Change Me (Harry Styles Fanfi...

By camillemontrose

431K 8.9K 1K

Ona- normalna studentka po przejściach. Mieszka w Londynie ze starszym bratem wiele kilometrów od rodzinnego... More

Change Me
Bohaterowie
Prolog
Rozdział 1
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22&23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdział 37
Rozdział 38
Rozdział 39
Rozdział 39
Rozdział 40
Rozdział 41
Rozdział 42
Rozdział 43
Rozdział 44
Rozdział 45
Rozdział 46
Rozdział 47
Rozdział 48
Rozdział 49.
Rozdział 50
Rozdział 51
Rozdział 52.
Rozdział 53
Rozdział 54
Rozdział 55
Rozdział 56
Rozdział 57
Rozdział 58
Rozdział 59.
Rozdział 60.
Rozdział 61
Rozdział 62
Rozdział 63
Rozdział 64
Rozdział 65
Rozdział 66
Rozdział 67
Rozdział 68
Rozdział 69
Rozdział 70
Rozdział 71.
Rozdział 72.
Rozdział 73
Rozdział 74
Rozdział 75
Rozdział 76
Rozdział 77
Rozdział 78
Rozdział 79
Rozdział 80
Rozdział 81
(*)
Rozdział 82
Rozdział 83
Rozdział 84
Rozdział 85
Rozdział 86
Rozdział 87
Rozdział 88
Zayn odszedł.
Rozdział 89
Rozdział 90
Rozdział 91
Rozdział 92
Rozdział 93
Rozdział 94
Rozdział 95
Rozdział 96
Rozdział 97
Rozdział 98
Rozdział 99
Rozdział 100
Rozdział 101.
Rozdział 102.
Rozdział 103
Rozdział 104
Rozdział 105
Rozdział 106
Rozdział 107
Rozdział 108
Rozdział 109
Rozdział 110.
Rozdział 111
Rozdział 112
Rozdział 113
Rozdział 114
Rozdział 115
Rozdział 116
Rozdział 117
Rozdział 118
Rozdział 119
Rozdział 120
Rozdział 121
Rozdział 122
Rozdział 123
Rozdział 124
Rozdział 125
Rozdział 126
Rozdział 128
Rozdział 129
Rozdział 130
Rozdział 131
Rozdział 132
Rozdział 133
Rozdział 134
Rozdział 135
Rozdział 136
Rozdział 137
Rozdział 138
Rozdział 139
Rozdział 140
Rozdział 141
Rozdział 142
Rozdział 143
Rozdział 144
Rozdział 145
Rozdział 146
EPILOG
O nowym opowiadaniu!

Rozdział 127

2K 41 9
By camillemontrose


Wpatruję się w wyrzeźbioną sylwetkę mojego narzeczonego... Jeszcze tak mogę go nazywać. Harry zakrywa oczy dłońmi i opiera łokcie o barierkę. Mówi coś, ale nie jestem w stanie odgadnąć co, mówi za cicho.

-Co ja mam zrobić?- słyszę.- Kurwa.

Powstrzymuję się od powiedzenia czegokolwiek, wręcz, aż wstrzymuję oddech.

-No przecież ją kocham...- mówi.- Kocham nad życie...

Zaraz, czy on rozmawia przez telefon?

-Ale ty nie rozumiesz... Ja się boję, że będzie znowu to samo, ona będzie pracowała, będą kłótnie...

-Ale nie potrafię, nie rozumiesz? Jak ty byś się czuła, gdyby twój facet miał robione zdjęcia i inne kobiety by go widziały takiego?

Rozmawia z kobietą.

-Nie wiem, czy ja rzeczywiście poradzę sobie w związku z Grace...- mówi cicho.

Oczy mi się zasklepiają, a by nie zacząć płakać przygryzam policzki.

-... oczywiście, że nie... znasz mnie...- mówi.- Ona jest jedyna, ale...

Osoba z drugiej strony połączenia mówi dość długo, a Hazz siada, podczas wysłuchiwania.

-Masz rację...- mówi.

-Ale jak?- dodaje po chwili.- Ona wciąż mnie podejrzewa.

-Wiem, że dałem jej powody.

-Ale ja nie chcę się przestać z nią spotykać...- mówi.

Z drugiej strony słyszę głośniejszą odpowiedź, na której dźwięk Harry staje się skruszony.

-Mam rezygnować z jednej, żeby uszczęśliwić drugą?- pyta.

Teraz dokładnie słyszę odpowiedź kobiety z drugiej strony słuchawki.

-JEZU! To nie chodzi o uszczęśliwienie Grace! Do cholery, ale o fakt, że tamta dziewczyna przyczyniła się do tego, co jest teraz między wami. Musisz się odważyć i podjąć decyzję! Albo będziesz tępy i głupi i wybierzesz tę Amerykankę, albo będziesz mądry i wybierzesz Grace, a potem mi za to podziękujesz.

-Sam nie wiem Gem.- mówi, a ja już wiem, kim jest kobieta.

Potem już nie słyszę co Gemma mówi Harry'emu, ale biorąc pod uwagę, jak długo on się nie odzywa prawi mu niezły monolog.

-Kocham ją...- mówi Harry.- Ale ostatnio to Nadine potrafiła mnie wysłuchać, miała więcej czasu dla mnie niż moja własna narzeczona, Grace ciągle pracuje i...- chłopak zawiesza głos, bo odzywa się Gem.

-Wiem, że mnie długo nie ma, ale...- mówi, ale siostra znów mu przerywa.

-Muszę to przemyśleć.

Gemma znów coś mówi, a Harry zakańcza krótkim: Dziękuję.

Chłopak wychodzi z balkonu, a wycieram nos. Idzie do łazienki, więc ja szybko wracam do siebie. Ta rozmowa nic nie pomogła, on dalej musi podjąć decyzję i widzę, że nie jest taki przekonany do mnie, jak ja do niego. Ściągam jego bluzę i kładę ją na końcu łóżka, przytulam Silver i zasypiam.

Rankiem następnego dnia zwlekam się z łóżka i siadam na brzegu. Poprawiam koszulkę, która podniosła się niebezpiecznie wysoko. Ogólnie rzecz biorąc nie wiem, gdzie jestem, ale widok z okna już mi przypomina. Bardzo chce mi się siku, więc jak torpedą wybiegam z pokoju i wchodzę do łazienki. Po załatwieniu potrzeby czuję się jak nowonarodzona. Tylko widok moich włosów w lustrze dosłownie mnie przeraża. Gdy wychodzę z pomieszczenia widzę, jak Harry i Silver oglądają coś na telefonie mojego narzeczonego. Humor całkiem dobry z rana znika z momentem ujrzenia podkrążonych oczu Stylesa. Obydwoje patrzą na mnie, a Silver wskazuje paluszkiem.

-Mamusia ma włoski, jak ja!- mówi rechocząc się.

-W takim razie jesteśmy jak dwa pudelki...- mówię.

Małą wyrywa się od taty i biegnie w moją stronę. Całuję ją w czoło i biorę na ręce.

-Nie chciałem, żeby cię budziła...- mówi Harry.- Więc ją zabrałem do siebie.- dodaje.

Kiwam lekko głową w zrozumieniu.

-Macie dziś koncert tak?- pytam.

-Tak, ale przed mamy wolne, więc możemy gdzieś pójść, jeśli chciałybyście...- mówi.

-Na basen!- piszczy Silver.

-Znowu?- pyta Harry.

-Tak!- piszczy moja mała.- Było super i ja skakałam.

