Change Me (Harry Styles Fanfi...

By camillemontrose

431K 8.9K 1K

Ona- normalna studentka po przejściach. Mieszka w Londynie ze starszym bratem wiele kilometrów od rodzinnego... More

Change Me
Bohaterowie
Prolog
Rozdział 1
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22&23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdział 37
Rozdział 38
Rozdział 39
Rozdział 39
Rozdział 40
Rozdział 41
Rozdział 42
Rozdział 43
Rozdział 44
Rozdział 45
Rozdział 46
Rozdział 47
Rozdział 48
Rozdział 49.
Rozdział 50
Rozdział 51
Rozdział 52.
Rozdział 53
Rozdział 54
Rozdział 55
Rozdział 56
Rozdział 58
Rozdział 59.
Rozdział 60.
Rozdział 61
Rozdział 62
Rozdział 63
Rozdział 64
Rozdział 65
Rozdział 66
Rozdział 67
Rozdział 68
Rozdział 69
Rozdział 70
Rozdział 71.
Rozdział 72.
Rozdział 73
Rozdział 74
Rozdział 75
Rozdział 76
Rozdział 77
Rozdział 78
Rozdział 79
Rozdział 80
Rozdział 81
(*)
Rozdział 82
Rozdział 83
Rozdział 84
Rozdział 85
Rozdział 86
Rozdział 87
Rozdział 88
Zayn odszedł.
Rozdział 89
Rozdział 90
Rozdział 91
Rozdział 92
Rozdział 93
Rozdział 94
Rozdział 95
Rozdział 96
Rozdział 97
Rozdział 98
Rozdział 99
Rozdział 100
Rozdział 101.
Rozdział 102.
Rozdział 103
Rozdział 104
Rozdział 105
Rozdział 106
Rozdział 107
Rozdział 108
Rozdział 109
Rozdział 110.
Rozdział 111
Rozdział 112
Rozdział 113
Rozdział 114
Rozdział 115
Rozdział 116
Rozdział 117
Rozdział 118
Rozdział 119
Rozdział 120
Rozdział 121
Rozdział 122
Rozdział 123
Rozdział 124
Rozdział 125
Rozdział 126
Rozdział 127
Rozdział 128
Rozdział 129
Rozdział 130
Rozdział 131
Rozdział 132
Rozdział 133
Rozdział 134
Rozdział 135
Rozdział 136
Rozdział 137
Rozdział 138
Rozdział 139
Rozdział 140
Rozdział 141
Rozdział 142
Rozdział 143
Rozdział 144
Rozdział 145
Rozdział 146
EPILOG
O nowym opowiadaniu!

Rozdział 57

2.3K 42 2
By camillemontrose

 Krzyknęłam „otwarte” i usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi.

-Gdzie jesteś?- spytał głośno.

-W toalecie…- odkrzyknęłam.

-Czekam w salonie.

Spojrzałam do lustra i uśmiechnęłam się do siebie. Po czym otworzyłam powoli drzwi i wyszłam z łazienki. Usłyszałam ciche skrzypnięcie fotela w salonie, Harry wstał i uśmiechnął się szeroko na mój widok.

-I jak ładnie wyglądam?

Harry ominął stół do kawy i podszedł do mnie.

-Ładnemu we wszystkim ładnie…

Pocałował mnie w policzek i wziął za rękę. Otworzył drzwi i natychmiast puścił ją. Zamknęłam drzwi na klucz i wsiadłam do podstawionego samochodu, był to można powiedzieć bus.

-Załatwiłem nam czterech ochroniarzy, którzy zadbają o nie robienie zdjęć…

-Dziękuję…- pocałowałam go w policzek.

Kierowca ruszył, a ja siedziałam przez kolejne 20 minut objęta umięśnionym ramieniem Stylesa. Gdy zatrzymaliśmy się pod budynkiem restauracji. Harry wysiadł pierwszy i poszedł na pierwszy ogień zdjęć. Poprawiłam sukienkę, by nie zawodziła mi, gdy wysiądę. Hazz podał mi rękę i powoli wysiadłam. Ochroniarze naprawdę robili co mogli, ale było im trudno. Przed restauracją był jeden wielki krzyk: HARRY! GRACE! Nienawidziłam takich sytuacji. Weszliśmy prędko do środka, wsiedliśmy do windy i pojechaliśmy na 29 piętro, gdzie mieściła się restauracja Franco Di Marre. Tak przeczytałam z szyldu przed wejściem głównym. Ściany w pomieszczeniu były oszklone i widać było niezwykłą panoramę Los Angeles. Stolik mieliśmy pod samym oknem, światła na zewnątrz tworzyły niezwykłą pajęczynę, która wyglądała rozbrajająco pięknie.

