Change Me (Harry Styles Fanfi...

By camillemontrose

431K 8.9K 1K

Ona- normalna studentka po przejściach. Mieszka w Londynie ze starszym bratem wiele kilometrów od rodzinnego... More

Change Me
Bohaterowie
Prolog
Rozdział 1
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22&23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdział 37
Rozdział 38
Rozdział 39
Rozdział 39
Rozdział 40
Rozdział 41
Rozdział 42
Rozdział 43
Rozdział 44
Rozdział 45
Rozdział 46
Rozdział 47
Rozdział 48
Rozdział 49.
Rozdział 50
Rozdział 51
Rozdział 52.
Rozdział 53
Rozdział 54
Rozdział 55
Rozdział 56
Rozdział 57
Rozdział 58
Rozdział 59.
Rozdział 60.
Rozdział 61
Rozdział 62
Rozdział 63
Rozdział 64
Rozdział 65
Rozdział 66
Rozdział 67
Rozdział 68
Rozdział 69
Rozdział 70
Rozdział 71.
Rozdział 72.
Rozdział 73
Rozdział 74
Rozdział 75
Rozdział 76
Rozdział 77
Rozdział 78
Rozdział 79
Rozdział 80
Rozdział 81
(*)
Rozdział 82
Rozdział 83
Rozdział 84
Rozdział 85
Rozdział 86
Rozdział 87
Rozdział 88
Zayn odszedł.
Rozdział 89
Rozdział 90
Rozdział 91
Rozdział 92
Rozdział 93
Rozdział 94
Rozdział 95
Rozdział 96
Rozdział 97
Rozdział 98
Rozdział 99
Rozdział 100
Rozdział 101.
Rozdział 102.
Rozdział 103
Rozdział 104
Rozdział 105
Rozdział 106
Rozdział 107
Rozdział 108
Rozdział 109
Rozdział 110.
Rozdział 111
Rozdział 112
Rozdział 113
Rozdział 114
Rozdział 115
Rozdział 116
Rozdział 117
Rozdział 118
Rozdział 119
Rozdział 120
Rozdział 121
Rozdział 122
Rozdział 123
Rozdział 124
Rozdział 125
Rozdział 126
Rozdział 127
Rozdział 128
Rozdział 130
Rozdział 131
Rozdział 132
Rozdział 133
Rozdział 134
Rozdział 135
Rozdział 136
Rozdział 137
Rozdział 138
Rozdział 139
Rozdział 140
Rozdział 141
Rozdział 142
Rozdział 143
Rozdział 144
Rozdział 145
Rozdział 146
EPILOG
O nowym opowiadaniu!

Rozdział 129

1.8K 39 5
By camillemontrose

Harry -Chcę pić...- mówi Silver. -A co dokładnie?- pytam ją poprawiając kołdrę. -Herbatkę, taką jak robi mamusia...- mówi. -W takim razie pójdę zrobić...- całuję ją w czoło i wychodzę z jej łóżka. Gdy wychodzę z pokoju widzę Grace opierającą się o barierkę tarasu, rozmawia przez telefon i jestem w stanie usłyszeć co mówi. -Silver jest chora... Nie, nie przychodź, lepiej nie... Bo znów będzie kłótnia... Harry przyjechał i nie chcę, żeby sobie pomyślał, że my coś... Kto wie, co może mu przyjść do głowy, a ja naprawdę jestem wykończona kłótniami... Zobaczymy się, jak wszystko wróci do normy... Baw się dobrze i do zobaczenia. Cofam się do pokoju Silver, jakbym wychodził z niego dopiero teraz. -Sil chciała herbatkę...- mówię jej, a ona w zrozumieniu kiwa głową. Włącza czajnik i opiera się rękoma o blat, opuszcza głowę luźno w dół. Patrzę na nią i na jej posturę. Na własne oczy widzę zmęczenie wszystkim... Nie dość, że jest zapracowana, to jeszcze ta sytuacja dobija nas obydwoje. Czajnik piszczy, a Grace podnosi głowę i robi naszej małej herbatę odwraca się do mnie przodem i dopiero wtedy zauważa, że tu stoję. -Czemu tak tu stoisz?- pyta dolewając zimnej wody. -Czekam na herbatę i...- mówię, ale się zatrzymuję. Grace podnosi wzrok na mnie.-...i obserwuję cię...- mówię. -Poobserwuj swoją nową laskę...- wzdycham głośno na jej słowa. -Przecież ci już wytłumaczyłem wszystko...- mówię podchodząc do niej. -Masz na myśli te głupstwa?- pyta unosząc brwi. -Ale to nie są głupstwa...- mówię. -Aha...- mówi Grace dolewając soku malinowego do herbaty. -Co „aha"?- pytam. -Twoje wytłumaczenie jest na poziomie 1 klasy szkoły podstawowej, którą już dawno skończyłeś... Wymyśl coś lepszego.- mówi Grace i podaje mi kubeczek z herbatą. Wzdycham cicho i chcę już iść do Sil, gdy Grace mnie zaczepia. -Pojadę zrobić zakupy, ok?- mówi, na co kiwam głową.- Masz jakieś szczególne prośby w sprawie obiadu?- pyta. -Czekam na twoją pomysłowość...- mówię jej, a ona mija mnie i zamyka się w sypialni. Zanim zdążam się położyć widzę jak wychodzi z sypialni i rozpuszcza włosy, wcześniej związane w niechlujnego koka. Wchodzi do nas i uśmiecha się do Sil. -Czy moja księżniczka chce coś ze sklepu?- pyta ją. -Lizaka.- mówi. -Będzie lizak...- mówi i całuję małą w czoło. Podnosi wzrok na mnie. -Będę za 30 minut.- mówi. -Ok.- odpowiadam jej i opuszcza mieszkanie. Czytam jeszcze kilka stron Silver i zauważam, że mała zasnęła. Odkładam książkę i całuję ją w czoło, wychodzę z jej łóżka i dobrze ją przykrywam. Opuszczam jej pokoik i siadam na kanapie, włączam TV i piszę sms-a do mamy, że zadzwonię, jak będę miał przyjechać, bo Silver jest chora i jestem u niej. Na blacie w kuchni słyszę jakieś wibracje, odwracam się i widzę, że Grace zapomniała telefonu. Wstaję z kanapy i podążam do kuchni. Ma prawie rozładowaną baterię. Na ekranie głównym ma uśmiechniętą Silver. Odblokowuję go i sercestaje mi na ułamek sekundy. Gracie ma w tle zdjęcie, jak mi się wydaje z naszejpierwszej wyprawy do Paryża. Stare zdjęcie, bo miałem krótkie włosy, a ona teżbyła inna mniej dojrzała, jeszcze studentka. Waham się czy wchodzić w jejsms-y. Ostatnie ma z Lucy i Eleanor, kolejny od Theresy, następny od mamy, akolejne od nieznanych mi mężczyzn: Shiloh, Alex, Ed, Eli. Marszczę czoło iwchodzę w wiadomości od Shiloh.