-Coś podobnego...- mówię unosząc brwi.

-Tak i ochlapała wujka Liama.- mówi i parska śmiechem.

Kręcę głową i daję jej buziaczka w policzek.

-Jestem głodna.- mówi Sił patrząc na brzuszek.

Podnoszę jej pidżamkę do góry i wtykam lekko palec w jej brzuszek.

-On jest głodny?- pytam.

-Baaardzo!- mówi Silver, a ją zaczynam się śmiać.

-A no co masz ochotę?- pyta Harry.

-Na naleśniki.

-O nie...- zaczynam.- Ten brzuszek musi zjeść coś zdrowego, nie tylko naleśniki z czekoladą.- mówię.

-Nie lubię zdrowego, fuu!- mówi wystawiając język.

-Jak będziesz jadła tylko naleśniki to będziesz miała taaaaaki brzuch.- pokazuję jej.

-Tak jak wtedy, gdy ją byłam tu?- wskazuje palcem mój brzuch.

-Większy...- mówię tajemniczo.

-Taki ogromniasty?- otwiera szeroko czarne oczy.

-Taaak.- odpowiadam jej chichocząc.

-To ją chcę zdrowe, mamusiu.- oznajmia.

-Fantastycznie.- uśmiecham się szeroko.

Zakładam jej kosmyki bloczków za ucho i składam lekkiego buziaka na jej czółku.

-Gdzie widziałaś zdjęcia jak miałam cię w brzuszku?- pytam.

-Tatuś je ma, na telefonie.- mówi.

Harry podnosi wzrok znad telefonu i patrzy mi chwilę w oczy.

-Masz je?- pytam.

-Jasne...- odpowiada.-Chcesz je zobaczyć?- pyta.

Kiwam głową.

Silver wyrywa mi się z rąk i czołga się po łóżku, aż do taty, siada w środku, ją obok niej.

-Mam cały folder.- mówi cicho.

-Ją chce trzymać.- mówi Silver i gdy Harry włącza pokaz slajdów od razu zabiera mu telefon z rąk.

-Ojej.- wymyka mi się, gdy widzę.

-Zobacz Silver, jaką byłaś tyci tyci.- mówi Hazz.

-Taka mała?- pyta.-A co ją robiłam?- pyta.

-Głównie kupę.- mówi Harry, a my obydwie zaczynamy się śmiać.

-I dużo jadłaś...- dodaję.

-A co jadłam?- pyta, przesuwając kolejne zdjęcie.

-Piłaś mleko, potem kaszki i takie papki...- mówię.

-A to mleko było dobre?- pyta.

-Nie wiem, biorąc pod uwagę, ile go piłaś musiało ci smakować...-stwierdzam.

Oglądamy wiele zdjęć, a sporo z nich przyprawiało mnie o wzruszenie, szczególnie, gdy Harry leży na moim wielkim brzuchu i śpi.

Silver zaczyna się śmiać, ale mnie zatyka, a oczy zachodzą łzami.

-Mamusia płacze?- pyta Silver.

Wycieram nos i uśmiechem się lekko.

-Nie, po prostu Mamusia tęskni za tym.- mówię córce.

Podnoszę wzrok znad telefonu i patrzę na Harry'ego. On patrzy na mnie przez dłuższą bez przerwy wywierając mi dziurę w źrenicach.

-A ją byłam grzeczna, jak byłam mała?- pyta.

-Byłaś bardzo grzeczna.- mówi Harry. -Zawsze.- dodaje.- Nigdy nie uprzykrzałaś życia mamie i mi.

Przygryzam policzki, ale i tak nie wytrzymam. Łzy spływają bardzo szybko po policzkach. Idę do pokoiku mojego i Silver.

Tam siadam na łóżku, tyłem do drzwi i nie wiem co myśleć. Teraz kiedy jestem między młotem, a kowadłem i że tak powiem, czekam na decyzję Harry'ego, a jemu zebrało się na najpiękniejsze wspomnienia jakich doświadczyłam. Wycieram nos i dłonią przecieram oczy, jest mi ciężko, bo widzę, że tracę miłość mojego życia. Z ręką na sercu mogę to powiedzieć, bo nikt nie uszczęśliwił mnie tak bardzo, jak zrobił to Harry.

Drzwi się cicho uchylają i słyszę odgłos nagich stóp, które dotykają ciemnych paneli. Łóżko ugina się pod ciężarem jak sadze dorosłego mężczyzny.

-Gracie, wszystko w porządku?- pyta dosłownie centymetry od mojego ucha.

Nie odzywam się, ale jestem pewna, że widzi moje spływając po policzkach i skapujące na uda łzy.

-Nie płacz, proszę... W dalszym ciągu nienawidzę, gdy płaczesz...- mówi dotykając dłonią ramienia.

-Przytul mnie.- szepczę podnosząc wzrok na niego.

Jest zmartwiony i myślę, że mam rację, przeżywa to równie mocno jak ja.

Przysuwa się i siada tak, bym była między jego nogami, swoimi baczystymi ramionami obejmuje mnie i mocno przytula. Składa pocałunki na mojej skroni.

-Kocham cię.- mówię cichutko.

-Ja ciebie też.- mówi.

Obracam twarz i składam mu na ustach czuły pocałunek, Harry jest tak zszokowany, jakbym pocałowała go pierwszy raz w życiu, rozchylam lekko usta, ale on się odrywa.

-Grace, ja...

-Wszystko rozumiem.- mówię wstając z łóżka.

-Nie, nie...- mówi szybko.

-Rozumiem Harry. Chcę, żebyś był pewien wyboru.- mówię.- Wybierzesz ją, zrozumiem i zrobię rachunek sumienia, jakie błędy popełniłam, co zrobiłam źle.- mówię pocieszająco.- Wybierzesz mnie, będę szczęśliwa.- dodaję.

-Gracie...- Harry chowa twarz w dłoniach, a ja biorę rzeczy do ubrania i idę do łazienki. Ubieram (No.58) i robię sobie makijaż. Ubieram Silver podczas, gdy Harry zdążył się ubrać i usiąść na balkonie.

-Harry...- mówię wyglądające przez drzwi balkonowe.

Chłopak podnosi wzrok na mnie i patrzy z takim bólem.

-Idźcie same.- mówi cicho i odwraca głowę.

Biorę Silver na ręce i wychodzę z nią z pokoju. Na korytarzu spotykamy Lou, która uśmiecha się i zagaduje mnie o inne projekty, które przygotowuję. Tak naprawdę mam masę pracy, która czeka mnie po powrocie do NY. Pytam ją o kolejną książkę, a ona zaczyna się śmiać i mówi, że zbyt daleko wybiegam w przyszłość. Wchodzimy do restauracji hotelowej, a tam od razu na twarz ciśnie mi się uśmiech, gdy jak Silver biegnie do Nialla.

Rzuca mu się na szyję i przytula się.

Zamawiam dla mnie i małej salatke oraz omleta z dżemem, byleby nie z czekoladą. Silver siada mi na kolanach i karmię ją, strofując Nialla, żeby jej nie rozśmieszał jak ona je. Zayn zaspany przychodzi i siada obok.

-A gdzie Harry?- pyta.

-Został na górze.- mówię dolewając sosu balsamicznego do swojej sałatki.

-Czemu?- pyta.

-Nie wiem.- mówię.- Po prostu chciał.

Zayn patrzy na mnie przez chwilę i wstaje od stołu.

-Nie, Zayn, daj spokój.- mówię do niego, ale mulat mnie nie słucha i idzie dalej.

-Zayn!- powtarzam się.

Wzdycham cicho i karmię Silver dalej.

-Gdzie poszedł wujek Zayn?- pyta Sil żując omleta.

-Na chwilę do pokoju...- mówię jej i całuję ją w czoło.

Liam i Louis wymieniają się spojrzeniami, a ja opuszczam wzrok i patrzę na swoje śniadanie.

Harry

Głośne pukanie do drzwi ocuca mnie z przemyśleń, obracam się w stronę drzwi i podąża ku nim.

Zayn wparowuje jak torpeda i jest rozgoryczony.

-Nad czym ty myślisz?- wybucha.

-Ja?- pytam zdezorientowany.

-Nie, papież... Oczywiście, że ty.- mówi zirytowanie.

-Nie wiem, o co ci chodzi.- mówię.

-O Grace do cholery!- wykrzykuje.

Brakuje mi słów, które mógłbym wypowiedzieć, po prostu patrzę na rozgoryczenie przyjaciela.

-Harry, nie widzisz co tracisz?- pyta.- Nie widzisz jakie szczęście ucieka ci sprzed nosa?- dodaje.

Opuszczam głowę.

-Nie zaprzeczysz, gdybym powiedział, że uważasz ją za miłość swojego życia...

-Nie zaprzeczę. Uważam tak.-stwierdzam.

-To nad czym się zastanawiasz?- pyta.

-Zayn, ja sam nie wiem, czego chcę.- mówię.- Kocham Grace.

-To pytam cię po raz kolejny. Nad czym się zastanawiasz?

-Jest Nadine.

Zayn prycha i wywraca oczami.

-Jak możesz porównywać do siebie kobietę, z którą kilka razy miałeś do czynienia oraz kobietę, która dała ci dziecko, której się oświadczyłeś, z którą MIAŁEŚ ZAMIAR spędzić całe życie. Tak nagle ci się odwidziało?- pyta mnie.

-To nie jest tak.

-To w czym tkwi problem?- pytam.

-Ostatnimi czasy to Nadine wysłuchiwała, jak miałem problem, kiedy jej się żaliłem, słuchała mnie i mimo tego, że też jest zabiegana, bo co rusz nowe sesje, to zawsze znalazła dla mnie czas. A Grace nie miała dla mnie czasu prawie w ogóle, do tego doszły te wszystkie kłótnie i sprzeczki, miałem po prostu dosyć.

-Nie widzisz, jak bardzo Grace to uwielbia?- pyta.- Nie widzisz jaką niebywałą radość sprawia jej praca w czymś, co tak bardzo lubi? Jako jej narzeczony powinieneś ją wspierać, a nie marudzić i do tego znajdować sobie „bratnią duszę".- strofuje mnie.- Niestety Harry, ale jak Nadine tu była nie wyglądała dla ciebie jak przyjaciółka.- mówi.

-Nie rozumiem.- mówię.

-Nie tylko ja odebrałem takie wrażenie, ale wszyscy patrzyli na nią, jako tą, z którą zdradzasz Grace...- mówi.

-Ale tak nie było.- mówię szybko.

-Czułe słówka, przytulaski, wspólne wypady do wesołego miasteczka z Silver... Proszę cię. Ja znam cię na wylot. Może tego nie wiesz, ale ona nie jest ci obojętna. Każdy, kto was widział, zauważył to.

Opuszczam głowę.

-Sam nie wiem.

-To jest kluczowa sprawa... Bo musisz się zdecydować, która...

-Ja nie wiem.

-Zdaję sobie sprawę, jak bardzo to jest trudne, ale jesteś dojrzałym, dorosłym człowiekiem i twój wybór jest bardzo ważny.

Pocieram kciukiem i palcem wskazującym kość nosową.

-Jeśli chodzi o Gracie to być może musicie coś zmienić w swoim związku...- zaczyna siadając obok mnie na łóżku.- Porozmawiać, omówić sprawy, dojść do konsensusu, ale nie podejmuj takich radykalnych kroków, bo odbije się to nie na was, ale na Silver. To ona jest dla was najważniejsza i ona jest priorytetem.

Chowam twarz w dłoniach, bo jestem załamany. Nie wiem kompletnie jak się zachować i co robić z tym fantem- mnie i Grace.

-Harry chcę ci coś jeszcze dodać. To jest twoja decyzja i ty zdecydujesz, czy zostaniesz ze swoją narzeczoną, czy staniesz się singlem i będziesz miał przyjaciółkę od problemów. Ale jeżeli wybierzesz drugą opcję to prędzej czy później wrócisz do punktu wyjścia, zatęsknisz za Grace, a wtedy możesz zostać nieprzyjęty z powrotem...- mówi Zayn.

-Nie rozumiem.- mówię cicho.

-Ona jest naprawdę wspaniałą kobietą i ty dobrze to wiesz... Myślisz, że cały czas będzie patrzyła w gwiazdy wieczorami i myślała o tobie, gdy ciebie już przy niej nie będzie?- mówi sarkastycznie.- Czas leczy rany, a ona w końcu zacznie się umawiać z innymi mężczyznami.

Otwieram szeroko oczy.

-Zayn, co ty!- mówię przerażony.- Nie zrobi tego.- dodaję.

-Harry to jest kobieta.- mówi dosadnie.- Poza tym jest bardzo atrakcyjna, nie chcę, żebyś sobie pomyślał, że jak mówię o jej zaletach, to ja coś do niej, ale po prostu to moja przyjaciółka. Wracając, sam wiesz i mówisz otwarcie jak piękna jest. Inni mężczyźni też to widzą i inni też mogą przyciągnąć jej uwagę. Jeżeli sobie znajdzie kogoś...- mówi, ale mu przerywam.

-...nie, nie mów tak!- mówię szybko.

-Harry przyjmij prawdę! Znajdzie kogoś, kto będzie przy niej, a nie tak jak my będzie wyjeżdżał na okrągły rok z małymi przerwami pomiędzy, kogoś, kto nie wypomni jej jak dużo pracuje. Wykorzysta okazję do posiadania takiej dziewczyny, będzie ci się śmiał w twarz tylko wtedy, gdy będziesz przyjeżdżać po Silver, a to on ją będzie miał, nie ty, bo zmarnowałeś okazję.

Patrzę na niego przerażony.

-Nikt nie ma prawa jej dotykać prócz mnie. Tylko ja.- mówię.

-To w takim razie dokonaj wyboru.- mówi.- I to mądrego, którego nie będziesz żałować, wiem, że możecie się dogadać.- mówi klepiąc mnie po ramieniu. -Jeżeli chodzi o Nadine, to pamiętaj, że nie masz z nią takiej więzi jak z Gracie... Ona może zerwać z tobą kontakt z dnia na dzień, nagle nie odbierając od ciebie telefonów i co wtedy? Będziesz się bił w głowę: „Jaki ja byłem głupi." A jednego jestem stuprocentowo pewien... Grace cię nie zostawi, o ile to ty nie zostawisz jej.- kończy.

(...)

Grace

Zayn wchodzi do restauracji i siada obok. Patrzę na niego wymownie i czekam na wyjaśnienia.

-Nic ci nie powiem...- mówi.

-Co? Dlaczego?- pytam.

-Bo ja mu dałem tylko jedną złotą radę i to czy ją weźmie głęboko do serca, zależy od niego... Ty bądź sobą i żyj tak jakby nic się nie działo. On też musi wszystko przemyśleć.- oznajmia mi.- Bardzo poważnie.

Silver idzie do mnie znów na kolana od Nialla, który poszedł sobie po dokładkę jajecznicy.

