Change Me (Harry Styles Fanfi...

By camillemontrose

431K 8.9K 1K

Ona- normalna studentka po przejściach. Mieszka w Londynie ze starszym bratem wiele kilometrów od rodzinnego... More

Change Me
Bohaterowie
Prolog
Rozdział 1
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22&23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdział 37
Rozdział 38
Rozdział 39
Rozdział 39
Rozdział 40
Rozdział 41
Rozdział 42
Rozdział 43
Rozdział 44
Rozdział 45
Rozdział 46
Rozdział 47
Rozdział 48
Rozdział 49.
Rozdział 50
Rozdział 51
Rozdział 52.
Rozdział 53
Rozdział 54
Rozdział 55
Rozdział 56
Rozdział 57
Rozdział 58
Rozdział 59.
Rozdział 61
Rozdział 62
Rozdział 63
Rozdział 64
Rozdział 65
Rozdział 66
Rozdział 67
Rozdział 68
Rozdział 69
Rozdział 70
Rozdział 71.
Rozdział 72.
Rozdział 73
Rozdział 74
Rozdział 75
Rozdział 76
Rozdział 77
Rozdział 78
Rozdział 79
Rozdział 80
Rozdział 81
(*)
Rozdział 82
Rozdział 83
Rozdział 84
Rozdział 85
Rozdział 86
Rozdział 87
Rozdział 88
Zayn odszedł.
Rozdział 89
Rozdział 90
Rozdział 91
Rozdział 92
Rozdział 93
Rozdział 94
Rozdział 95
Rozdział 96
Rozdział 97
Rozdział 98
Rozdział 99
Rozdział 100
Rozdział 101.
Rozdział 102.
Rozdział 103
Rozdział 104
Rozdział 105
Rozdział 106
Rozdział 107
Rozdział 108
Rozdział 109
Rozdział 110.
Rozdział 111
Rozdział 112
Rozdział 113
Rozdział 114
Rozdział 115
Rozdział 116
Rozdział 117
Rozdział 118
Rozdział 119
Rozdział 120
Rozdział 121
Rozdział 122
Rozdział 123
Rozdział 124
Rozdział 125
Rozdział 126
Rozdział 127
Rozdział 128
Rozdział 129
Rozdział 130
Rozdział 131
Rozdział 132
Rozdział 133
Rozdział 134
Rozdział 135
Rozdział 136
Rozdział 137
Rozdział 138
Rozdział 139
Rozdział 140
Rozdział 141
Rozdział 142
Rozdział 143
Rozdział 144
Rozdział 145
Rozdział 146
EPILOG
O nowym opowiadaniu!

Rozdział 60.

2.7K 48 3
By camillemontrose

Pisnęłam na jej widok, a ona na mój. Przytuliłyśmy się mocno. Potem moja przyjaciółka przytuliła się do swojej kuzynki i usiadła z nami.

-Czemu nie dzwoniłaś, że jesteś już w Londynie…- zapytała mnie Lucy biorąc ode mnie łyk Zielonego Raju.

-Miałam zadzwonić, żebyś przyszła do mnie wieczorem…

-Trzeba było dzwonić wczoraj spiknęłyśmy się już rano…

-Miałam sesję i tak bym nie mogła…

Lucy oparła się o tył fotela.

-Idziemy na zakupy?- zapytałam.

-Tak.- powiedziały jednocześnie Lucy i Gem.

Zapłaciłyśmy za swoje sałatki i wyszłyśmy z restauracji. Lucy na szczęście przyjechała samochodem, więc nie tłukłyśmy się metrem. Pojechałyśmy do Centrum Handlowego i tam szukałyśmy odpowiednich sukienek. Gemma znalazła idealną dla siebie. Była to prosta szara sukienka do połowy ud, Lucy szukała butów na wieczór panieński, który jej organizuje. Ja zresztą też i Gemma też. W rezultacie kupiłam czarne szpilki z czerwoną podeszwą na wysokim obcasie, Lucy podobne, ale na obcasie mniejszym, a Gemma cieliste, które miałyby pasować do jej czarnego kostiumu, który zamierzała ubrać. Wychodząc z butiku weszłyśmy do sklepu z torebkami. Wybrałam na wieczór panieński małą czarną kopertówkę, Lucy też czarną, dużą, ale kupiła sobie taką na co dzień, Gemma powiedziała, że torebkę ma. Po godzinie trzymając w rękach kubek jogurtu mrożonego poszłyśmy do salonu Manicure naszej ulubionej kosmetyczki Marii. Zrobiła nam paznokcie i maseczki na dłoniach, czy coś takiego. Zadzwoniłam do Eleanor, tak żeby Lucy nie słyszała.

-Cześć El…

-O hej Grace, słyszałam, że jesteś w Londynie…

-Tak, a ty jesteś?

-Właśnie jadę.

-El musimy się zobaczyć i pojechać do firmy ze striptizerami.

-Co?!

-No dla Lucy na wieczór panieński.

-Jak tak to chętnie, dzwonisz do właściwej osoby.

-W to nie wątpię… Przyjadę po ciebie jutro koło 13, dobrze?

-Ok. Nie ma sprawy.

-Buziaki i do jutra.

-Papa.

Uff… Chociaż to mam za sobą. Lucy wyszła uśmiechnięta z salonu, a zaraz za nią Gemma. Była już 16:30 aż mi się wierzyć nie chciało, że czas tak bardzo zleciał. Lucy powiedziała, że jedzie po Tylera do domu i jadą wreszcie kupić mu garnitur. Gemma dodała, że umówiła się z Lou, idą gdzieś z Lux. Pożegnałyśmy się jeszcze w Centrum Handlowym. Ja chciałam jeszcze chwilkę pochodzić po nim. Jak to zwykle ja weszłam do sklepu VS. Najnowsza kolekcja zaprojektowana przez Candice, Alessandrę, Adrianę oraz Mirandę była po prostu genialna. Przymierzając jeden ze staników zadzwonił mi telefon. I był to… Harry.

-Cześć kochanie…

-No hej…

-Co robisz?

-Przymierzam staniki.

Zapadła chwilka ciszy.

-Serio?

-Yhym.

-Jaki kolor?

-Różowy gładki z diamencikami po bokach.

-A ty nie masz takiego?

-Nie…

-Wydaje mi się, że masz…

-Serio?

Zamyśliłam się.

-Masz rację… Mam taki…

-Kup ten czarny z diamencikami i kokardką na środku.

-Czekaj skąd ty wiesz, że takie są…

-Ostatnio jak byłem w galerii widziałem na wystawie.

-Ahaa…

-Grace masz jakieś plany na wieczór?

-Nie, raczej nie…

-Pójdziemy gdzieś?

Spojrzałam się w lustro i oglądałam się już w czarnym staniku.

-Mam lepszy pomysł.

-Jaki?

-Przyjdź do mnie dziś ok.19 na kolację, potem oglądniemy sobie jakiś film.

-Ok.

-No to do zobaczenia.

-Pa. Kocham cię.

-On ma rację co do tego stanika.- powiedziałam do siebie odkładając telefon do torebki.

Ubrałam się w swoje rzeczy i poszłam do kasy by zapłacić. Wyszłam ze sklepu. Opuściłam Centrum Handlowe, a taksówka podwiozła mnie do Tesco niedaleko wieżowca. Zastanawiałam się co ugotować, a jadąc taksówką koło 30 minut szukałam w Internecie ciekawych przepisów. Zero takich, które by mnie zainteresowały. Doszłam do wniosku, że zrobię coś sprawdzonego. Kupiłam w sklepie mięso indyka na pieczeń. Wróciłam szybko do domu obtoczyłam mięso w przyprawach i zostawiłam na 10 minut, by się trochę zamarynowało. Umyłam ręce i poszłam do garderoby. Szukałam mojej czarnej sukienki, którą dostałam na urodziny od Leigh. Mam. Wreszcie. Indyk został nafaszerowany nadzieniem i włożony do piekarnika. Miałam dokładnie godzinę do 19:00. Obrałam ziemniaki i ugotowałam je. Potem przypiekłam je na patelni, a do tego zrobiłam sałatkę warzywną. Ziemniaki schowałam w pościel by nie ostygły, a sałatkę do lodówki. Poszłam się szykować. Wzięłam bardzo szybki prysznic, zrobiłam sobie lekki makijaż, a usta posmarowałam lekko szminką brzoskwiniową. Ubrałam sukienkę, która nie weszła już w moje biodra tak gładko jak przed kilkoma miesiącami. Echh… Dałam radę. Zapięłam ją i uczesałam włosy. Były lekko pokręcone, więc pozostawiłam je tak. Zostało 15 minut. Pieczeń była gotowa. Wyłączyłam piekarnik, ale pozostawiłam brytfannę w piekarniku, by jedzenie nie wystygło. Wyjęłam serwetki i obrus. Przygotowałam stół kładąc talerze, kieliszki, oraz sztućce.

