LIV. Diane wpada w gniew

Start from the beginning
                                    

Zrobiłaby wszystko, by odjąć Gigi choć odrobinę bólu, który trawił jej serce, lecz wiedziała, że nie może. Nie tylko dlatego, że było to fizycznie niemożliwe; musiała pozwolić córce przeżyć zawirowania miłosne i kłopoty już teraz, na tak wczesnym etapie jej młodości, by w przyszłości potrafiła sobie radzić z trudniejszymi przeszkodami. 

Ze strachem pomyślała, że sama była niemal w wieku Gigi, gdy jej cały świat się zawalił. Straciła matkę, a później obie jej siostry musiały wyjechać, sama zaś zakochała się w mężczyźnie, którego jej ojciec nie zamierzał zaakceptować. Musiała szybko dorosnąć, by unieść te wszystkie trudności na swoich kruchutkich barkach. 

Ze smutkiem pomyślała, że ani Charlotte, ani tym bardziej Gigi nie były przygotowane na udźwignięcie takiego ogromu problemów. Wraz z Jeanem zamknęli je w wolnej od trudności złotej klatce. Kiedy tylko działo się coś złego, starali się to przed nimi ukrywać, by dzieci ucierpiały w jak najmniejszym stopniu. Dopiero teraz pojęła, że była to droga donikąd. Może i uchronili córki przed mnóstwem przeciwności losu, ale nie przygotowali ich odpowiednio do dorosłego życia. Jedynie Diane, pozornie najsłabsza z sióstr, zdawała się wystarczająco silna, by przetrwać to, co jej przyniósł los. Camille wyczuwała jednak po jej listach, że córka długo tak już nie wytrzyma. Z jej kolejnych epistoł przebijała coraz większa rozpacz. Obawiała się, że Diane dłużej tak sobie nie poradzi. 

Wróciła myślami do Gisèle. Musiała coś uczynić, by wspomóc córkę. Patrzenie na jej cierpienie było najgorszą z możliwych katuszy. 

Przycisnęła Gisèle do piersi, tak jak czyniła to, gdy ta była jeszcze maleństwem, i spojrzała na nią tkliwie. Może i nie zawsze zachowywała się tak, jak Camille by sobie tego życzyła, lecz wciąż była jej dzieckiem, które ogromnie kochała. Gisèle chyba najbardziej przypominała Camille ją samą w dzieciństwie. Obie nie bały się głośno wyrażać swojego zdania, były pełne życia i chciały szaleć. Zawsze czuła się z nią bardzo mocno związana. Dlatego musiała jej pomóc. 

— Gigi, jak mogę ci pomóc? — zapytała, patrząc na nią ze smutkiem. 

— Nie da się mi pomóc, maman. Po prostu... Po prostu... — jęknęła i rozszlochała się. 

Nie mogła już dłużej o tym myśleć. Przycisnęła się do piersi matki i pozwoliła, by ta ją do siebie tuliła i gładziła po włosach. To wszystko było zbyt straszne, by miało okazać się prawdą, a jednak... 

Pragnęła, by całe to zło okazało się snem, by obudziła się rano jako narzeczona Saszy i usłyszała, jak bardzo Aleksander ją kocha. Gdyby tak mogła jakoś odwrócić bieg czasu... Gdyby tylko Sasza o wszystkim się nie dowiedział... 

Ale nie mogła już nic zaradzić. Należało pogodzić się z losem, jeśli chciała zaznać jeszcze kiedyś spokoju. 

— Liesel, to moja laleczka! — krzyknęła Klarcia i zabrała kuzynce zabawkę

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

— Liesel, to moja laleczka! — krzyknęła Klarcia i zabrała kuzynce zabawkę. 

Diane myślała, że dziewczynka zacznie krzyczeć, lecz o dziwo córeczka Friedricha oddała zabawkę bez większych oporów. 

De BeaufortowieWhere stories live. Discover now