-Gdzie tatuś?- pyta patrząc mi w oczy.

-W pokoju...- mówi Zayn.

-A czemu nie przyszedł zjeść?- pyta.

-Bo nie jest głodny...- mówi mulat.

-A ja mogę mu zanieść naleśnika?- pyta.

Podnoszę wzrok na Zayna i zaraz obdarowuję ją uśmiechem.

-Jasne, kochanie. Wybierz jakieś.

Zeskakuje i bierze za rękę Nialla, który wrócił z jajecznicą i ledwo co zdążył położyć talerz.

-Jutro wylecę z Silver.- mówię Zaynowi.

-Czemu?- pyta.- Miałyście lecieć z Johanessburga, za trzy dni.

-Chcę pobyć jeszcze trochę w domu w Londynie sama ze sobą, pojadę do mamy, zobaczę się z bratem, zawiozę Silver do H.Ch. Zobaczę się z Eleanor, Lucy... To z jednej z strony... A z drugiej... Ze swoim przyjazdem tu przywiozłam także problem i zmartwienie, a Harry ma się skupić na koncertowaniu i fanach niż na mnie.

-Grace...- mówi cicho Zayn.

-Mówię serio. Jak byłeś u niego zarezerwowałam dwa ostatnie bilety w klasie biznesowej do Londynu, bo postanowiłam, że stąd polecimy prosto tam.

-Musisz powiedzieć Harry'emu...- mówi.

-Wiem i jak tylko wrócimy zaraz to zrobię...- mówię mu.

(...)

Patrzę na Silver, która biega po scenie, a Liam i Zayn próbują ją złapać, przechodzę przez bramkę i idę schodkami do góry. Siadam na trybunach i zamykam się własnym świecie przemyśleń i problemów. Przekładam włosy na jedną strone i podsuwam pod brodę jedno kolano. Zamykam oczy.

Wracam znów. Nie wiem czemu, ale tak bardzo brakuje bezpośredniości, tęsknię za nim.

Retrospekcja

-Ślicznie wyglądasz...- powiedział po chwili lekko przygryzając wargę, co nie umknęło mojej uwadze.

-Tobie też niczego nie brakuje...

Spojrzał na mnie i uśmiechnął się szeroko.

-Czy ty wytrzeźwiałaś do końca?

-Nie jestem pewna, ale moja pewność sięga zenitu w sprawie tego, że...- wstałam z miejsca i podeszłam do Harry'ego obejmując go w szyi. Chłopak odłożył nóż i położył mi ręce na biodrach.- że... cały czas jesteś dla mnie coraz bardziej seksowny...

Wplotłam dłonie w jego włosy i przybliżyłam go do siebie. Zaczęliśmy się namiętnie całować, dłoń Stylesa zeszła na poziom moich pośladków i zręcznie podniosła moją spódniczkę do góry. Jego dłonie ścisnęły moje pośladki, przygryzłam mu dolną wargę.

***

Australia. Uśmiecham się. Ten moment, gdy musieliśmy się ukrywać przed naszymi przyjaciółmi, że znów coś nas łączy. Jak dzieci, sprawdzaliśmy, czy nikogo nie ma, dbaliśmy, by nikt nas nie widział. Tęsknię za tobą beztroską i takim zaangażowaniem. Wzdycham cicho i przesuwam dłonią po mojej skórze na piszczeli.

Jessie J- Get Away

-Grace?- słyszę niedaleko dobrze znaną mi barwę głosu.

Odwracam głowę w jego stronę.

-Tak?- pytam.

Harry opuszcza na chwilkę głowę, a potem siada obok mnie na krzesełku. Skubie skórki przy paznokciach i nie chce nawet podnieść na mnie wzroku.

-Nie jedźcie jeszcze...- mówi cicho.

-Harry...- kręcę lekko głową.

-Chciałem mieć was obydwie, choć na trochę...- mówi.

-To nie ma sensu... Mam zostać po to byś nie spał przez kolejne noce i myślał? Wolę, żebyś podjął decyzję, kiedy mnie tu nie będzie, lepiej, żebyś nie był świadomy mojej reakcji, ani tego co czuję.- mówię patrząc przed siebie.

Harry znów opuszcza głowę.

-Tak będzie lepiej uwierz mi, poza tym zrozum mnie, chcę się zobaczyć z mamą, Sean'em, moimi dziewczynami, do tego twoja mama bardzo tęskni za Silver, więc ją odwiozę na trochę, by mogła sobie z nią pobyć, nim wrócimy do Nowego Jorku.

-Dobrze ci tam chociaż?- pyta.

-W Stanach?- dopytuję.

Kiwa głową.

-Dobrze... Podoba mi się tam i zauważyłam, że Silver się zaklimatyzowała.- mówię.- Przyzwyczaiła się do nowej opiekunki, polubiła ją i chętnie z nią zostaje, jak ja pracuję.

-Dużo pracujesz?- pyta. Mam wrażenie, że chce odsunąć się od tematu, który dręczy nas obydwoje, a jednocześnie nawiązać zwykłą rozmowę, której ostatnio nie mieliśmy jak odbyć, przez stałe kłótnie.

-Tak, ale lubię to...- mówię pewnie.-Zresztą już ci chyba mówiłam, że w Stanach czuję się bardziej doceniona i mój wysiłek i zaangażowanie także. Poza tym... Jest ogromna przepaść między Londynem, a Nowym Jorkiem, mam własne biuro, asystentkę.

-Więc tam bardziej ci się podoba?- pyta.

Kiwam głową. Harry opuszcza wzrok na ziemię i patrzy tak przez długą chwilę. Między nami zapada długotrwała cisza.

-Chcesz mnie o coś jeszcze zapytać?- pytam patrząc na niego.

Przeczy kręcąc głową. Wzdycham cicho. Patrząc na wielki stadion wraca do mnie scena z zaręczyn.

-Wiesz...- zaczynam, a on podnosi na mnie wzrok.- Dalej nie wiem, jak ogarnąłeś te wszystkie płatki róż.- mówię z lekkim uśmiechem na ustach.

Harry także się uśmiecha, to coś, czego nie widziałam odkąd tu przyjechałam.

-Dzwoniłem do ośmiu hurtowni sprzedających róże, a składając zamówienie mieli mnie za dobrze powaloną osobę.

Chichoczę.

-Ile tego było?- pytam.

-Dwie tony...- odpowiada.

-Tyle kwiatów...- mówię z niedowierzaniem.

-Wszystko dla ciebie...- mówi cicho.

Zapada między nami cisza.

-To było wspaniałe... Przeszedłeś samego siebie...- mówię.

-I tak nie było idealnie, jak powinno być...- mówi.

-To poza narodzinami Silver, najpiękniejszy dzień mojego życia...- mówię zakładając kosmyk włosów za ucho.- Ale to będzie tylko wspomnienie...- mówię zamykając oczy.

-Gracie...- szepcze Harry.

-Przepraszam, że znów to zaczynam, wymknęło mi się...- poprawiam się.- Po prostu jestem cały czas w tym pogrążona.

-Ja także...- szepcze, chowając twarz w dłoniach.

-Widzę...- dodaję szeptem i czuję, jak rośnie mi gula w gardle. Pochylam się lekko, by mieć usta na poziomie ucha Harry'ego. Zakładam mu kosmyk loków za ucho.

-Wybierz tak, jak podpowiada ci serce... I pamiętaj, że przerwa między nami nie zmieniła mojego uczucia do ciebie. Chciałam, żebyś nauczył się akceptować, to co robię, ale sytuacja trochę się zmieniła i wyszła spod mojej kontroli. Do ciebie należy nie tylko moje serce, ale cała ja...- szeptam cicho.-... i wciąż cię kocham...- mówię i składam mu pocałunek na skroni. Opieram się o tył mojego krzesełka.

-Ja też cię kocham...- mówi.- Jesteś miłością mojego życia...

-Ale to nie zmieni twojego nastawienia do sprawy... Mam świadomość tego, że cię zaniedbałam i wtedy pojawiła się ona. Ona poruszyła twoje serce, tak jak ja poruszyłam twoje...

-Nie...- mówi.- Uczucie, które do ciebie żywiłem 4 lata temu jest mocniejsze milion razy bardziej.

-To czemu nie wiesz, czy to ja, czy ona powinna być z tobą?- pytam.

-Nie umiem ci podać konkretnego argumentu, Gracie... Tak czuję...

-Musisz się porozumieć ze swoim sercem...- mówię mu, łapiąc go za loczki, delikatnie wplatam palce w jego włosy, a to sprawia, że Harry jak pod wpływem hipnozy odchyla głowę do tyłu.

-Możesz się do mnie przytulić?- pytam.

Harry bierze mnie na swoje kolana i wtula się w klatkę piersiową. Składam mu pocałunek na czubku głowy i czuję, jak on delikatnie sunie dłonią po moich nogach.

(...)

-Pożegnaj się z tatą...- mówię Silver pakując jej rzeczy.

Mała kiwa głową i biegnie na balkon. Widzę przez okno, jak Harry ją podnosi i przytula do siebie. Uśmiecham się lekko i zamykam jej walizeczkę. Przebieram się (No.64) i rozpuszczam włosy pozostawiając je jako fale. Silver daje tacie buziaki i wraz z nim idą do mnie do pokoju.

-Kiedy przyjadę do taty?- pyta, gdy przechodzą przez próg.

-Na pewno niedługo...- uśmiecham się.- Będę się kontaktowała z tatą...- mówię.

Harry daje buziaka Silver w skroń i odkłada ją na ziemię.

-O której macie samolot?- pyta.

-Za godzinę, więc właściwie musimy się zbierać.- mówię.

-Chcę się pożegnać z wujkami!- piszczy Silver, a w tym momencie do środka wchodzi Niall. Silver skacze i ten bierze ją w ramiona, mała prosi go o zaniesienie jej do wujków.

Zostajemy sami.

-Naprawdę nie chcę, żebyście wyjeżdżały...- mówi Hazz zaczesując mi kosmyk włosów za ucho.

-Proszę cię...- mówię patrząc mu w oczy.- Nie utrudniaj sobie i mnie. Niedługo się zobaczymy, a mam nadzieję, że już wtedy będziesz wiedział...- mówię.

Hazz opuszcza wzrok na ziemię, ale ja robię krok do przodu i kładę mu dłoń na policzku.

-Spójrz na mnie...- mówię cicho.

Podnosi wzrok, a wtedy staje mi w gardle gula. Jego oczy są szklane i zaszły łzami. Kciukiem ścieram jedną, która wyrwała się przed szereg i spływa po policzku.

-Kocham Cię...- mówię.- Bardzo cię kocham, ale nie chcę, żebyś był ze mną z przymusu, chociaż jesteś dla mnie bardzo, bardzo ważny to chcę, żeby to twoje serce podjęło decyzję.- dodaję.

Harry mocno mnie przytula, a ja wtedy czuję, że puszczają mi zawory w oczach i cała masa łez rozmazuje mój świeży makijaż.

-Ja ciebie kocham mocniej...- mówi mi do ucha i odsuwa się.

Tak jak ja wcześniej, ściera mi łzy i zakłada kosmyk włosów za ucho. Patrzy mi w oczy tak głęboko, że nawet nie wiem, kiedy jego usta dotykają moich. Wielka delikatność, bezsilność i przede wszystkim miłość przemawia przez każdy ruch ust. Czas się zatrzymuje. Przez umysł przepływają mi tysiące myśli, które zmieniają się z sekundy na sekundę, z każdym kolejnym dotykiem, z każdym oddechem i dreszczem, który przechodzi przez całe moje ciało... Ten pocałunek jest dla mnie pożegnaniem, nie wiem czemu, ale mam wrażenie, że Harry chce po prostu zasmakować miłości i mnie po raz ostatni, a ja łamię się od środka.

(...)

Lądujemy na Heathrow, dziwnie się czuje po miesiącu nieobecności tutaj. Od razu we znaki pokazują chmury, z których zaczyna padać deszcz. Biorę Silver na ręce i razem z nią idę po walizki, na moje szczęście jest tylko kilku fotografów i mała się nie boi, chociaż czuję, jak jest spięta. Jeden z ochroniarzy pomaga mi i ściąga walizki z taśmy.

Silver trzyma za rączkę mojej walizki, bym ją mogła ciągnąć i jej. Szybko znajdujemy się na postoju taksówek, ale tam fotografowie jak fala oceanu wylewają się z busu i oślepiają nas. Wsadzam Silver do pojazdu i sama zaraz do niej dołączam, gdy kierowca zamyka bagażnik.

-Mamusia, chcę mi się spać...- mówi cicho.

-Wiem, słoneczko, mamusia zaraz cię przybierze w pidżamkę i pójdziemy luli...- całuję ją w czoło.

-Mhm...- mruczy i opiera główkę o mnie. W ciągu kilku minut deszcz pada strasznie, wręcz wali o dach auta. Uroki Londynu wracają do mnie. Zanim mogę odblokować telefon widzę, jak zajezdzamy pod nasz dom.

-Silver...- szepczę jej do ucha.- Mamusia cię zaraz położy.

Otwiera oczka.

Mówię kierowcy, by poczekał chwilę, podczas, gdy ją otworze drzwi i zaniosę małą do środka. On proponuje mi jednak wystawienie walizek i postawienie ich pod dachem, przed wejściem do domu. Wyciągami klucze i niosąc Silver na rękach otwiera drzwi. Płacę taksówkarzowi i kładę Sil na kanapie w salonie. Wnoszę walizki i zamykam za sobą drzwi. Włącza światło. Ściągam buty i zanoszę małą do mojej sypialni. Tam ją rozbieram i ubieram w pidżamki. Gdy ona już spokojnie leży, ją Ściągam walizki na górę i segreguje pranie. Lodówka jest oczywiście pusta, ale że znajduje w zamrażalce ser i chleb tostowy o przeżycie jestem pewna. I tak zrobimy zakupy. Piszę do Harry'ego SMS-a, żeby się nie martwił, bo już jesteśmy.

Mam ochotę na gorący prysznic, robię sobie herbatę i podążam z kubkiem do sypialni. Stamtąd idę się umyć. Chwile pozniej słyszę, jak z torebki dzwoni mój telefon, biegnę więc w ręczniku na dół. To Tess.

-Halo?- pytam podążając na górę.

-No i jak tam w Kapsztadzie?- pyta.

-Jestem w Londynie...- mówię.

-Ale... To ile czasu tam byłaś?- pyta.

-2 dni...- mówię.

-Ochh...- mówi cicho.

-Też myślałam, że zostanę tam dłużej, ale plany się zmieniły. Masz coś dla mnie?- pytam.

-Tak... Posłuchaj: sesja do magazynu Flaunt, jeżeli oczywiście się zgodzisz pozować w biustonoszu, sesja do magazynu Seventeen, masz zaproszenie na galę MET...- Tess przekartkowuje notatnik.-... Dzwoniła do mnie asystentka Taylor Swift i ona bardzo by chciała, byś dobrała jej stroje do teledysku, poza tym także dostałam telefon od asystentko Beyoncé i ona by bardzo chciała się z tobą spotkać w ważnej sprawie.

Wycieram się i marszczę czoło.

-Ale właściwie po co, nic nie mówiła?- pytam.

-Nie, wiem, ta dziewczyna przekazała tylko prośbę, nie wdrażała się w szczegóły.

-No ok, zobacze się z nią jak będę w Nowym Jorku.

-A i Grace jeszcze jedno. Jedną z moich znajomych pracuje dla V Magazine.

-I co w związku z tym?- pytam.

-Wkrótce mają do mnie dzwonić z propozycją sesji dla ciebie.

-V Magazine?- pytam.

-Tak...- mówi Tess.

-Ale tam kobiety są prawie nago.- mówię.

-Dlatego cię pytam już teraz, żeby móc im jasno powiedzieć jak zadzwonią.

Zastanawiam się i patrzę na swoje ciało w lustrze.

-Wiesz co...- stwierdzam.-Powiedz, że się zgadzam.

-Co?- dopytuje Theresa, a ją zaczynam się śmiać.

-Zgódź się, niech to będzie przełom.- mówię.

-Ok.- mówi lekko zdziwiona.

-Przekonam się, czy w ogóle nadaję się na takie okładki.- mówię z uśmiechem.

-Masz rację.- stwierdza dziewczyna i żegna się.

Kładę się obok Silver i całuję ją w czoło. Zamykam oczy i zasypiam.

Następnego dnia budzi mnie śmiech Silver, która znalazła pod poduszką pilota i ogląda poranny odcinek Dory. Otwiera oczy i przysuwam się do niej, a ona się uśmiecha i zaczyna bawić się moimi włosami.

-Mamusia nie śpi?- pyta i zaraz zaczyna się śmiać, gdy Dora i Butek odgadują zagadkę Trola.

-A ty czemu nie śpisz?- pytam.

-Ja już nie chciałam...- mówi, jakby to było oczywiste.

-No tak...- mówię i spoglądam na zegarek.

-A ten brzuszek jest głodny?- pytam.

-Tak...- mówi.- On gada mamusiu...- mówi.

-Jak to gada?

-O tak: bul,bul,bul,bul,bul...- mówi.

Chichoczę.

-Burczy...- stwierdzam z uśmiechem.

Idę do szafy i wyciągam z niej dresy Hazzy oraz jego bluzę Packers. Wszystko jest na mnie o wiele za duże, ale czuję się bardzo dobrze, przyjemnie i wygodnie. Silver przecieram z pidżamek w dresy. Schodzimy na dół i tam moja mała dokańcza oglądać Dorę, podczas gdy ja robię śniadanie z tego co zostało w zamrażarce. Robię herbatę i robię małej zdjęcie, jak patrzy się na Dorę i śpiewa: Udało się, udało! Tak! Yes we did it! To sukces!

Uśmiechem się i zamieszczam je na instagramie. Niosę śniadanie i razem z Sil zaczynamy jedzenie.

-Mamusia, a co będziemy robić dziś?- pyta.

-A co byś chciała?- pytam.

-Pobawić się z tobą...- mówi.

Uśmiecham się.

-Oczywiście, że się pobawimy...- mówię.

-A w co?- pyta brudząc się przy okazji ketchupem. Wycieram ją.

-Możemy iść porobić babki z piaski w twojej piaskownicy, albo lalkami, albo pójść na plac zabaw?

-Podoba mi się wszystko...- mówi, a ja się uśmiecham.

-Ok...- puszczam do niej oczko.

(...)

Po zrobieniu zakupów w pobliskim sklepie i powrocie do domu, poszłyśmy się bawić i rzeczywiście co chwilkę zmieniałyśmy zabawę, bo Silver chciała zrobić ze mną, jak najwięcej rzeczy. Wyciągnęłyśmy duże puzzle, które szybko układałyśmy, by potem znów zburzyć wszystko i zacząć od początku.

-Mamusiu, a kiedy pojadę do babci Annie?- pyta.

-Niedługo...- mówię.

-Bo ja bardzo chcę do babci...- mówi, a ja uśmiecham się i głaszczę ją po policzku.

-Wiem, kochanie...- mówię i całuję ją w nos.

-Chcę jeść...- mówi.

-Znowu?- udaję zaskoczoną.

Silver zaczyna się śmiać i wyciąga ku mnie ręce.

-Ale to muszę mieć pomocnika...- mówię.

-Ja chcę być pomocnikiem!- piszczy.

-Bardzo się cieszę partnerko do gotowania...- mówię i daję jej buziaczka. Razem schodzimy na dół.

Wyciągam wszystkie potrzebne składniki do wykonania naleśników, Silver staje na swoje schodki i każę jej mieszać, ja wykonuje pozostałe rzeczy, a potem poprawiam po niej, jest przeszczęśliwa, gdy tylko chwalę ją i mówię jej, że to dzięki niej naleśniki są taakie pyszne.

Zjadamy je i Silver staje się śpiąca. Biorę ją na kanapę i układam tak, by mogła zasnąć na moich kolanach. Gdy już śpi, ja włączam sobie Nothing Hill i nawet nie wiem kiedy zasypiam.

Harry

Nakładam czystą koszulkę przed wyjściem na scenę w Johanessburgu, wychodzę z garderoby i sięgam po telefon, który się ładuje. Skroluję posty na IG i komentuję zdjęcie Silver, które wstawiła Grace. Uśmiecham się szeroko i wzdycham cichutko. Wchodzę na Instagrama Grace i przeglądam wszystkie zdjęcia, aż dojeżdżam do jej pierwszego zdjęcia, które jest ze mną, podczas naszej wycieczki do Paryża.

-Hazz!- krzyczy Niall.- Hazz!

-Co?- podnoszę głowę znad telefonu.

-Mamy wywiad, przyjechała dziennikarka.- mówi.

-Przed koncertem?- pytam szeroko otwierając oczy.

-Tak! Chodź.

Wstaję z fotela i idę przez garderobę korytarzem, aż do miejsca, gdzie są piłkarzyki itp. Dziennikarką jest starsza od nas rudowłosa kobieta, jest z amerykańskiego magazynu Seventeen. Przedstawia się nam i od razu przechodzi do rzeczy.

Zadaje nam banalne pytania o trasę, płytę itp. Standardzik. Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie jedno pytanie...

-Ostatnie moje pytanie skieruję prosto do Harry'ego...- mówi przenosząc wzrok z Nialla, na mnie. Poprawiam się na fotelu.

-Słucham...- mówię odchrząkając.

-Ostatnio na portalach społecznościowych pojawiły się plotki o kryzysie w związku twoim i Grace Moore...- mówi, a ja od razu mam gulę w gardle. Zauważam kątem oka, że wszyscy moi przyjaciele z zespołu się spinają.- Mianowicie widziano cię z tajemniczą blondynką, która wg fanów nie wyglądała ci na obojętną. Z kolei Grace znów zaczęła się widywać z Justinem Bieberem, jak wiesz jej byłym chłopakiem. Twoi fani i fani naszego magazynu bardzo chcieliby wiedzieć o co chodzi...- mówi i podstawia mi pod usta dyktafon.

-Wszystko jest ok.- mówię krótko.

Dziewczyna patrzy na mnie i oczekuje na więcej.

-Emm...- jąkam się.- Układa nam się bardzo dobrze i myślę, że to tyle wystarczy.- mówię i wstaję z fotela. Opuszczam pokój i idę do garderoby. Siadam na fotelu i przeklinam pod nosem. Wcale nie jest dobrze, wszystko jest źle i wszystko się skomplikowało. Skomplikowało to mało powiedziane, wszystko się zjebało, to co było między mną, a nią to wszystko, to przeszłość. Nigdy nie wyobrażałem sobie takiego zakończenia sprawy, myślałem, że to będzie wspólna starość, oglądanie wnuków i przeżywanie ostatnich dni życia razem. I chciałbym bardzo, żeby tak było. Ale jak mam postępować, skoro ja nawet nie wiem co czuję. Niby ją kocham, ale tak bardzo nie umiem akceptować. Telepię się do przodu i do tyłu, bo tyle myśli przemierza mój umysł. Nie umiem normalnie funkcjonować.

-Aaaa!- wykrzykuję i sięgam po szklankę, która leży przede mną. Rzucam ją z niebywałą siłą, która jakby była wyrazem mojego rozdarcia. Po szklance zostaje tylko maczek, który jest w całej garderobie.

Zayn wchodzi do środka i zamyka za sobą drzwi.

-Harry...- mówi i łapie mnie za ramię, bym usiadł.

-Zayn co ja mam zrobić...- pytam szeptem.

Mój przyjaciel wzdycha cicho.

-Bardzo chciałbym ci pomóc, ale to jest twoja decyzja i ja nie mogę ci podsuwać czegokolwiek. To ty musisz zdecydować, co chcesz...- mówi.

-Ja nie wiem, nie wiem co mam robić, nie wiem jak postępować...- mówię zakrywając oczy.

Zayn przyciąga mnie do siebie i klepię po ramieniu mówiąc, że wszystko będzie dobrze.

Grace

Po drzemce moja mała idzie na górę bawić się lalkami, a ja ogarniam kuchnię przed przyjściem przyjaciółek. Poprawiam dresy Harry'ego na sobie i wycieram stół szamtką. Myję podłogę i piekę babeczki oraz wyciągam wino. Ubieram luźny top i dżinsy, a na ramiona narzucam kardigan. Dziewczyny pukają punktualnie o 19:00, a gdy otwieram drzwi rzucają się jak wariatki i mnie tulą.

-Boże małpo ile my cię nie widziałyśmy!- piszczy Lucy.

-Ja wam dam małpy!- mówię śmiejąc się i obejmując je mocniej.

-Ale się stęskniłam...- mówi Eleanor.

-Nawet nie macie pojęcia jak bardzo ja za wami tęskniłam... Brakuje mi w NY takich El i Lucy...- mówię, gdy odrywamy się od siebie.

-A nam tutaj, takiej Grace...- mówi moja blondyneczka.

-Siadajcie...- wskazuję na kanapę, a one siadają.

-A gdzie jest twój potomek?- pyta Eleanor wyciągając z torebki ozdobną torebkę z prezentem w środku.

-Mówiłam wam, że wystarczy tych prezentów...- unoszę brwi.

-Cicho!- mówi Lucy i ze swojej torby wyciąga biedronkę, która uczy literek.

-I jeszcze jedna!- zaczynam się śmiać.

-Musimy kogoś rozpieszczać...- mówi Eleanor.

Wywracam oczami.

-A ja potem muszę brać o walizkę więcej, bo zabawki się nie mieszczą.- mówię, a one chichoczą.

Dziewczyny idą na górę, a ja otwieram balkon, by weszło trochę świeżego powietrza do domu. Wyciągam babeczki z piekarnika i zamykam go nogą. Wyciągam je na talerz i kładę na stół. Moje przyjaciółki schodzą na dół dopiero po kilkunastu minutach i siadają.

-Chcecie wina, czy raczej kawy lub herbaty...- pytam.

-Ja poproszę kawę...- mówi El i Lucy prosi o to samo. Sobie parzę herbatę.

-Opowiadaj co w wielkim świecie...- mówi El podkurczając nogi.

-Dużo, a właściwie zbyt dużo. Full roboty, całe dnie mnie nie ma, ciągłe wyjazdy... Teraz mam trochę wolnego, więc odpoczywam.

-Jakieś nowe projekty?- pyta Lucy.

-Jak wrócę do NY to od razu mam skok na głęboką wodę, sesje i jeszcze opracowania z Fashion Weeków.

-Jeju, jak ja bym tak chciała...- mówi El.

-Nie chciałabyś... Nie miałabyś w ogóle czasu dla Louisa i wszystko odbiłoby się na waszym związku.- mówię cicho.- Tak jak odbiło się na moim.

-Rozmawiałam ostatnio z Gem...- mówi Lucy.- Mówiła mi, że nie jest za dobrze...- mówi.

-Bo nie jest, nigdy nie było aż tak źle, to mogę stwierdzić z ręką na sercu. Mam za sobą tyle rozstań z nim, tyle upadków, ale z tego w ogóle nie możemy się podnieść...- mówię cicho.

-To prawda co mi mówił Louis? Że ona ma jakąś?- pyta Eleanor.

Opuszczam wzrok na herbatę i widzę, że moje oczy zachodzą łzami. Przygryzam policzki.

-Tak...- mówię.- Ma kobietę, która rozumie go bardziej niż ja...

-Kto to jest?- pyta Lucy.

-Nadine Leopold... Austriacka modelka Victoria's Secret...- mówię.

Lucy wpisuje ją w googla i pokazuje El.

-Jak się poznali?- pyta Lucy.

-Przez Jeffa i Glenne, tych znajomych z LA.

-Czyli za każdym razem jak wychodził z nimi na drinka to tam też była ona?- pyta El.

-Na to wygląda, albo mnie oszukiwał i spotykał się z nią...- mówię.- Mówił mi, że nic do niej nie czuje, że ona jest tylko jego przyjaciółką...

-...to dlaczego w takim razie się waha?- pyta El.

-No właśnie...- mówię.

-A jaki jest powód jego wahań?- pyta Lucy.

-Tak naprawdę to sama nie wiem... Powiedział mi, że nie chce przechodzić przez kłótnie, które wybuchają co rusz, że nie może zaakceptować mojego obecnego statusu, tego ile pracuję i jak pracuję...

Eleanor patrzy na mnie.

-Gracie? A ty wciąż czujesz coś do niego?- pyta El.

Kiwam głową.

-Jest miłością mojego życia i byłabym szczęśliwa, gdyby on mógłby mi powiedzieć to także. To, że oddałam mu pierścionek i wyjechałam do NY by od niego odpocząć nie znaczy, że ja przestałam go kochać. Wręcz przeciwnie tęsknię za nim i za nami. Chciałabym, żeby on zaakceptował mnie i wszystko wróciło do dawnego kształtu, ale... To jest jego kwestia, czy on zechce mnie, czy ją...

-Nie rozumiem go, wiecie?- mówi Eleanor.- Marnuję taką okazję, marnuję taką dziewczynę jak ty...

Odkładam kubek z herbatą i podciągam nogi pod brodę.

-Może ty też powinnaś dać mu powody do zazdrości...- stwierdza Eleanor.

Podnoszę na nią wzrok i unoszę brwi.

-To no teraz poleciałaś...- mówię.

-Może mu się zaświeci czerwona lampka jak zobaczy cię z innym...- dodaje.

-Przecież to głupota, nie chcę mu dawać kolejnych przyczyn do kłótni.- mówię.

-Grace...- odzywa się wreszcie Lucy.- To da mu do zrozumienia, że może cię stracić, a ja jestem prawie pewna, że wtedy rzuci wszystko i będzie cię błagał na kolanach.

-Pamiętaj, że prawie robi wielką różnicę.- mówię, na co obydwie wywracają oczami.

-Musisz się z kimś umówić...- mówi El.- Masz tylu znajomych w NY, tyle gwiazd, dla ciebie mogą być to normalne spotkania, ale dla niego to już będzie co innego.

Patrzę na nie.

-Ale ja tak nie umiem...- mówię.- Będę się dziwnie czuła.

-Jak zawsze przeżywasz...- mówi Lucy dosadnie.- Umów się z jakimś fajnym tyłeczkiem i daj Hazzie do zrozumienia, że jego „niezastąpiona" pozycja jest poważnie zagrożona.- dodaje.

-Może i macie rację...- mówię.

-My zawsze mamy rację...- mówią równo i strzelają sobie piątkę.

Uśmiecham się. Są niezastąpione.

(...)

Następnego dnia z rana otrzymuję ciekawy telefon od mojej przyjaciółki, Lucy. Ledwo co po wyjściu z prysznica biegnę po telefon, który dzwoni już któryś raz z rzędu. Silver ogląda książeczkę w moim łóżku i podaje mi telefon. Odbieram go.

-Halo?

-Ile ja mam do ciebie dzwonić, Moore...- mówi.

-Jakbyś zadzwoniła do mnie jeszcze raz do bym wyłączyła telefon...- stwierdzam z uśmiechem.

-Fajnie, fajnie...- mówi.

-No wiem...- uśmiecham się.- Co chciałaś?-pytam.

-Chciałam ci oświadczyć jedną rzecz i od razu ci mówię, że nie akceptuję odmowy.- mówi.

-Już się boję...- mówię.

-Powinnaś...- śmieje się.- Jako, że dziś odwozisz małą do cioci Anne to jedziesz z nami na 3-4 dni na Dominikanę...- mówi.

-Z wami?- pytam.- Czyli?

-Nasza trójka...- mówi podekscytowanie.- Pogadamy, poopalamy się, odpoczniemy i zabawimy z różnymi mężczyznami... Mam na myśli ciebie...- mówi, a ja się uśmiecham.

-A bilety?- pytam.

-Są zarezerwowane...- mówi.

-Co?- zaczynam się śmiać.- Skąd mogłaś wiedzieć, że ja zgodzę się i pojadę.

-Bo ja wiem wszystko...- stwierdza.-... i mi byś nie odmówiła...

Uśmiecham się.

-Ok., o której mam być na lotnisku?- pytam.

-O 22:00, będziemy siedziały w poczekalni... Weź dużo seksownych rzeczy...- mówi, a ja zaczynam się śmiać.- Akcję „Ogarnąć Harry'ego" uznam za rozpoczętą, jak się zobaczymy...- mówi.

-Ok. Boże, Lucy wiesz, że cię kocham...- mówię, a ona się śmieje.

-Pokochasz mnie bardziej, jak Harry zacznie cię błagać na kolanach o zostanie z nim.- mówi.- Kończę, bo Tyler idzie, a niektóre sprawy są babskie, więc on nie musi wiedzieć.- mówi.

-Ok. Do zobaczenia.- uśmiecham się.

Zaczynam pakować Silver i ubieram się (No.62). Wkładam jej zabawki do torby i słucham jak opowiada mi o porannym odcinku Noddy'ego. Ubieram ją w zieloną sukienkę i daję banana na drogę. Silver wychodzi na chwilkę na taras po zabawki do piaskownicy i łapię ją w kadrze. Pół godziny później wyjeżdżamy z domu i jedziemy do babci Anne.

Dojeżdżamy na miejsce po 3,5 godzinie. Wysiadamy, a Anne wybiega z domu i porywa swoją wnusię na ręce całując ją przytulając. Silver piszczy i mocno wtula się w babcię.

-Tęskniłam moja ślicznotko! Tak bardzo urosłaś!- mówi Anne uśmiechając się.

-Babcia ja też tęskniłam...- mówi i daje babci buziaka.

Uśmiecham się szeroko i witam się z Anne, która idzie do mnie z otwartymi rękoma.

-Oj kochanie, ty też urosłaś...- mówi, a ja zaczynam się śmiać.

-Nie, aż tak bardzo...- mówię, a ona się uśmiecha.

-Może troszeczkę...- mówi i puszcza mnie.

-Ślicznie wyglądasz...- dodaje, a ja jej dziękuję.

Wyciągam walizeczkę Silver i jej torbę z zabawkami. Moja mała opowiada babci o wszystkim poczynając od wycieczki do taty. Zanoszę walizeczkę, a Anne przejmuje ode mnie torbę z zabawkami.

-Chodź wejdziesz, na herbatę...- mówi Anne patrząc na mnie.

-Będę musiała podziękować.- mówię.- Dziś wieczorem wylatuję z Lucy i Eleanor na Dominikanę na kilka dni... Muszę się spakować, rozumie pani...- dodaję.

-Ale nawet na małą filiżankę? Tyle się nie widziałyśmy...- mówi, a ja nie potrafię się oprzeć oczom, które tak bardzo przypominają mi Harry'ego.

Wzdycham cicho.

-Na małą...- mówię z uśmiechem, a Anne odwzajemnia uśmiech, a mnie prawie serce staje.

Zamykam bagażnik i idę do domu. Zapach ulubionej zupy Silver roznosi się po całym domu. Ściągam buty i idę za Anne do kuchni. Mała siada z nami, ale gdy Robin wyjeżdża z garażu kosiarką, Silver piszczy i biegnie do dziadka. Robin uśmiecha się i schodzi z pojazdu, bierze małą na ręce i obraca dookoła.

-Opowiadaj co u ciebie...- zaczyna mama Harry'ego.

Mówię jej wszystko, o tym jak się rozwijam, ile mam ofert, ile pracuję i ile ludzi już mnie rozpoznaje, nie jako „narzeczoną" Harry'ego Stylesa, ale tym co robię. Kobieta jest pod dużym wrażeniem i naprawdę sprawia mi to radość, bo jak na razie tylko Harry jest na nie. Potem wracam do tematu nas, bo głównie to ją interesuje, wspomina, że Gemma gadała z Harrym i generalnie jest jej bardzo przykro, że tak aktualnie wygląda sytuacja. Nie spodziewała się, aż takiego obrotu spraw, wspomina, że nie możemy się kłócić przy Silver, bo to źle wpłynie na jej psychikę. Wyznaję jej, że nie wiem jak postępować... Ona podsumowuje to jednym krótkim zdaniem.

Daj mu czas, a wszystko zrozumie, znam swojego syna.

Continue Reading

You'll Also Like

6.7K 1.4K 28
Estella Carron de La Carrière jest egoistyczną arystokratką, która od życia zawsze dostawała to czego chciała. Po swoim pobycie w Europie, ma wrócić...
438K 17.3K 171
witam was ludzie, myślę że i tak nikt tego nie przeczyta ale między innymi na celu mam was rozśmieszyć, miłego czytania buziaki
18K 1.5K 17
Draco kocha syna ponad wszystko. Dlatego, kiedy była żona planuje odebrać mu dziecko, Draco zwraca się o pomoc do ostatniej osoby, o której by pomyśl...
34.2K 1.6K 9
Flynn Franco urodził się w zamożnej rodzinie, dzięki czemu w zasięgu ręki ma wszystko to, czego zapragnie jego zniszczona dusza, choć żadna z tych rz...