XXXII. Trzy listy

292 56 237
                                    

Friedrich po wyjeździe Diane przez jakiś czas kwitnął, lecz gdy korespondencja z siostrą Isabelle zaczęła się urywać, popadł w stan beznadziejnego zrezygnowania i znużenia życiem. Diane co prawda pisała mu, że jej rzadsze listy są jedynie wynikiem zamieszania panującego w jej życiu z powodu wyjazdu rodziców i bynajmniej nie straciła zainteresowania korespondencją z nim. Zapewniała go też o gorącej sympatii i żywym współczuciu. 

Friedricha jednak to nie pocieszało. Zaprzestał tworzenia opery o losach Manon i kawalera des Grieuxa, bowiem radosne podniecenie na myśl o pięknej Francuzce zostało zastąpione rozpaczą z powodu powoli urywającej się znajomości. Zdawało mu się, że ich porozumienie wisi na cieniutkiej nitce spajającej szwy ich życia, która za niedługo pęknie, a wraz z nią jego serce. 

Ta beznadziejność i żal, w których się pogrążał, sprawiły, że zaczął tworzyć dzieło na podstawie kolejnej sztuki Szekspira, choć już nie tak brutalnej, jak „Tytus Andronikus". Uznał, że „Burza" będzie cudownym materiałem na kolejne dzieło. Jego zdaniem adaptacja akurat tej sztuki mogłaby okazać się wielkim sukcesem. 

Isabelle nawet nie kryła się przed nim ze swymi kochankami. Zresztą nawet się już tym nie przejmował. Skoro tego pragnęła, mogła bawić się z innymi mężczyznami, bogaczami czy biedakami, nie obchodziło go to. Spełniła już swój obowiązek i dała mu dzieci, nie musiała więc przy nim trwać. 

On już jej nie potrzebował. Stłumił wszelkie cielesne zapędy, zaś inspiracją do komponowania Isabelle nigdy nie była. Nie potrafił z nią konwersować, nie znajdował przyjemności w rozmowach na temat sztuki czy literatury, sądy Isabelle bowiem uznawał za miałkie. Mogła więc robić, co chciała. 

Myśli swe skierował ku Diane. Z każdym dniem obraz jej ślicznej twarzyczki powoli zacierał się w jego pamięci, jej łagodny głos nie brzmiał już tak czysto w jego uszach, a dotyk delikatnych dłoni nie był już tak żywy. 

Nie przestawał marzyć o dniu, w którym znów ją ujrzy, przyciśnie do siebie, zapewniając o tym, jak bardzo ją wspiera, i zagra jej coś nowego. Wciąż przywoływał z pamięci list, w którym napisała, jak ogromnie jej rodzinie spodobały się jego utwory. Poczuł wtedy, że może nie wszystko jest stracone, że może jednak jego twórczość jeszcze osiągnie sukces. 

Epistoły nie przychodziły przez cały maj i połowę czerwca. Stracił już nadzieję na to, że jeszcze kiedykolwiek przeczyta list napisany tą drobną rączką, te zgrabne literki i pełne sympatii słowa. 

Przez to wszystko zaczął zastanawiać się, co uczynił źle, które słowo z jego ostatniej epistoły mogło ją zranić, dlaczego się na niego obraziła. Coraz bardziej zapadał się na dno swej rozpaczy, ogarnięty szaloną tęsknotą za tą, która rozjaśniła jego życie. 

W końcu list nadszedł. Gdy Friedrich ujrzał, że to Diane jest jego nadawcą, zakrzyknął radośnie i zabrał się za jego lekturę, ledwo łapiąc powietrze z radości. 

1 VII 1833

Drogi Friedrichu!

Wybacz mi tak długie milczenie. Ogromnie to sobie wyrzucam. Na pewno czułeś się przeze mnie porzucony. Gdybym tylko nie była tak zabiegana... Wybacz mi, wybacz!

Na swe usprawiedliwienie mam jedynie fakt, że w mojej rodzinie wiele działo się w ostatnim czasie. Maman i papa w końcu wrócili z Rzymu, mój brat ożenił się, a teraz jego żona oczekuje dziecka, za mąż wyszła też moja najdroższa przyjaciółka i siostra Janka. Do tego pomagam Lottie, bowiem i ona jest przy nadziei, co napawa ją strachem. No i jeszcze moje maleństwa... Ogólnie rzecz biorąc, jestem okropnie zapracowana i czasem brak mi chwili, by usiąść przy biurku i coś do Ciebie napisać. 

De BeaufortowieWhere stories live. Discover now