„Byłaś fantastyczna..."- marszczę czoło. „Dziękuję! Ale nie byłabym tak fantastyczna bez ciebie. "- wysyła z emotikonem z buziaczkiem. „To kiedy powtórka?"- pisze chłopak. „Jak najszybciej musimy się spotkać i coś zaplanować."- Grace pisze i dodaje emotkę z zarumienionymi policzkami. „Będę odliczał."- pisze chłopak, a Grace wysyła mu buziaka.
Marszczę brwi i czuję, jak bicie mojego serca zwiększa się...
Przewijam jej wiadomości z kolejnymi mężczyznami i z tego co wnioskuję, Grace flirtuje ze wszystkimi, a wszyscy z nią. Siadam na hokerze i przeszukuję jej cały telefon, patrzę zapisane strony internetowe, e-maile...
Zdrowo mnie ponosi i czuję to, ale te wszystkie wiadomości to... to sprawia, że sam nie wiem co myśleć. Mam jednocześnie mętlik i pustkę... Blokuję jej telefon i siadam na kanapie. Grace mogłaby flirtować z innymi? Mogłaby robić coś takiego stałe coś do mnie czując? W końcu, gdyby miała wywalone na nasz związek tak bardzo nie przeżyłaby tych zdjęć z Nadine. Zaczynam się zastanawiać o co tu chodzi. Do czego ona dąży i co chce osiągnąć... Zaczyna mnie boleć głowa, szukam jakichś proszków, które mógłbym zażyć, przeszukuję apteczkę i znajduję różowe pudełko od tabletek. Jakich? Antykoncepcyjnych... Ale po co do cholery są jej tutaj tabletki, przecież nie uprawiamy seksu...
Moje myślenie zatrzymuje tok na ułamek sekundy, a wtedy ciało oblewają zimne poty. -Ona... z kimś... Jezu...- szepczę pod nosem i łapię się blatu, by złapać równowagę. Nie przyjmuję do myśli, że Grace mogłaby się kochać z kimś innym niż ja. Moje ciało przechodzą ciarki od stóp do głów, ale to takie, których jeszcze nigdy nie miałem. -Grace nie mogła się kochać z kimś...- mówię.-Boże...- szepczę. Obraz, że ktoś ją dotykał, całował i widział to, co tylko ja widziałem przyprawia mnie o omdlenie. Wzdrygam się i chowam twarz w dłoniach. Stukanie obcasów w korytarzu uświadamia mi, że Grace wraca dlatego zaczynam zbierać leki. Dziewczyna wchodzi i kładzie zakupy na blacie w kuchni, jej uwagę przykuwa wyciągnięta apteczka. -Czego szukałeś?- pyta poprawiając spodnie. -Proszków na głowę.- mówię. Grace zauważa swoje tabletki i szybko bierze je w dłoń, a potem szukając jedną dłonią tabletek dla mnie, chowa swoje w tylniej kieszeni. Podaje mi paletę, z której biorę dwie pastylki i popijam wodą. Ona patrzy na mnie skupionym wzrokiem, ale po chwili wraca do rozkładania zakupów, pomagam jej i wkładam rzeczy, tam gdzie każe je włożyć. -Mała śpi?- pyta. -Tak, zasnęła jak jej czytałem...- mówię. -Dobrze, sen to najlepsze lekarstwo...- dodaje. -W przypadku dorosłych powiedziała byś, że to seks jest najlepszym lekarstwem.- mówię jej, patrząc na jej reakcję. Grace lekko się uśmiecha. -Mówiłam tak, jak jeszcze uprawiałam seks, ty możesz tak mówić, bo uprawiasz... Patrzę na nią, a ona szuka w swoim zeszycie z przepisami potrawy, którą chce ugotować. -Ile mam ci mówić, że nie spałem z nią...- pytam opierając się o blat koło niej. -Aż ci uwierzę...-unosi brwi. -To niemożliwe, żebyś nie uprawiała seksu...- mówię jej. -Nie odwracaj kota ogonem... Poza tym... Ja nie sypiam z byle kim, tylko wyróżnieni mają ten zaszczyt.- mówi. -To na co ci były potrzebne tabletki?- pytam. -A to jest jakieś przesłuchanie?- pyta odwracając wzrok. -Spałaś z kimś... Kto to jest?- pytam. -Nie spałam z nikim prócz ciebie.- mówi chowając do lodówki warzywa. -W takim razie po co ci tabletki?- pytam, a ona odwraca się do mnie. -Odkąd byłam w ciąży i mój okres wrócił stał się bardziej obfity i bolesny, dlatego muszę je brać codziennie bez względu na to, czy uprawiam seks czy nie...- mówi dosadnie. Milknę słysząc te słowa i opieram się o blat widząc, jak Grace rozkłada do różnych szafek różne produkty. -Zrobiłaś tatuaż...- zaczynam. -Zrobiłam...- mówi. -To był dobry pomysł?- pytam ją, a ona odwraca się w moją stronę trzymając w dłoniach kaszę jaglaną. -Nie mów mi czy tatuowanie siebie jest dobrym pomysłem...- mówi.- Po pierwsze to jest imię mojego dziecka. -...naszego...- wtrącam. -...naszego...- poprawia się.- A po drugie Harry połowa twoich tatuaży nie ma jakiejś głębszej wartości...- dodaję. -To co... Mnie się podobały.- obruszam się. -Mnie też się to podobało i zamierzam zrobić sobie ich więcej, jeśli tego zechcę...- mówi i poprawia koszulkę, która spadła jej z ramion i ukazała mi ramiączko od czerwonego stanika. -Lubisz je [jego tatuaże]...- stwierdzam. Grace puszcza to mimo uszu i wzdycha cicho chowając reklamówkę do szuflady, patrzy na zegar.-Kurde, miałam zrobić pierś kurczaka w sosie śmietanowym, a wyciągnęłam garnek na zupę...- gada do siebie i opiera głowę na rękach i wzdycha cicho.
-Wszystko ok?- pytam po chwili, na co ona kręci głową przecząc.
-Nic nie jest ok, Harry... Nic... Od dłuższego czasu nic nie jest ok.
Patrzę na nią pytając, by nie zapytać: To znaczy? -Mam dużo pracy... a... poza tym... czuje się strasznie zdołowana przez tą naszą sytuację...- mówi zaczesując włosy za uszy. -Grace mnie naprawdę nic...- mówię po raz kolejny, ale ona podnosi dłoń, więc milknę. -Proszę, przestań, bo zwariuję.- mówi. -Posłuchaj mnie, gdybym naprawdę cię nie kochał i by mi nie zależało na tobie, nie walczyłbym, miałbym wywalone na to z kim, co i gdzie robisz... Ale tak nie jest. Jesteś dla mnie ważna. -Ale to nie zmienia faktu, że doszliśmy do takiego momentu w naszym związku, gdzie pojawił się brak zaufania i z jednej i z drugiej strony, Hazz...- mówi.-Gdyby nie to, że zacząłeś spędzać tyle czasu z Nadine, że tak się z nią spoufaliłeś, pewnie teraz korzystalibyśmy z uroków łóżka i tego, że Silver śpi uprawiając gorący seks.- mówi. Opuszczam głowę, czując, jak za tym bardzo tęsknię. -Co musiałbym zrobić, żebyś mi uwierzyła?- pytam. -Udowodnić.- mówi Grace i wnet rozlega się nawoływanie z pokoiku obok: Mama!

Grace

Po zjedzeniu obiadu mierzę Silver gorączkę i z uśmiechem stwierdzam, że jest lepiej. Mała po posiłku znów chce spać, więc kąpię ją, zmieniam pidżamy i kładę ją. Od razu zasypia, a ja postanawiam wykorzystać czas i zacząć wybierać zaległe kreacje do numeru UV. Harry siedzi na telefonie, ale ogląda Catfish. -Jakie masz plany na kolejne dni?- pyta, a ją odrywam wzrok od komputera. -Jakąś sesję i gala MET, a potem nie wiem, Tess wszystko monitoruje. -Jaką sesję?- pyta. No przecież nie powiem mu, że do V Magazine, który ma mu dać do myślenia co stracił pliiiis... -Nie pamiętam.- mówię krótko.-Zbyt dużo tego mam by pamiętać...- dodaję. (...) Gdy zapada zmrok muszę budzić Silver na lekarstwo. Podaję jej syrop i znów zmieniam pidżamę, Harry opiera się o drzwi. -Ja będę leciał...- mówi.- Przyjdę rano. -Gdzie Tatuś idzie?- pyta Silver wpół ogarniająca co się dzieje. -Do hotelu...- mówi i podchodzi do nas. -Nie!- wykrzykuje Sil, a my patrzymy na nią zszokowani.-Tatuś zostanie tu! -Ale tata przyjdzie rano.- mówi Harry. -Nie, Tatuś zostanie.- mówi. -Silver, słoneczko, rano jak przyjdę będziesz jeszcze spać...- mówi, a Silver zaczyna trzeć oczka i zaczyna płakać. -Ja nie chcę, żeby tata szedł.- mówi płacząc. Ocieram jej łzy, jak na dwa i pół roku jest dobra w te klocki. -W takim razie...- mówię.- Tata pojedzie po swoje rzeczy do hotelu i będzie spał tu, co ty na to?- Pytam ją, a ona migiem przestaje płakać. -Na pewno?- pyta. Harry patrzy na mnie zszokowany. -Nie będziesz spał ze mną w jednym łóżku. Kto wie jak to się skończy.- dodaję pod nosem.. Silver grzecznie się kładzie i znów zasypia, wychodzimy z jej pokoiku. -Naprawdę?- pyta. -Tak, ale to dla niej...- mówię.- Nie chcę, żeby była smutna, jak będziesz przy niej może szybciej wyzdrowieje. -Ale gdzie ty będziesz spała?- pyta mnie. -Będę spała z Sil dziś, bo muszę kontrolować jej gorączkę. A ty po prostu będziesz spał u mnie w sypialni.- mówię.- Teraz jedź po te rzeczy, a ja zrobię kolację. Harry kiwa głową i ubiera buty, które są zresztą złotymi sztybletami. Patrzę na jego stopy, gdy to robi i unoszę brwi. -Ktoś tu polubił buty od YSL...- mówię z przekąsem i lekkim uśmiechem. Harry podnosi na mnie wzrok. -Trochę...- odpowiada z uśmiechem.- Podobają ci się?- pyta, podchodzę do niego i opieram się o futrynę. -Zawsze ubieraj do tego czarne rzeczy...- mówię podając mu marynarkę. -Będziesz mnie stylizować?- pyta unosząc brwi. -Jak będziesz tego potrzebować, tak...- mówię. -A teraz tego potrzebuję?- pyta patrząc się na mnie. -Czarna koszulka, a nie biała...- mówię.
Hazz wywraca oczami i wychodzi chowając telefon w tylniej kieszeni spodni. Wracam do kuchni i wyciągam paczkę makaronu, który zrobię z warzywami. Mój telefon zaczyna dzwonić, więc idę do ładowarki przy telewizorze i odłączam go. To Eleanor. Odbieram i idę z powrotem do kuchni.
-Halo?- pytam. -No hej jak tam?- pyta. -Pytasz ogólnie, czy masz coś lub kogoś konkretnego na myśli?- pytam wiedząc o co jej chodzi. -Jak z Harrym...- mówi. -Będzie dziś u mnie nocował...- mówię krojąc pomidora.
Eleanor się krztusi, a w tle słyszę Louisa jak się śmieje.
-Co?!- pyta, a ja zaczynam się śmiać. -Ale to nie po to, żebym mogła się z nim przespać, czy coś, ale Silver jest chora i płakała, jak się dowiedziała, że Harry ma iść do hotelu... Więc mu pozwoliłam. -Widzisz jaką aktorkę wychowałaś?- El chichocze. -Tak, będę musiała nad tym popracować...- mówię z uśmiechem. -A jak między wami?- pyta. -Jak przyszedł myślałam, że pójdę kupię broń i go zabiję...- mówię, a Louis w tle zaczyna się śmiać.- Czy twój facet słyszy co ja mówię?- pytam z uśmiechem. -Tak, bo maluję paznokcie...- mówi.- Może, prawda?- pyta. -Tak, jasne! Hej Louis!- witam się. -Hej Gracie!- odpowiada. -Dobra opowiadaj...- pogania mnie El. -A potem był natrętny i cały czas coś do mnie mówił, wytłumaczył to w ten sposób, że po tym, jak upili się w klubie poszli za kulisy koncertu Meghan Trainor i tam Harry przewrócił się o ubrania, a Nadine chciała go podnieść, ale że też była pijana to spadła na niego.- mówię. -To nie jest dobra wymówka.- stwierdza Louis. -Mi to mówisz?- pytam.- Nie uwierzyłam mu.- mówię.
El i Louis zgadzają się ze mną i biorę kolejnego pomidora w dłoń.
-Zaczął mi mówić, że to najprawdziwsza prawda, bo to Nadine mu to powiedziała, a on sam tego nie pamięta.- mówię kręcąc głową. -No nie...- mówi El. -No tak... Dokładnie tak.- mówię. -Gdzie jest teraz?- pyta El. -Pojechał do hotelu po rzeczy... Mam nadzieję, że jego obecność tu wspomoże powrót do zdrowia Sil. -A co dokładnie jest małej?- pyta Lou. -Ma gorączkę, więc jakaś grypa, albo przeziębienie. Daję jej leki i powinna w ciągu kilku dni dojść do siebie. -A co z Harrym teraz?- pyta El. -Nie wiem, jakoś będzie, noc minie i czas będzie leciał dalej...- mówię.- El...Pamiętasz o czym rozmawiałyśmy na naszym wyjeździe?- pytam. -No jasne...- śmieje się El. -Niedługo mam sesję i dużo spotkań...- mówię z uśmiechem. -Masz tą sesję?- pyta podekscytowana. -Jaką sesję?- pyta Louis. -Ty się nie interesuj!- strofuje go Eleanor, a ja zaczynam się śmiać.- Babskie sprawy.- podsumowuje. -Mam ją i będzie zarąbista. Poza tym robiłam już tą w peruce, wysłałam ci zdjęcie...- mówię. -Jezu... Nie skomentuję jej, bo jest tu mój facet, ale Gracie Wow!- mówi. -Poczekaj, aż zobaczysz zdjęcia paparazzich!- zaczynam się śmiać. -Nie!- śmieje się. -Tak!- mówię. -Aaaaa!- piszczy El. -Do restauracji... Ma się ze mną kontaktować.- mówię. -Ja piernicze ty masz umiejętności...- mówi. -No jasne, że mam...- śmieję się. -O czym wy rozmawiacie?- pytam Louis. Ja milknę, a Eleanor puszcza pytanie swojego faceta pomimo uszu. -Jak się ubierzesz?- pyta. -Mam taki kombinezon od Givenchy, spróbuję ten.- mówię. -Czekaj, wyłączę głośnomówiący.- mówi El.- Dobra możesz mówić. -Ma taki głęboki dekolt i generalnie jest zarąbisty i super seksowny. -A jak to się stało, że wy?- pyta. -Po sesji, na której bardzo się polubiliśmy on poprosił mnie o numer telefonu i stwierdził, że musimy razem uczcić tak fantstyczną sesję i powiedziałam, że będziemy w kontakcie. Napisał do mnie, czekaj przeczytam ci.
Robię rozmowę w tle i wchodzę w wiadomości i czytam, co do siebie pisaliśmy, na dole jest wiadomość, której nie widziałam, a powiadomienie nie przyszło.
-Napisał do mnie dziś...- mówię marszcząc czoło.- „W takim razie kiedy będę mógł cię zobaczyć?"... Kurde nie dostałam powiadomienia, że mam wiadomość... Chyba mi się telefon psuje.- mówię. -Odpisz mu.- mówi El. -Zaraz to zrobię...- mówię.- Tobie też się często robi coś takiego?- pytam. -Mi nie, ale może rzeczywiście coś ci szwankuje w telefonie. Nie spadł ci ostatnio?- pyta. -Spadał wiele razy, ale cały czas się trzymał. -W każdym razie musisz mu odpisać...- mówi El. -Napiszę ci, jak rezultaty, bo teraz muszę robić kolację, Harry zaraz wróci.- mówię. -Będę czekała.- uśmiecha się. -Buziaki!- mówię i kończę rozmowę.
