LIX. Angielski bal

Zacznij od początku
                                    

Friedrich westchnął. Sam nie znał odpowiedzi na to pytanie. Diane zawsze nalegała, by ich dzieci spały osobno, jakby nie chciała, by za bardzo się zżyły. On pozwoliłby im na spanie nawet w jednym łóżku z małymi Potockimi, lecz nie chciał czynić niczego wbrew Diane, a ta a pewno byłaby na niego wściekła, gdyby tak postąpił. 

— Właśnie dlatego, że wtedy nie poszłybyście spać, kruszynko. A teraz pocałuj tatusia i usypiaj. — Objął córeczkę. 

Dziewczynka złożyła na jego ustach soczysty pocałunek i pogłaskała go po policzku. Friedrich uśmiechnął się blado i wziął z szafeczki nocnej córeczki świecę. 

Czas spędzony z dziećmi sprawił, że zapragnął porozumieć się z Diane. Tęsknił za jej bliskością. Już od kilku dni spał w innym pokoju, a potrzebował dotyku jej skóry na swojej, jej miękkich loków łaskoczących go w twarz o poranku... Ich relacja coraz bardziej się psuła, a przecież kochał ją. Dałby wszystko, żeby znów było miedzy nimi jak na początku, gdy jeszcze nie doszło do zbliżenia. Miał wrażenie, że paradoksalnie ich ono od siebie oddaliło. Może gdyby nie pofolgował swej chuci... Ale wtedy nie miałby dziecka z Diane, a to uważał za najbardziej wartościowe. 

Wszedł do sypialni i postawił świecę na stoliczku. Miał nadzieję, że Diane na niego nie nakrzyczy. Ściągnął z siebie koszulę i zmienił spodnie na wygodniejsze. Nie lubił spać w koszuli nocnej, gdyż uważał to za ogromnie niemęskie. Zdecydowanie wygodniej mu było w samych spodniach. 

— Czy mogę, Diane? — zapytał z wahaniem. 

Ta nic nie rzekła, uznał więc, że ma jej przyzwolenie. 

Usiadł na brzegu łóżka i ujął dłoń ukochanej, po czym spojrzał jej w oczy. Diane odwróciła wzrok, jakby nie chciała na niego patrzeć, lecz on położył drugą rękę na jej policzku i delikatnie ją do siebie przysunął. Uśmiechnął się łagodnie i zaczął przesuwać po jej obliczu kciukiem, pieszcząc delikatnie skórę kobiety. Widział, jak ta walczy z uśmiechem próbującym się wkraść na jej usta.

— Diane, moja słodka... — szepnął. — Ja... Pragnę cię przeprosić. Nie powinienem był postępować wbrew twojej woli, przecież tak bardzo cię kocham, a zachowałem się jak okropny drań. Wybacz mi... 

— Jesteś szczery? — zapytała, a głos dziwnie się jej zachwiał. 

— Jak najbardziej, moja słodka. Nikogo nigdy nie kochałem tak mocno jak ciebie. 

— Ja... ja... — dukała, nie wiedząc, co mu odrzec. 

Czuł, że chciała rzec mu to samo, lecz wahała się, czy tym stwierdzeniem nie skala pamięci męża. Wiele by dał, by uwolnić ją od bolesnej przeszłości, lecz nie potrafił. 

— Nie mów już nic. Obiecuję ci, że postaram się być dla ciebie dobry. Powinienem o ciebie dbać, w końcu będziesz miała moje dziecko... Przepraszam. Tak bardzo mi przykro, że cię źle traktowałem...

Patrzył na Diane w napięciu, czekając, aż ta rzeknie mu, że zapomni o wszystkim, jeśli tylko odpowiednio się postara. 

Kobieta położyła dłoń na jego nagiej piersi i zaczęła po niej delikatnie przesuwać. Friedrich zamruczał z przyjemności i posłał jej pełen ciepła uśmiech. Czuł, że mu przebaczyła. 

Położył dłoń na jej brzuchu i pogładził go. Był już naprawdę duży. Zdawało mu się, że czas rozwiązania nastąpi już niedługo, mimo iż zostało do niego jeszcze jakieś trzy miesiące. Diane jednak była nieco krąglejsza niż jej siostra, uznał więc, że taka była właśnie przyczyna tego, jak wyglądała jej sylwetka. 

De BeaufortowieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz