VIII. Wypadki przerażające i (nie)przyjemne

171 37 111
                                    

— Co to miało znaczyć, Apolonio Potocka?! — huknął Franciszek, patrząc na córkę groźnie. 

Pola zadrżała, ale jej wzrok pozostawał hardy i pewny siebie. Franciszkowi bardzo się to nie podobało. Najgorsze było jednak to, że Pola w tej chwili przypominała mu jego samego w młodości. 

— Kocham Konstantego i zostanę jego żoną — odparła ostro. 

— Apolonio, grzeszysz! 

— Jeśli miłość do niego jest grzechem, to mogę iść do piekła. 

W jej oczach płonął taki gniew, jakiego Franciszek w całym swoim życiu nigdy nie uświadczył u córki. Coraz bardziej łamało mu się serce. Czy to ten obrzydliwy Rosjanin tak na nią wpłynął? Najwyraźniej tak, bo któżby inny. 

— Polusiu, proszę cię, nie zachowuj się tak — wyjąkał błagalnie ojciec. — Polusiu, to jest zły człowiek, bardzo zły! Nie pozwolę ci nigdy za niego wyjść! 

— Ale tatusiu, ja go kocham! Czy to nie powinno być dla ciebie najważniejsze? 

Franciszek wiedział, że szczęście dziecka powinno stanowić jego największą troskę, najwyższą wartość w życiu. Ale nie mógł pozwolić na to, żeby jego ukochana córeczka została żoną podłego Rosjanina. Nie zasługiwała na coś takiego. Rosjanie byli najgorszymi zakałami tego świata. 

— Polusiu, każdego innego mężczyznę powitałbym z radością w roli mojego zięcia, ale nie jego. To Rosjanin! Oni zabili twojego brata i dziadka, a mnie samego nieomal uczynili kaleką! Nie możesz tego pamiętać, bo urodziłaś się wiele lat po wojnie, ale ja dwa lata spędziłem w łóżku, bo nie miałem siły wstać! A to wszystko przez tych przeklętych Rosjan!

— Konstanty jest takim samym Rosjaninem, jak ja Polką — przerwała ojcu agresywnie. — Urodził się we Francji i nawet nigdy tam nie pojechał, bo jego ojciec brzydzi się Rosją. 

— Ach, czyli teraz będziesz się wypierała swojej polskości! On już zupełnie cię ogłupił! Biedne moje dziecko! 

Nie mógł uwierzyć w to, że Pola mówiła coś tak okrutnego. Jak mogła tak zupełnie nie szanować swej ojczyzny, matki, która jej dała życie? Tyle lat spędził na przekazywaniu córce miłości do ojczyzny, a ten człowiek przyszedł i tak po prostu to zniszczył.

— Niczego się nie wypieram, tatku. Poza tym on nie jest nic winien temu, że jest Rosjaninem! I kocha mnie z całego serca! Zobaczysz, że on mi da szczęście! 

— Nie da ci szczęścia, bo ja mu nie pozwolę się z tobą ożenić!

— Tatku, ja już mam z nim wszystko uzgodnione! — odparła z gniewem. 

— Nic mnie to nie obchodzi. 

— Ale kuzynka Lottie jakoś mogła wyjść za Rosjanina, a Gigi zaręczyła się z drugim Rosjaninem! Dlaczego ja nie mogę?

— Bo one nie są moimi córkami, a skoro Jean im pozwolił, to mnie nic do tego. Ty za to jesteś moją córką, której tego zabraniam, i masz mi być posłuszna!

Na te słowa z gardła Poli wydobył się okropny wrzask, a po chwili dziewczyna wybiegła z pokoju. Franciszek chciał coś do niej powiedzieć, wyjaśnić, ale ona uciekła i zamknęła się na klucz. Mężczyzna uznał, że dalsza rozmowa z córką nie ma w takim wypadku sensu. 

Opadł na fotel i zatopił się w rozmyślaniach. Chciał szczęścia córki, ale nie potrafił pogodzić się z myślą, że miałaby zostać żoną Rosjanina. 

 

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.
De BeaufortowieWhere stories live. Discover now