Harry

Ubrałem marynarkę, białą koszulkę oraz czarne rurki. Na stopy nałożyłem czarne sztyblety. Skierowałem ku drzwiom mieszkania Niall’a. Blondyn wyszedł z kuchni z paczką chipsów i spojrzał na mnie.

-A gdzie ty idziesz tak ubrany?

-Em… No… Ja jadę do Gemmy. Być może nie wrócę na noc.

-Ale tak elegancko ubrany jedziesz do siostry swojej?

-No tak. Jakoś zachciało mi się tak ubrać.

-Aha… Ok. No to miłego wieczoru.

Uśmiechnąłem się i podziękowałem przyjacielowi. Wsiadłem do samochodu, ale przed przyjazdem do mieszkania Grace wjechałem do najlepszej winiarni w Londynie. Kupiłem ulubione wino Grace i dopiero wtedy ruszyłem ku wieżowcowi, gdzie mieliśmy mieszkanie. Wjechałem na parking podziemny i wsiadłem do windy. Poprawiłem włosy w lustrze w windzie i uśmiechnąłem się do siebie. Chyba wyglądałem dobrze… Trzymałem w dłoni wino i wysiadłem na odpowiednim piętrze. Zadzwoniłem dzwonkiem do drzwi.

Grace

Przestraszyłam się dzwonkiem. Zerknęłam na siebie w lustrze i poprawiłam włosy. Otworzyłam drzwi i uśmiechnęłam się.

Harry pokazał trzymane w dłoni wino i wszedł do środka. Ściągnął buty i przywitał się ze mną całusem w usta.

-Jejku, ale ładnie pachnie.

-Pieczeń… twoja ulubiona… przynajmniej kiedyś.

-Dawno dla nas nie gotowałaś…- przytulił mnie od tyłu, gdy mieszałam sałatkę.

-Rzeczywiście, trochę.

Harry otworzył wino i nalał do kieliszków. W tym czasie wyciągnęłam brytfannę z pieczenią i ziemniaki. Podałam jedzenie na stół.

-Pięknie dziś wyglądasz…

-Dziękuję.- uśmiechnęłam się.

Zaczęłam nakładać jedzenie. Gdy nasze talerze były pełne usiadłam na miejscu obok Hazzy. W ciszy jedliśmy, gdy nagle na mojej stopie poczułam ciepły dotyk. Spojrzałam kątem oka na Harry’ego, ale ten był skupiony na jedzeniu. Uśmiechnęłam się i wzięłam łyka wina.

-Mmmm…- delektowałam się smakiem.- Jakie dobre…

-Smakuje ci?

-Nawet nie wiesz jak bardzo…

Przełożyłam włosy na prawy bok i dokończyłam jedzenie w ciszy. Harry nalał jeszcze wina do kieliszków.

-To było pyszne.- powiedział Hazz odkładając sztućce na pusty talerz.

-Cieszę się, że ci smakowało.

Wzięłam talerze i zaczęłam chować brudne naczynia do zmywarki.

-Co oglądamy?- spytał Harry przenosząc kieliszki na ławę w salonie.

-Wybierz coś fajnego…

-„To tylko seks”… co ty na to?

Spojrzałam na loczka.

-Słyszałem, że fajny film.- dodał z uśmieszkiem na twarzy.

-Spróbujmy.

Umyłam ręce i usiadłam na kanapie. Położyliśmy swoje stopy na ławie i zaczęliśmy oglądać. Film okazał się świetną komedią, a Mila Kunis i Justin Timberlake okazali się świetni w roli bohaterów.

Harry

Cały czas miałem ją na oku, piła powoli wino delektując się nim. Ale co ciekawe przez cały czas zerkała na moje stopy. Ok. 20 minut po zauważeniu tego zatrzymałem film i spojrzałem na Grace.

-Czemu zatrzymałeś?

-Dlaczego wciąż patrzysz na moje stopy?

