XV. Zaręczyny

163 34 101
                                    

Aleksander nie mógł się pogodzić z tym, że Gigi go nie chciała. On przecież musiał ją przeprosić. A najlepiej to się z nią ożenić... To uczucie było chyba toksyczne, ale tym bardziej potrzebował, by się ono urzeczywistniło. Bo przecież Gigi nie mogła go chcieć odrzucić po tym wszystkim, co razem przeszli. Kochali się jak szaleni, oboje, widział to w jej oczach. Była tak smutna i rozgoryczona, ale kiedy go ujrzała w jej oczach na chwilę zapaliło się światełko. Jakby naprawdę się ucieszyła, że go widzi. Musiała wciąż coś do niego czuć.

Porozumiał się więc z jej ojcem. Myślał, że będzie to trudne zadanie, bo wiedział, jak bardzo hrabia de Beaufort chroni swe córki, on jednak z chęcią wyraził zgodę na wzięcie udziału w jego małym spisku.

„Nie mam pojęcia, jak ma córka się na to zapatruje, ale ja wiem, że jest nieszczęśliwa — rzekł. — Ufam ci, bo twój ojciec był szlachetnym człowiekiem, podobnie jak Twój ojczym, więc wiem, że jesteś jak oni dobry i pełen miłosierdzia. Gisèle od czasu twego wyjazdu ciągle cierpiała i wciąż płakała, nigdy nawet nie miała adoratora, bo wszystkich odrzucała z niewiadomych przyczyn. Jeśli tylko zdołasz uczynić moją córkę na powrót szczęśliwą,  będę ci do śmierci wdzięczny. Napraw to, co ja zniszczyłem".

Aleksander uznał, że te słowa to przyzwolenie i ewentualne błogosławieństwo na przyszłość. Tak, uczyni Gigi na powrót szczęśliwą.

Przyszedł do de Beaufortów o umówionej godzinie. Hrabia już stał pod drzwiami i patrzył na niego z napięciem. Aleksander czuł, że mężczyzna bardzo się denerwuje, może nawet bardziej od niego samego.

— Moja żona została wtajemniczona w ten plan i uważa go za wyborny — rzekł hrabia de Beaufort. — Naprawdę się ucieszyła. Mam nadzieję, że coś zdziałamy. Gigi siedzi już w bawialni. Zamknąłem wszystkie drzwi poza tymi głównymi, ale je też zamknę, jak już wejdziesz. Powiedz mi tylko, czy jesteś pewien, że tego chcesz? Że o nią zadbasz? Ze to będzie dobre małżeństwo? Że przebaczyłeś moje winy?

— Nie mogę panu nic zagwarantować poza tym, że będę się starał o to, by Gigi miała jak najlepiej w życiu. Podejmę wszelkie możliwe środki, by do tego doprowadzić. A co do przebaczenia... Tak. Wujek Alosza opowiedział mi pewną historię o swojej rodzinie. Jego brat bliźniak miał piękną, bardzo chorowitą żonę, której ojciec porzucił ich rodzinę i poszedł do innej kobiety. Ta kobieta po jego śmierci wyszła za wujka Aloszę. Kiedy się obie zobaczyły, żona wujka Iwana dostała strasznego ataku gruźlicy i umarła. Wujek Alosza sobie to ciągle wyrzucał, ale wujek Iwan powiedział mu, że nie mógł przewidzieć, co się stanie. I pan też nie mógł wiedzieć, że to był mój tatuś. I chronił pan swojego przyjaciela. Wiem, że wujek Sierioża by zabił, gdyby ktoś miał coś zrobić mojemu tacie. A pan też tak kocha pana Potockiego, jak wujek kochał tatę. To normalne, że pan chciał go chronić. No i nie wiedział pan, że to tatuś, przecież i pan, i mama mi to mówiliście, że on tak nagle wrócił do wojska.

— To prawda... Idź do niej, nie ma co rozprawiać o przeszłości, skoro waży się przyszłość.

Aleksander skinął mu głowa i wziął głęboki oddech. Teraz albo nigdy.

Uchylił lekko drzwi prowadzące do bawialni i wszedł do środka. Gisèle już tam siedziała w pięknej błękitnej sukni  która podkreślała jej wąską talię i drobne piersi. Kiedy wszedł nieco dalej, usłyszał przekręcenie klucza w zamku. Hrabia de Beaufort zamknął pokój. Nie było już powrotu. Aleksander miał nadzieję, że nie trzeba go będzie otwierać, nim nie pomówi z Gigi.

Na jego widok dziewczyna skurczyła się, jakby się go obawiała. Podszedł do niej ostrożnie, jakby była łatwo dającą się spłoszyć łanią. Spojrzała na niego swoimi swymi wielkimi, błękitnym oczyma, jakby błagała go, by ją zostawił, lecz z drugiej strony było w niej coś takiego... Aleksander nie potrafił tego nazwać. 

De BeaufortowieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz