XXIV. Co działo się u rodzeństwa de Beaufortów

325 58 196
                                    

Diane ogromnie się ucieszyła, gdy siostra wysłała jej wiadomość o swoim polepszającym się stanie zdrowia. Postanowiła więc udać się do niej jak najszybciej. Nie mogła się doczekać, aż Lottie opowie jej o swoich małżeńskich przeżyciach. 

Gdy jednak przybyła do domu Lwowów, wbrew jej oczekiwaniom, Charlotte znów leżała w łóżku. Ogromnie ją to zmartwiło. Miała przecież już być zdrowa. Ona tymczasem miała bladą twarzyczkę, podkrążone oczy i spierzchnięte usta. 

— Lottie, kochanie, mówiłaś przecież, że jest ci już lepiej! — westchnęła ciężko, patrząc na siostrę. 

Charlotte przekręciła się na drugi bok i zakaszlała, wtulając twarz w śnieżnobiałą pierzynę. Diane spojrzała na nią ze zmartwieniem. Dlaczego jej mała siostrzyczka nie zdrowiała?

— Bo było mi lepiej... A potem... Ja i André... — Spłonęła intensywnym rumieńcem wstydu, na co Diane zachichotała cicho. — Dlaczego się ze mnie śmiejesz! — Lottie zmarszczyła gniewnie brwi. 

— Bo to w gruncie rzeczy zabawne. Dobrze cię tu traktują?  

Charlotte zamilkła. Diane nie rozumiała jej zachowania. Wbiła w siostrę oczekujące spojrzenie. Widziała, jak ta powoli traci silną wolę i ugina się pod jej presją. 

— Powiedzmy. Znaczy... André zachowuje się cudownie, jego siostry i maman też. Za to mam problem z jego ojcem... Czasem jest dla mnie naprawdę dobry, ale kiedy leżałam w łóżku, tylko na mnie fukał. Wiem, że nie lubi się z papą, ale to nie znaczy, że ma pałać nienawiścią do mnie. 

— Biedna... Mam nadzieję, że kiedy już wstaniesz z łóżka, to wszytko się ułoży. Jego ojciec nie sprawia wrażenia złego człowieka, choć wygląda na surowego. 

— Tak... — jęknęła Charlotte. 

— A jak z twoim zdrowiem? Co powiedział ci lekarz? Mówiłaś, że jest już lepiej, a teraz...

— Nie wiem. Było już dobrze, a potem nagle mi się pogorszyło. André mówi, że to z nadmiaru emocji... Że za wcześnie wstałam z łóżka i przez to całe zamieszanie związane ze ślubem po prostu... Znów mi się pogorszyło. 

Diane westchnęła ciężko. Żałowała, że jej siostra nie mogła w pełni cieszyć się pierwszymi dniami swego małżeństwa. Sama pamiętała początek swojego związku z Jankiem, ranki wypełnione słodyczą i wieczory upływające pod znakiem miłości i namiętności. Charlotte zasługiwała na to, by i jej małżeństwo tak wyglądało. Tymczasem spędzała swój miesiąc miodowy w łóżku, zmożona chorobą. Dlaczego najpiękniejszy okres jej życia musiał być naznaczony cierpieniem?

Spojrzała na siostrę z żalem. Jej twarzyczka mimo wszystko nie wyrażała bólu ani cierpienia. Charlotte wyglądała na zupełnie pogodzoną ze swoim losem, co z jednej strony przynosiło Diane ulgę, lecz z drugiej ogromnie ją niepokoiło. 

Wtem do pomieszczenia weszła służąca Lwowów. Potocka myślała, że miała coś do przekazania jej siostrze, lecz kobieta zwróciła się do niej:

— Hrabia Lwow panią prosi. 

— Mnie? — zdumiała się Diane. 

— Tak. 

— Idź do niego — wyszeptała Lottie. 

— Ale czego on może ode mnie chcieć? — zdumiała się Diane, lecz nie uzyskała odpowiedzi na swoje pytanie. 

Podążyła więc za służącą. Serce podskakiwało jej ze strachu w piersi. Nie rozumiała, po co teść Charlotte miałby ją do siebie wzywać. Niemal nic ich nie łączyło. 

De BeaufortowieWhere stories live. Discover now