Odkładam telefon i rzucam pokrojone warzywa na patelnię, na której rozmawiając przysmażyłam kurczaka. Włączam sobie radio i akurat Summertime Sadness Lany Del Ray. Wyciskam sok z pomarańczy brudząc się przy tym niesamowicie, nakłada jedzenie na talerze i wtedy Harry wchodzi do mieszkania, uśmiecha się lekko. -Połóż torbę u mnie w sypialni i chodź na jedzenie. -Ale pięknie pachnie...- mówi.- Coś nowego... -Muszę eksperymentować...- mówię.- Mam nadzieję, że cię nie otruję, chociaż mam na to ochotę. Harry zanosi torbę i widzę, że zmienił koszulkę, uśmiecham się pod nosem. Siada na hokerze i przysuwa sobie talerz. -To jest jakieś dietetyczne?- pyta. -To, że jest dużo zielonego, nie znaczy, że dietetyczne...- stwierdzam. -Jesteś na jakiejś diecie?- pyta. -Nie, po co?- pytam.- Jestem gruba?- pytam podnosząc koszulkę, by zobaczyć swój umięśniony brzuch. -Jezu nie!- szybko się poprawia.- Po prostu stereotypy mówią, że jak kobieta je dużo zielonego to jest na diecie, która tobie w ogóle nie jest potrzebna. -Jem, bo lubię, a tobie mogę zaraz zrobić rybę z frytkami.- unoszę brew. -Ja też bardzo lubię zielone. -To dobrze...- podsumowuję i siadam koło niego. Sięgam po swój telefon. -Mój telefon chyba się zepsuł...- mówię. -Czemu?- pyta przełykając kurczaka. -Bo dostałam sms-a i dopiero jak otworzyłam okienko z wiadomościami mi się pokazało, a powiadomienia żadnego nie miałam. Wiesz jak to naprawić?- pyta, a Harry milknie na kilka sekund. Odwracam wzrok z telefonu na niego. -Tak, czasami się zdarza, mój też tak ma czasami i odpisuję na wiadomości kilka dni później.- mówi odwracając wzrok i grzebie widelcem w warzywach. Po 15 minutach jedzenie znika z talerzy, a resztki wstawiam do lodówki. -To było przepyszne...- mówi upijając łyka soku. Uśmiecham się w podziękowaniu. -Jesteś tu brudny...- mówię mu pokazując na sobie kącik ust, Harry wyciera się, ale wciąż jest brudny. -Już?- pyta. -Nie, tutaj...- wskazuję po raz drugi, ale on wciąż robi to w złym miejscu. -Czekaj.- mówię i wstaję z hokera sięgając po chusteczkę. Wycieram jego kąciki ust i nawet nie zauważam, jak blisko do niego podeszłam, ścieram zabrudzoną część ust i podnoszę wzrok na jego oczy, które wręcz są we mnie wlepione. Patrzy się na mnie tak hipnotyzująco, że zielone tęczówki, w których się zakochałam wydają mi się tak bardzo zajmujące i tak proszą o uwagę, że nie mogę od nich oderwać wzroku. Są jak dwa szmaragdowe guziczki, które tryskają zielenią, pełne nadziei, zastanowienia i niepewności... Gdy tak patrzę nie czuję nawet, gdy jego usta dotykają moich...

Continue Reading

You'll Also Like

96.7K 4.6K 39
Elena i Dawid byli szczęśliwą parą. Jednak w świecie show-biznesu nie jest tak kolorowo, jak się wydaje. Komuś bardzo przeszkadzał związek naszych an...
6.4K 1.4K 28
Estella Carron de La Carrière jest egoistyczną arystokratką, która od życia zawsze dostawała to czego chciała. Po swoim pobycie w Europie, ma wrócić...
1.6K 114 7
Do jakich wydarzeń doszło w Paryżu tym razem? Co się przydarzyło Marinette, Adrienowi i Gabrielowi Agreste? Tylko Chloé zna odpowiedzi na te pytania...
193K 9.4K 36
Zaufałabyś psychopacie, jeśli byś musiała?