Otworzyła szeroko oczy.

-Nie patrzę na nie…

-Patrzysz… Wszystko widziałem…

-Nieprawda…

-Grace, nie umiesz kłamać…- uśmiechnąłem się.

-Oj no…- zająkała się.- Nie widziałam tego tatuażu, który masz na stopach.

Przybliżyła się do moich stóp, by przeczytać tatuaż, który zrobiłem naprawdę dawno. Aż dziwne, że wcześniej go nie widziała.

Never Gonna Dance Again…

-No wiesz…- zaśmiała się.

-Nie lubię tańczyć.

-A kochasz tancerkę…

-No, ale wiesz ciebie oglądać, jak wywijasz ciałem to zawsze…

Zaśmiała się. Dolałem nam wina. Grace podkurczyła nogi i oglądaliśmy dalej.

-Chodź do mnie bliżej.- przytuliła się do mnie.

Wcześniej oglądałem ten film i w pewnym jego momencie dochodzi do tego co jest w tytule filmu… zresztą wiele razy...

Grace dopiła wino ze swojego kieliszka i odłożyła go na ławę. Przełożyłem jej wszystkie włosy na prawą stronę. Objąłem ją tak, aby moja ręka dotknęła jej prawego uda. Siedziała bowiem po mojej prawej stronie. Delikatnie głaskałem jej nogę i podnosiłem sukienkę do góry. Grace pozostawała niewzruszona, dalej oglądała film. Pocałowałem ją w obojczyk, a ramiączko podniosłem tak, aby spadło jej gładko na ramię. W dalszym ciągu nic.

Może ona nie chce...

Pocałowałem ją lekko za uchem i złapałem dłonią za wewnętrzną stronę uda. Przełknęła ślinę i dalej była niewzruszona. Gładząc ją po żebrach z boku znalazłem zamek, który zręcznie odpiąłem. Ramiączko opadło jej bezwiednie odsłaniając stanik, który ostatnio widziałem na wystawie. Przygryzłem wewnętrzne strony policzków i lekko ugryzłem ją w szyję. Zręcznie spauzowałem film i ułożyłem ją w pozycji leżącej na kanapie.

-Co ty kombinujesz…- zapytała mnie unosząc brew.

-Zamierzam się z tobą przespać…

-A pytałeś mnie, czy chcę, albo czy mogę?

-Możesz?

-Mogę…

-Chcesz…

-Nie wiem… Przekonaj mnie.- powiedziała z uśmiechem.

-Proszę bardzo.

Zdjąłem z niej szybko sukienkę i pocałowałem jej brzuch. Chyba próbowała dalej pozostać niewzruszona. Nie dawała rady, emocje ją rozpierały, a wiedziałem to, gdy zaczęła szybciej oddychać. Zszedłem z kanapy, by swobodnie się rozebrać, ściągnąłem marynarkę, koszulkę i spodnie migiem. W tym czasie Grace wstała i podążyła ku sypialni kręcąc seksownie pupą. Chyba wiedziała, że widząc jej zgrabne pośladki w skąpych stringach dostanę szału. Pobiegłem za nią, ale gdy wszedłem do sypialni nie leżała na łóżku. Stanąłem jak wryty. Ktoś popchnął mnie mocno, że spadłem na łóżko. Odwróciłem się i uśmiechnąłem. Stanęła kładąc rękę na biodrze.

-Masz zabezpieczenia?

-Zawsze.

-Tam gdzie zawsze?

-Mhm.

Wyszła z pokoju i wróciła z moim portfelem, który po znalezieniu zabezpieczenia położyła na fotel. Rzuciła nią we mnie i powiedziała szybko: Raz, dwa, zakładaj. Chciałem wyjść do łazienki, ale zablokowała mi wyjście.

-Jeśli się mnie wstydzisz odwrócę się…

-Nie wstydzę się…

-Ale i tak się odwrócę…

Odwróciła się, a ja ściągnąłem bokserki, nałożyłem to co trzeba i odezwałem się, że już. W pokoju panowała ciemność, a jedyne co przyświecało to Księżyc.

-Połóż się na łóżku, Harry…- powiedziała ciągle będąc odwrócona.

-Ale…

-Połóż się, proszę…

Zrobiłem jak chciała. Spojrzałem na nią. Powoli ściągnęła swoje stringi.

-Sam chcesz mi ściągnąć stanik?- zapytała.

-No pewnie, chodź tu do mnie.

Odwróciła się i podeszła bliżej, skradała się w moją stronę. Usiadła mi na biodrach, a ja poczułem lekki uścisk pod sobą… Sam także zacząłem ciężko oddychać. Usiadłem i ściągnąłem jej ten stanik. Rzuciłem go w kąt. Nakierowała mnie i poczułem ją. Wygięła się do tyłu, było nam tak dobrze poruszaliśmy się w jakimś rytmie. Dostawałem dodatkowego Powera, gdy wykrzykiwała moje imię. Było mi tak dobrze z nią. Dobre kilka godzin spędziliśmy na wspólnym pieszczeniu się. Grace padła na moim torsie totalnie zmęczona, ja też dychałem strasznie.

-Byłaś taka przekonywująca dziś…- powiedziałem.

Grace podniosła głowę i pocałowała mnie najpierw w brodę, a potem w usta.

-Ty też byłeś lepszy niż ostatnio…

-Lepszy znaczy?

-Silniejszy… Mocniejszy… Szybszy…

-Mmmm…- pocałowałem ją namiętnie w usta. Grace zniżyła się i ugryzła mnie w szyję.

-Będzie ślad…- wyszeptała mi do ucha.

-Jestem naznaczony przez ciebie…- odezwałem się całując jej biust.

-Yhym.

Znów się całowaliśmy.

-Grace?

-Co?- spytała, gdy się oderwaliśmy od siebie.

-Mam jeszcze jedną…

Dziewczyna oderwała się i zeszła ze mnie rzuciła mi portfel i znów zatonęliśmy w sobie. Jezu, takiej nocy to chyba nigdy nie przeżyłem. Grace przeszła samą siebie. Nawet nie wiem, kiedy zasnęliśmy, ale musieliśmy być mega zmęczeni.

Grace

Otworzyłam oczy i od razu zasłoniłam je dłońmi. Wpiłam głowę w poduszkę i jęknęłam. Słońce ustawiło się akurat w moją stronę. Położyłam rękę na miejscu, gdzie powinien spać Harry. Było pusto.

-No nie… Kuźwa… Jak on uciekł to nie wiem co mu zrobię…- mówiłam do siebie.

Owinęłam się kołdrą i wyszłam z sypialni. Przestraszył się na mój widok. Paradował w obcisłych bokserkach.

-Jesteś…- odetchnęłam i uśmiechnęłam się.

-Robię śniadanie, jesteś głodna?

-Zostaw to… Chodź do mnie…

-Ale…

-Wyłącz czajnik i chodź.

Rzuciłam się na łóżko.

-Jak ja mam się z tobą położyć, jak jesteś cała owinięta kołdrą.

-To mnie odwiń…- spojrzałam na niego uśmiechając się

Uśmiechnął się szeroko i naskoczył na łóżko. Zaczął szarpać się ze mną i gdy wreszcie odwinął mnie, przykrył nas obydwoje kołdrą. Przybliżyłam się do niego i pocałowałam go mocno w usta. Wsunęłam język do jego ust, a w swoich poczułam jego. Harry spojrzał pod kołdrę, a ja skoczyłam tak, by leżeć na brzuchu.

-Nie podglądaj mnie…- powiedziałam z szerokim uśmiechem.

-Ej, tylko ja cię mogę podglądać…

-Nikt nie może…- powiedziałam mrużąc oczy.

 Zaraz wybuchnęłam śmiechem.

-Masz dziś niezwykle dobry humor…

-Bo ktoś mnie uszczęśliwia…- oznajmiłam wesołym tonem.- A tym ktosiem jesteś ty, Harry.

Zaśmiał się.

-Naprawdę masz super humor.

-Powiem ci w sekrecie czemu…- powiedziałam tajemniczym tonem.

Harry podparł głowę ręką.

Przewróciłam się na bok.

-... ponieważ nocki z tobą są przeżyciem, których się nie zapomina do końca życia, wiesz?

-Wiesz, że chciałem to powiedzieć tobie…

-Jesteśmy siebie warci… Ale w tym najlepszym sensie…- dodałam znów zbliżając usta do Hazzy. Musnął mi je.

-Idziemy się kąpać.- oznajmił.

-Nieeee…- odpowiedziałam przeciągle.

-Tak.

Harry wstał z łóżka i zrobił mi trzy zdjęcia.

-Kolejne do kolekcji…- odezwał się Harry i poszedł do łazienki.

Napuścił wody i dolał płynu do piany. Wstałam niechętnie z łóżka i założyłam swój satynowy szlafroczek. Poszłam do kuchni i wzięłam tabletki wzmacniające. Wyszłam na balkon. Była dziś piękna pogoda. Słońce mocno świeciło, Harry siedział w łazience, a ja spojrzałam na telefon, który leżał na parapecie przy drzwiach balkonowych. Miałam kilka nieodebranych od Perrie. Oddzwoniłam do niej.

-Halo? ­– odebrała.

-Perrie, to ty?

-O cześć Gracie dobrze, że dzwonisz mam bardzo ważną sprawę.

-Tak?

-Chodzi o ślub Lucy.

-Słucham…

-Wymyśliłam coś oryginalnego, taką trochę niespodziankę, ale mogę ci powiedzieć o niej dopiero jak zobaczymy się na żywo.

-To ciekawe…

Poczułam ciepłe dłonie na pośladkach.

-Kiedy mogłybyśmy się zobaczyć?

-Dziś ok. 16:00 mam wolną chwilkę…

-Jasne. Tylko przyjedź proszę do studia nagraniowego Syco, ok.?

-No ok. Przepraszam, że nie mogę teraz, jestem trochę zajęta, a potem jadę z Eleanor załatwić parę spraw związanych z wieczorem panieńskim.

Harry złapał za mój pasek od szlafroka.

-Ok., nie ma problemu. Do zobaczenia.

Pocałował mnie w szyję. Wziął z mojej dłoni telefon.

-Wanna gotowa?- spytałam oplątując ręce wokół jego szyi.

-Gotowa…- wymruczał.

-Chodźmy więc…

Poszłam przodem ciągnąc go za rękę do łazienki. Harry szedł za mną, więc gdy tylko zamknął drzwi od łazienki szlafrok gładko zsunął się po moich ramionach. Zamoczyłam ciało w gorącej wodzie i posunęłam się do przodu. Harry zrzucił bokserki i usiadł za mną tak, abym była między jego nogami. Wygięłam szyję do tyłu, by Harry mógł mnie pocałować, do czego wcześniej się szykował. Przekręcił mnie jakoś na bok, nie wiem jak. Mokrą dłonią przejechałam po jego włosach lekko je mocząc. Moje były już całe mokre. Dotknęłam jego szyi i połączyliśmy nasze usta w namiętnym pocałunku. Uśmiechaliśmy się pomiędzy pocałunkami. Po oderwaniu się od siebie. Wzięłam z szafki nasze szampony i umyłam Hazzie głowę. Wyglądał jak wymoczek. Śmiałam się z niego, potem Harry umył mi włosy, ale mi powiedział, że świetnie wyglądam w mokrych. Leżeliśmy trochę w wannie, a Hazz próbował wyciągnąć ode mnie, co idę załatwić z Eleanor. Wyszłam z wanny i owinęłam się ręcznikiem, włosy też. Harry siedział jeszcze chwilkę w wannie. Wytarłam się już w sypialni, założyłam czarną koronkową bieliznę i wróciłam do łazienki, Harry wycierał włosy, a wokół pasa był owinięty ręcznikiem. Wyjęłam suszarkę i zaczęłam suszyć włosy. Robiąc to byłam obdarowywana pocałunkami na szyi, policzkach. Harry poszedł robić śniadanie, a właściwie to dokańczać je robić. Moje włosy były już puszyste i suche, zawołałam loczka i kazałam mu usiąść na zamkniętej muszli klozetowej. Usiadłam mu na kolanach przodem do niego, miał idealny widok na mój biust. Znów całował go podgryzał mi szyję, a ja suszyłam mu włosy. Niestety szybko stały się suche. Harry wstał uniemożliwiając mi zejście ze swojego pasa. Oplotłam więc mocniej nogi wokół jego pasa i mówiłam mu tylko, gdzie ma teraz pójść. Odłożyliśmy suszarkę do szafki i wróciliśmy do kuchni. Tam czajnik świszczał. Zeskoczyłam z pasa Hazzy. Zalał kawy i dokończył robienie kanapek. Zjedliśmy szybko.

-Muszę wracać do domu Nialla…

-A ja muszę jechać do Eleanor.- powiedziałam.

-Co wy jedziecie załatwić?- zapytał jakby sam siebie.

-Zobaczysz ze zdjęć z wieczoru panieńskiego…

Harry nie chciał się ubierać, więc mu pomogłam. Ja dalej paradowałam w staniku i majtkach.  Około 13:00 po naprawdę długich i bardzo namiętnych pożegnaniach Harry wyszedł. Ubrałam się w czarny top i białe spodnie w drobne czarne romby. Ubrałam wysokie czarne szpilki. Sięgnęłam po torebkę i napisałam do Eleanor, że wyjeżdżam z domu. Zamknęłam drzwi i zjechałam windą na dół. Wsiadłam do samochodu, który Sean zostawił mi na parkingu  i wyjechałam z parkingu podziemnego. W radiu leciało Boyfriend. Podgłośniłam. Stanęłam na pasach. Zaczęłam sobie śpiewać. Nie zauważyłam, że przez przypadek okno od strony pasażera. Zatrzymałam się pod domem Eleanor i Louisa i zatrąbiłam, po czym wysiadłam z samochodu, a El uśmiechnęła się szeroko i krzyknęła głośno: Gracie!. Przytuliłyśmy się mocno i długo nie mogłyśmy się oderwać od siebie. Z garażu wyszedł Louis, którego też mocno uściskałam.

-Gdzie jedziecie?- spytał z uśmiechem.

Spojrzałyśmy na siebie.

-Tajemnica.- zaśmiałam się, gdy El odpowiedziała to swojemu chłopakowi.

Pożegnałam się z Lou i wsiadłyśmy do samochodu.

-Żeby wynająć striptizerów trzeba robić castingi?

-Ja nie zamawiam jej byle jakich striptizerów, zamawiam profesjonalistów.

Obie wybuchnęłyśmy śmiechem. Firma, a właściwie agencja striptizerska jest jedną z najbardziej znanych w Wlk. Brytanii. Dlatego też tę wybrałam. Weszłyśmy przez szklane drzwi, a z korytarza wyszli mężczyźni w bokserkach. El aż otworzyła buzię z wrażenia, zresztą dopiero po jakiejś chwili ogarnęłam, że mnie też. Uśmiechnęli się do nas, a jeden puścił do mnie oko.

-Tego bierzemy…- powiedziałam, gdy tylko zniknęli.

-Obowiązkowo.- przygryzła wargę El.

W biurze prezesa znalazłam kobietę, z którą rozmawiałam kilka dni wcześniej przez telefon.

-Dzień dobry! Jestem Grace Moore, rozmawiałam z panią na temat castingu striptizerów.

-Ach, tak… Pamiętam…- kobieta uśmiechnęła się.- Elisabeth George. Proszę za mną. Striptizerzy już czekają.

Idąc w stronę sali kobieta mówiła:

-Bardzo się cieszę, że wybrałyście panie dla swojej przyjaciółki naszych chłopców. Mogę ręczyć, że zabawa na wieczorze panieńskim będzie udana. Muszę nadmienić, że są to wykwalifikowani fotomodele i tancerze. Przed każdym ich „występem” mają grupowe próby. Wybiorą panie, jak mają przyjść ubrani, mamy ponad 100 propozycji.

-Wow…- szepnęłam.

Kolejne szklane drzwi się otworzyły automatycznie. Myślałam, że padnę.

Continue Reading

You'll Also Like

4.6K 72 13
ona niewinna ,urocza,zabawna. on wybuchowy ,przystojny ,niebezpieczny .ich połączenie to mieszanka wybuchowa
160K 17.2K 46
Yashida Hamer należy do plemienia Mogami, którego specjalnością są powietrzno-taneczne akrobacje. Aby stać się jak najlepszą tancerką rodu Błękitnej...
18.9K 3.3K 20
Czarodzieje z Wielkiej Brytanii rzadko nawiązywali kontakt z innymi krajami. Nie interesowało ich zbytnio, co działo się za ich granicami, ale to się...
54.3K 1.8K 59
tinitastoessel: wow Jorge, masz instagrama! :D jorgeblanco: miałem go pod inną nazwą (; tinitastoessel: nie mogłam Cię znaleźć jorgeblanco: szukał...