-Harry tu jest ślicznie…- powiedziałam do Stylesa, który pomógł mi zdjąć płaszczyk.- Nigdy tu nie byłam… Kelner wziął nasze odzienia wierzchnie. Hazz odsunął mi krzesło i usiadłam na nim. Potem on usiadł naprzeciwko mnie.

-Chciałem zabrać tu wcześniej, ale wyszło trochę inaczej…- zasmucił się.

Harry położył rękę na stole wpatrując się we mnie, a ja złapałam go za dłoń.

-Harry zapomnijmy o tym i nie rozmawiajmy o  tym teraz. Cieszmy się chwilą, kiedy jesteśmy razem…

Uśmiechnął się do mnie szeroko i pocałował moją dłoń. Do naszego stolika podszedł kelner i podał nam menu, wybraliśmy przystawkę brokuły zawijane z kurczakiem małą tortillą, danie główne carbonarrę, Harry spytał, czy życzę sobie deser, ale odmówiłam.

-Poproszę jeszcze Bodegas Artadi z 1980 roku, całą butelkę…- dodał Harry.

-Już podaję.

Kelner odszedł. Harry wrócił wzrokiem na mnie i od razu się uśmiechnął.

-Ostatnio sobie myślałem…- powiedział przełykając ślinę- W jakim miejscu bylibyśmy, gdyby nie nasze rozstanie.

Zaśmiałam się.

-Tkwilibyśmy w Londynie, ja byłabym obładowana studiami, a ty pracą w studiu.

-Masz rację…

-Nie wszystko musiało się potoczyć jak się potoczyło, ale jestem prawie pewna, że gdyby nie doszłoby do tego co było nie byłoby mnie tu z tobą w tak pięknym miejscu.

Uśmiechnął się i kiwnął głową. Kelner przyniósł przystawkę i nalał nam do kieliszków wino. Po chwili odszedł informując, że danie główne będzie za 10 minut. Puścił moją dłoń i wyjął z marynarki czarne podłużne pudełko. Spojrzałam na niego. Harry przesunął pudełko w moją stronę i wziął łyka wina.

-Co to jest?

-Otwórz.- powiedział z szerokim uśmiechem.

Wzięłam do ręki pudełko i otworzyłam je. Moim oczom ukazał się przepiękny, diamentowy naszyjnik. Nie mogłam się oprzeć jego widokowi, wyglądał ach…

-I jak?- spytał mnie.

-Ja… Nie wiem co powiedzieć, Harry. Jest piękny, ale nie mogę tego przyjąć, pewnie kosztował majątek…

-Oj Słoneczko, załóż go po prostu… Będzie wyglądał na tobie cudownie.

-Pomożesz mi?- spytałam wyciągając naszyjnik z pudełka.

-Oczywiście.

Harry wstał z krzesła i podszedł do mnie, stanął za mną i odgarnął delikatnie moje włosy na prawy bok, wziął ode mnie naszyjnik i zapiął go. Nachylił się pocałował moją szyję i szepnął do ucha: Jesteś najpiękniejszą kobietą na świecie…

Uśmiechnęłam się szeroko. Harry wrócił na swoje miejsce.

-Jest idealny dla ciebie…

-Dziękuję.

Zjedliśmy nasze przystawki cały czas spoglądając na siebie i uśmiechając się. Niedługo potem przyszło danie główne. Słyszeliśmy krzyki z korytarza głównego, ale ochroniarze nie pozwolili wejść paparazzi. Zaczęłam jeść danie główne.

-Byłeś tu kiedyś?- spytałam.

-Tak, raz.

-Kiedy?

-Jeszcze przed tym, jak się poznaliśmy. Spędziłem tu z Gemmą, mamą i Robinem Dzień Matki. Kupiłem jej wtedy podobny naszyjnik.

-Pewnie była zadowolona z takiego prezentu.- uśmiechnęłam się szeroko.

Z sąsiedniego stołu podeszła do nas dziewczynka, która była tak urocza, że od razu ja sama zrobiłabym sobie z nią zdjęcie dla mnie. Miała kręcone włosy, oliwkową karnację i beżową sukienkę. Poprosiła Harry’ego o zrobienie zdjęcia. On od razu się zgodził. Kończąc jedzenie głównego dania doszło do ciekawej sytuacji.

Przez przypadek dotknęłam go obcasem. A Harry uniósł wzrok z jedzenia i podniósł go powoli na mnie. Ja znałam ten wzrok. On znaczył: Nie graj tak, mała… Przeniosłam obcas na wewnętrzną stronę łydki Stylesa i szłam w górę i w górę i w górę, aż doszłam do… tak, właśnie… Wiedziałam jak wyzwolić w nim pasję… Takie rzeczy wiedziałam tylko i wyłącznie ja… Odrzuciłam włosy do tyłu i delikatnie przygryzłam wargę uśmiechając się przy tym zawadiacko. Moja dłoń subtelnie podparła brodę.  Harry gwałtownie wstał i zarządził wyjście z restauracji.

Tak bardzo chciało mi się śmiać, ale widząc jego mega poważną minę. Zapłacił za naszą kolację. Przyniósł nam odzienia, Harry pomógł mi założyć płaszcz, a potem sam nałożył swój. Wyszliśmy szybciutko i skierowaliśmy się do windy, która zwiozła nas na dół… Harry był cholernie zniecierpliwiony długością jazdy… Trwało to 15 sekund…

Wyszliśmy z restauracji, wsiadłam do busa i zajęłam miejsce, za chwilkę obok zasiadł Hazza. Spojrzał na mnie…

-Zaraz wybuchnę…- zamruczał przygryzając wargę, po czym zaczął całować moją szyję.

-Kochanie, wiesz, że ja nie mogę…- odparłam niechętnie.

Hazz odsunął się i jego mina wyrażała teraz złość.

-Jesteś na mnie zły?- spytałam po chwili całując go w policzek.

-Nie, przecież to nie jest od ciebie zależne…

Jechaliśmy jeszcze chwilkę, poprosiłam kierowcę, żeby wjechał przez bramę i zaparkował na podjeździe. Brama była bowiem wysoka, a do tego mieliśmy żywopłot. Mężczyzna tak zrobił i nie mieliśmy problemu z kolejnymi zdjęciami. Weszliśmy szybko do domu i zamknęliśmy za sobą drzwi.

-Muszę się przebrać…- stwierdziłam.

-Ja też bym chciał, ale nie wziąłem ciuchów.

-Chodź…- pociągnęłam go za rękę na górę. Patrzył na mnie bardzo zaciekawiony. Splotłam nasze palce i drugą dłonią podniosłam sukienkę, by lepiej mi było wchodzić po schodach. Odwróciłam głowę lekko do tyłu, by zobaczyć minę Hazzy. Był uśmiechnięty od ucha do ucha.

-Ty się tak nie ciesz… I tak do tego nie dojdzie, ale mogę ci zaproponować coś innego…- powiedziałam wchodząc do pokoju.

Puściłam jego rękę, rzuciłam torebkę na łóżko, zrzuciłam płaszcz. Rozpięłam sukienkę, która zsunęła mi się po biodrach. W rezultacie stałam przed nim w skąpej bieliźnie i w naszyjniku na szyi.

-Pamiętasz, jak nie byłam gotowa na…

-Pamiętam…

Podeszłam do niego powoli. Odpięłam mu guzik od płaszcza i zdjęłam mu go z pleców. On cały czas mnie obserwował. Uniosłam jego koszulkę lekko do góry i dotknęłam dłonią nagiego torsu. Wkrótce nie miał jej na sobie. Przyciągnął mnie do siebie. Oplotłam jego pas nogami. Usiedliśmy na łóżku. Wplotłam palce w jego niezwykle gęste włosy. Podniosłam pupę z jego kolan i schyliłam głowę, by powąchać jego włosy. Za to Harry składał mi pocałunki na żebrach i pod piersiami. Położyliśmy się gładko na łóżku. Czułam jego pocałunki na całym ciele, gdy wreszcie dotarł do twarzy wpiłam się w nie i wiedziałam, że szybko się nie oderwę. Zaczęłam manewrować przy pasku od jego spodni, przygryzł mi wargę i zamruczał. Uśmiechnęłam się i zacisnęłam mu dłoń na pośladku…

-Gracie…- zamruczał.

Przejechałam ręką po jego plecach aż do szyi, ułożył mnie na łóżku, tak, aby nade mną górować. Całował moją szyję, a ja wiłam się czując jego usta na sobie. Powoli zwalnialiśmy tempa, muskaliśmy się nawzajem. Czułam się jak w niebie… Czułam się kochana… Czułam się doceniona… Czułam się tylko Jego…

-Kocham cię…- wymruczał mi do ucha muskając je.

Po czym położył się obok przyciągając mnie do siebie.

-Ja ciebie też.

-Jak bardzo?- spytał mnie.

-Cholernie mocno.

-Ja ciebie mocniej.

-Nie sądzę…

-Uwierz mi.

Spojrzał mi prosto w oczy, jego błyszczały się jak dwa szmaragdowe guziczki.

-Chcę się z tobą ożenić…- powiedział zakładając mi kosmyk włosów za ucho.

Spojrzałam na niego zszokowana.

-Nie teraz oczywiście, jesteśmy za młodzi… Ale za 5, 6 lat…

-To wspaniałe co mówisz… Ale nie wiemy co będzie jutro, a co dopiero za tyle czasu.- powiedziałam i położyłam głowę na jego klatce piersiowej.

-Ja to wiem, Grace… Do tego ślubu dojdzie.

Pocałował mnie w czoło. Leżeliśmy spokojnie głaszcząc swoje plecy.

-Jestem głodna…- powiedziałam.

Sięgnęłam po koszulkę Hazzy i narzuciłam ją na siebie i zbiegłam na dół. Zaglądnęłam do lodówki i wyjęłam jajka i inne składniki potrzebne do upieczenia omleta. Na szczęście miałam w lodówce truskawki, brzoskwinie w puszce, trochę malin i jagód no i obowiązkowo bita śmietana. Zrobiłam masę i potem wrzuciłam ją na patelnię, czekałam aż omlety z obu stron się zarumienią. Poczułam duże dłonie na moich biodrach, oraz pojedyncze pocałunki na szyi.

-Pięknie pachniesz…

-Pinacolada?

-Yhym… Uwielbiam ten zapach na tobie…

Odłożyłam kolejnego upieczonego omleta na talerz z boku i zaczęłam go dekorować owocami. Harry mi pomagał, a podczas tego zaczął mi opowiadać o chłopakach co robili na ostatnich próbach. Jednym słowem załamka… Robiąc cappuccino Harry siedział w pokoju i oglądał telewizję.

-Ty, co ty tam oglądasz…

-Co?- odezwał się po chwili nie odrywając oczu od TV.

Wyszłam z kuchni i zaglądnęłam do salonu. Prawie się ślinił widząc roznegliżowane modelki Victoria Secret. Rzuciłam w niego poduszką i dostał nią porządnie w głowę.

-Co ty robisz?- spytał skutecznie oderwany.

-Zapobiegam twojemu zaślinieniu…- odparłam krzyżując ręce na klatce piersiowej.

-Przecież się nie ślinię…- odrzekł uśmiechając się.

-Zaraz zaczniesz…

-Nie zacznę…- powiedział z szerokim uśmiechem.

-Zaczniesz…

-Nie zacznę…

Wstał z kanapy i zaczął biec w moją stronę, pobiegłam na górę, ale Harry był bardzo szybki, dogonił mnie i przerzucił sobie przez ramię. Zniósł mnie na dół, a ja krzyczałam w niebogłosy.

-Puść mnie wariacie!

Położył mnie na kanapie i zaczął łaskotać. Darłam się, a on nie przestawał. Na szczęście czajnik zaczął gwizdać i musiał mnie puścić. Pobiegłam zalać swoje cappuccino. Harry czekał już w kuchni.

-A ja i tak uważam, że gdybym cię nie oderwała to zacząłbyś się ślinić.

-No nieprawda…

-Prawda, Harry…

Loczek zaniósł na górę jedzenie, a ja wzięłam kawę Hazzy i swoje cappuccino.  Chłopak położył tackę na mojej etażerce i uśmiechnął się do mnie. Poprawił poduszki. Na dworze było już bardzo ciemno. Zapaliłam lampkę. Harry wziął ode mnie napoje i położył je obok jedzenia. Potem usiadłam koło niego i zaczęliśmy jeść karmiąc się nawzajem, potem włączyliśmy sobie film.

Harry

Jej głowa opadła mi bezwładnie na ramię. Spała jak małe dziecko cicho oddychając. Położyłem jej głowę na poduszce i ściągnąłem jej moją koszulkę. Po czym sam się w nią ubrałem. Wyłączyłem telewizor. Pocałowałem ją w czoło i zszedłem na dół. Założyłem płaszcz i buty. Poprawiłem włosy w lustrze i wyszedłem z domu upewniając, czy drzwi się zatrzasnęły. Czekała na mnie taksówka, paparazzi czekali aż wyjdę z domu Justina, wykrzykiwali moje imię, mówili, że doprowadzam do rozpadu związku Justina i Grace. W pewnym sensie się tak czułem, ale póki Grace to nie przeszkadza to mnie też. Chciałbym jednak, żeby wróciła do mnie na stałe. Żeby była tylko moja. Usłyszałem dźwięk mojego telefonu i odebrałem go.

-Halo?

-Cześć Harry tu Justin.

-O siema.

-Bardzo ci dziękuję, że spędziłeś z nią dziś czas, nie chciałem, żeby była sama, a skoro się tak dobrze dogadujecie to pewnie spędziliście dobrze dzień.

-Tak byliśmy na golfie. Było fajnie. Jutro też gdzieś ją zabiorę, więc się nie martw, że będzie sama.

-Ok. Jeszcze raz wielkie dzięki.

-Na razie.

(…)

Grace

-Idziemy na spacer?- zaproponowałam.

Harry spojrzał na mnie pytająco.

-Oj chodź. Nawet jak nam zrobią kilka zdjęć to nic się nie stanie… Jest taka ładna pogoda…

-No dobrze.

Wyszliśmy z domu Justina i przeszliśmy furtką. Idąc chodnikiem rozmawialiśmy.

-Kupiłaś już sukienkę na ślub?

Uśmiechnęłam się.

-Yhym.

-Tylko tyle?

-Nic ci więcej nie powiem. To będzie niespodzianka.

-Ale ładna chociaż?

-Nie, Harry kupiłam brzydką sukienkę.

-Dobra no…- zaśmiał się.

-A ty masz garniaczek?

-A no mam. Od Saint Laurent.

-Ja od Prady.- zamknęłam usta.

-Czyli muszę sprawdzić na Internecie kolekcję Prady…

-Ej no!!!

Zaśmiał się głośno.

-Kiedy wracasz do Londynu?- spytałam po chwili.

-Nie wiem, a chcesz się mnie pozbyć?

-W żadnym wypadku…

-Myślałem, że zostanę jeszcze na dwa dni, a kiedy Justin wraca?

-Za 2 dni prawdopodobnie wieczorem.

-Aha.

Wstąpiliśmy do Starbucksa. Harry kupił sobie kawę, ja nie miałam ochoty. Zadzwoniła do mnie Lucy.

Cześć Piękna…- powiedziałam, gdy tylko odebrałam.

No hej, czemu ty nie dzwonisz do mnie?- chyba była oburzona.

Przepraszam, byłam tak zalatana, że zapomniałam.

Wiesz co… Zapominać o najlepszej przyjaciółce…

Przepraszam cię kochana…

Dobra wybaczam ci, ale dzwoń do mnie, bo tęsknię za tobą…

Oj ja też za tobą tęsknię…

Co robisz?

Byłam z Harrym w Starbucksie.

Styles uśmiechnął się szeroko, wzięłam mu z ręki kubek i zaciągnęłam łyka kawy.

TO TY JESTEŚ W LONDYNIE?!

Nie, no co ty… W Los Angeles…

To co on tam robi?

Przyleciał na kilka dni…

…akurat wtedy jak Justin wyjechał…

… przestań…

Lucy zaśmiała się głośno.

Ja coś czuję, że chemia wróciła na dobre…

…Lucy…

Zaraz zadzwonię do Eleanor i jej wszyyyystko powiem…

Nie dzwoń do niej, bo rozpęta się piekło.

Harry spojrzał na mnie, a ja sama parsknęłam śmiechem.

Ty nie rób ze mnie debila, ty znowu z nim kręcisz…

Lucy to nieprawda…

Dobra mów sobie dalej…

Echhh…

Zmieńmy temat. Kiedy przyjeżdżasz?

Nie wiem kochana… Może być tak, że przyjadę na kilka dni, a potem znów wyjadę i przylecę na sam ślub. Jednak to się może zmienić.

Aha… Daj mi znać, jak będziesz wiedziała, dobrze?

Nie ma sprawy…

No to nie przeszkadzam wam… Do zobaczenia.

Pa. Ucałuj dziewczyny i Tylera.

Ok., papa.

Pa.

-Kto rozpęta piekło?

-Nie wiem, czy powinnam ci mówić…

Hazz spojrzał na mnie.

-Nikomu nie powiem.

-Nikomu…- powtórzyłam.

-Nikomu.

-Eleanor rozpęta piekło.

-Czemu?

-Pamiętasz jak reagowała na ciebie, jak nie byliśmy razem?

-Już rozumiem.

-Nie da mi spokoju, jak się dowie, że znów się widujemy w sensie takim, że przyleciałeś do mnie to…

-… rozumiem…

Uśmiechnęłam się.

Z mojej torebki znów zaczął grać Antichrist.

-Jezu, kto się znów dobija…

Hazzie też zaczął grać telefon, też ktoś dzwonił.

Odebrał, a ja wreszcie znalazłam swój.

-Halo?

-No cześć Grace tu Kendall.

-Hej, co tam?

-Dziękuję. Świetnie. Co robisz w sobotę?

-Nie mam konkretnych planów…

-Uff… Myślałam, że dzwonię za późno… Nie wiem czy słyszałaś o Coachelli?

-O tym festiwalu muzycznym?

-Yhym…

-Słyszałam…

-Co powiedziałabyś, żeby wybrać się tam ze mną, moją siostrą Kylie i moimi przyjaciółkami na niego…

-To jest bardzo dobry pomysł… Chętnie się z wami wybiorę…

-No to świetnie. W piątek przyjadę po ciebie z dziewczynami około 14:00. Ok.?

-Ok.

-Jesteśmy umówione.

-Tak.

-Do zobaczenia.

-Pa.

Harry podszedł do mnie.

-Idziemy wieczorem do Soho?- spytał mnie wkładając telefon do kieszeni.

-Yhym.

-A teraz gdzie idziemy?- spytał mnie.

-Jest w miarę wcześnie, więc jedźmy na plażę…

Harry spojrzał na mnie, jak na wariatkę.

-Nie masz kąpielówek?- zapytałam z uśmiechem.

-Mam, zawsze mam.

-No to co się martwisz…

Gdy doszliśmy do domu Justina, Harry powiedział, że przyjedzie za pół godziny i mam być gotowa. Wpadłam do domu i zrzuciłam z siebie poprzednie rzeczy. Ubrałam się, a włosy pozostawiłam rozpuszczone. Nałożyłam na siebie czerwony strój kąpielowy. Nałożyłam okulary, zeszłam na dół i wyjęłam z lodówki dwie butelki wody i wrzuciłam je do torebki. Mój telefon zaczął dzwonić.

Moja przyjaciółka płacze, bo oglądamy Ostatnią Piosenkę.
Hemsworth jest masakrycznie przystojny!!!

Continue Reading

You'll Also Like

14.5K 1.4K 16
Draco kocha syna ponad wszystko. Dlatego, kiedy była żona planuje odebrać mu dziecko, Draco zwraca się o pomoc do ostatniej osoby, o której by pomyśl...
661K 2K 31
Oneshots 18+!! Nic, co tu zawarte, nie jest prawdziwe Pojawiają się lesbian, ale gay raczej nie. Czytasz na własną odpowiedzialność. Zapraszam.
2.3K 91 10
ETERNO AGOSTO z hiszpańskiego wieczny sierpień. Martina Castillo studiuje w Rzymie, zdala od swojego chłopaka, a jedyny miesiąc, który cały z nim spę...
1.6K 114 7
Do jakich wydarzeń doszło w Paryżu tym razem? Co się przydarzyło Marinette, Adrienowi i Gabrielowi Agreste? Tylko Chloé zna odpowiedzi na te pytania...