L. Aleksander poznaje prawdę

286 54 194
                                    

Aleksander nie mógł przestać myśleć o tym, co usłyszał. Rozmowa rodziców zdawała mu się więcej niż dziwna. Czuł, że coś przed nim ukrywali, lecz nie potrafił pojąć, jaki sekret mogliby przed nim mieć. Zawsze przecież mówili mu o wszystkim. 

Najwyraźniej jednak wcale tak nie było, a on żył w jednym wielkim kłamstwie. Czy przeszłość mogła być tak straszna, że został wykluczony z wiedzy o niej? I w jaki sposób dawne dni mogły wpłynąć na niego i Gigi?

Nic już nie wiedział. Najchętniej od razu poszedłby do matki i poprosił ją, by wyznała mu całą prawdę, lecz obawiał się, że z jakichś względów nie będzie chciała mu o niczym powiedzieć, a cała sprawa doprowadzi do wybuchu konfliktu między nim a ukochaną matką. 

Myślał więc nad tym, co mogło się stać i dlaczego rodzice mieliby nie chcieć jego ślubu z mademoiselle de Beaufort. Co ojciec Gigi miał wspólnego z całą tą dziwną sprawą? Dlaczego ojczunio prosił mamę, by o niczym mu nie mówiła? I w jaki sposób mogłoby to zniszczyć im życie?

Czuł się ogromnie rozdarty między miłością do matki i poszanowaniem jej granic a chęcią poznania prawdy na ten tajemniczy temat, o którym nikt nie chciał mu nic powiedzieć. Nie chciał na niej niczego wymuszać, woląc, by powiedziała mu o sprawie, gdy poczuje, że naprawdę jest na to gotowa, lecz coraz bardziej pragnął poznać prawdę. 

Opuściła go wszelka ochota na tworzenie. Kolejny balet dla Gigi leżał porzucony na małym biureczku w kącie, podobnie jak koncert skrzypcowy na urodziny matki. 

Chciał zwierzyć się z wszystkiego Andrzejowi, ale ten ciągle zajmował się swoimi bliźniakami. Sasza był zły, że nawet nie mógł zostać ojcem chrzestnym jednego z małych Lwowów, bo Andrzej zdecydował się na ochrzczenie ich w obrządku katolickim. Do tego nie miał pewności, czy powinien poruszać z przyjacielem kwestię Gigi, skoro ten był mężem jej siostry. 

Egzystował tak więc w zawieszeniu, nie wiedząc już, co czynić. Czasami chciało mu się płakać, innym razem miał ochotę krzyczeć z bezsilności. Nie wiedział dlaczego, ale czuł, że ta dziwna tajemnica matki mogła mieć znaczący wpływ na jego przyszłość i na związek z Gisèle. 

W końcu postanowił, że nie będzie już dłużej czekał. Miał tego absolutnie dość. Musiał poznać prawdę, jeśli nie chciał, by czekanie go dobiło. 

Wybrał taki moment, by matka siedziała wraz z ojcem. Czuł, że oboje powinni mu o wszystkim powiedzieć. Zapukał do ich malutkiego saloniku, w którym zwykli spędzać wspólnie czas, i wszedł, gdy usłyszał ich pozwolenie. Uśmiechnął się, gdy ujrzał matkę wtuloną w męża. Od zawsze ich wzajemna dobroć i czułość napawały go niewymowną słodyczą i ciepłem. Miał nadzieję, że jego życie małżeńskie będzie kiedyś wyglądało podobnie. 

Na jego widok oderwali się od siebie i spojrzeli na syna. Uśmiechali się, niczego nie podejrzewając. Źle mu było z myślą, że zaraz zburzy ich małżeńskie szczęście, lecz musiał się dowiedzieć. 

— Co się dzieje, syneczku? — zapytała Irina 

Aleksander uśmiechnął się do niej czule i usiadł na fotelu naprzeciw rodziców. Eugeniusz zmierzył go podejrzliwym wzrokiem. 

— Wszystko z tobą dobrze, Saszo? Nigdy nie przychodziłeś do nas po obiedzie... — rzekł, mierząc go spojrzeniem. 

— No nie... Ale muszę z wami poważnie pomówić. Mam nadzieję, że nie jesteście temu przeciwni. 

— Oczywiście, że nie. A na jaki temat, Saszeńko? — Matka objęła go pełnym zaciekawienia wzrokiem. 

Sasza odchrząknął i spojrzał na Irinę. Miał nadzieję, że nie urazi jej swoim pytaniem. 

De BeaufortowieWhere stories live. Discover now