zaprzeczył- gwiazdkę dostajesz za osiągnięcie. Nie za bylejaki wyścig. Musisz mieć wystarczająco dużo wygranych wyścigów. I dzięki temu zdobywasz stopień. Bo ścigać się może każdy, a Jeźdźców jest około 200. Z tego garstka Weteranów.
- A kto to jest ten cały Jeździec?- zapytał Liam.
- Zostajesz Jeźdźcem jak w ciągu dwóch lat dobijesz pół tysiąca wyścigów, z tego 300 wygranych- powiedział, a im szczeny opadły.
500
W dwa lata.
- Czyli nic innego nie robisz, tylko się ścigasz?
- No coś takiego Louis- zaśmiał się- i wtedy dostajesz pierwszą gwiazdkę. I potem za każde dwieście wyścigów, siedemdziesiąt wygranych, kolejna. Jesteś Jeźdźcem np. trzeciego stopnia, czyli masz trzy gwiazdki. Gwiazdek jest maksymalnie pięć, czyli na piątej kończysz z tytułem Weterana.
- Czyli musisz mieć za sobą ponad tysiąc wyścigów- powiedział Liam.
- Dokładnie- skinął głową- i potem jak widzą, że masz te gwiazdki nikt ci nie podskoczy. Bo szczerze, nie wszędzie jest taka kultura jak dzisiaj. My wiemy o co chodzi, ścigamy się według zasad i nikomu nie robimy krzywdy. No może z wyjątkiem Tomsona, ale to jest sukinsyn jakich mało. A tak, gdziekolwiek pójdziesz jet picie, ćpanie i inne tego typu rzeczy. Stąd zła sława motocyklistów i samych wyścigów- westchnął.
- Powiedziałeś 'my'- zauważył Harry- czyli, że ty też jesteś tym całym jak mu tam?
- Jeźdźcem?- poprawił go- tak.
- Ale nie widziałem u ciebie gwiazdek. U twoich znajomych też nie.
- My je zawsze mamy przy sobie- powiedział, a ja zmarszczyłem brwi.
- Jaśniej- westchnął Louis.
- Kiedyś zobaczysz- uciął temat i napełnił szklankę jeszcze raz.
Nikt już o nic nie pytał. Gadaliśmy o wszystkim co się działów Anglii i tutaj. Nie wiem, która była godzina, może coś przed czwartą, kiedy Niall pokazał, że mamy się nie odzywać.
Co jest?
- Stój- powiedział stanowczo, ale i obojętnie jak gdyby nigdy nic i upił łyk alkoholu. Usłyszeliśmy ciche westchnienie odbiegające od holu.
- W tył zwrot- powiedział odkładając szklankę na stolik. Teraz już słychać było tylko warknęcie.
Wróciła.
- Chodź tu- zażądał, a ona powoli wynurzyła się z mroku. I była... mokra.
Cała mokra.
Woda skąpy jej z włosów i ubrań, makijaż był niedokładnie zmyty. Stanęła przy schodach prowadzących do lekkiego obniżenia gdzie był salon i skrzyżowała ręce pod biustem.
- Jak ty wyglądasz?!- krzyknął i spojrzał na nią w szoku.
- Jak śmierć- odgryzła się- mogę już iść? - Nie- wstał i podszedł do niej. Zeszła trzy stopnie w dół i stanęła kolo kanapy- dwa pytania...
- U Alexa, wpadłam do wody- powiedziała szybko, przywracając oczami- mogę już iść?
- Możesz- skinął głową, a ona pędem pobiegła na górę.
Co to miało być?!
On jej nawet tych pytań nie zadał, a ona mu na nie odpowiedziała. Nienormalne!
Poza tym...
Co za Alex?
- Kto to jest Alex?- zapytałem w końcu, pierwszy raz się chyba odzywając.
- To mój przyjaciel- powiedział Horan, ale nie wydaje mi się, żeby to była cała prawda. Wolałem nie dopytywać.
Piętnaście minut później usłyszeliśmy ciche kroki na schodach. Weszła do salonu, na sobie miała czarne krótkie spodenki i szarą koszulkę. Miała znowu blond włosy, które na dodatek były mokre od prysznica. I nie miała makijażu.
Zaraz...
- Znowu stołowałaś się w mojej garderobie?- zapytał kiedy usiadła mu na kolanach.
Wolałbym, żeby to były moje kolana...
- Tak- uśmiechnęła się i wyjęła mu z ręki szklankę z której upiła dość konkretny łyk- od razu lepiej.
- Wyglądasz... inaczej- stwierdził Harry.
Punkt za spostrzegawczość, Styles.
- Teraz wygląda normalnie- zaśmiał się Horan, a ona spojrzała na niego unosząc wysoko brwi.
- Nie podoba ci się coś?
- Nic takiego nie powiedziałem, Sweety- pokręcił głową- ty zawsze jesteś piękna.
- Daj spokój, Niall- przewróciła oczami- głupoty gadasz.
- Wcale nie- wymsknęło mi się.
Kurwa!
- A właśnie- zaczął Horan- skoro mam okazję, chcę wiedzieć- spojrzał na mnie, a potem na nią- wiem, że się znacie, nikt mi nie wmówi, że tak nie jest.
- Bo go znam, niestety- powiedziała zgryźliwie- nie moja wina, że masz idiotę za przyjaciela- skrzywiłam się.
- Proszę wybaczyć, panno Grande. W tej chwili mnie pani obraża- upiłam łyk whisky. Cała czwórka spojrzała na mnie szeroko otwartymi oczami. Tylko Layna przewróciła swoimi.
- Chcesz wiedzieć?- zwróciła się do Nialla, a ja poczułem, że robi mi się gorąco. Jeśli on się dowie, że ja z nią... cokolwiek, jestem martwy.
Definitywnie.
- Oświeć mnie, kochanie- skinął głową.
- To on jest tym twoim przyjacielem, o którym pisałeś? Tym, który chce kupić jedną rzecz- powiedziała.
- Serio Malik?- zapytał blondyn lekko zirytowany.
- Biznes to biznes- wzruszyłem ramionami.
- Ktoś może wyjaśnić- wtrącił się Louis- nie żeby coś, ale ja osobiście nie mam pojęcia o czym wy mówicie- pokręcił głową.
- Tym lepiej dla ciebie- powiedziała i tym samym ucięła temat, a ja mogłem odetchnąć.
Tylko dlaczego nie powiedziała Niallowi prawdy...

SAVE ME | Zayn MalikOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz