40. Kiedyś towarzysz, dziś wróg

38 6 11
                                    

*w tym samym czasie*

Nariaki stanęła na placu treningowym. Kilka metrów przed nią stał człowiek ubrany w długi do ziemi płaszcz, z kapturem zasłaniającym twarz. Mimo tego, Nariaki doskonale wiedziała z kim na do czynienia.
- Czego chcesz, Isamu?- spytała chłodnym tonem Uzumaki
- Oh, powinnaś wiedzieć czego chcę.- odparł kpiąco - Za długo to odwlekałem.
- Prędzej zginę, niż pozwolę ci ich skrzywdzić!- krzyknęła Nariaki - A co ci mieszkańcy wioski zrobili, co?!
- To tylko mała próbka możliwości gangu Yami.- rzucił z wrednym uśmieszkiem.
- Jesteś potworem...- wydusiła Nariaki, gotowa mu przyłożyć - Zostaw wioskę i moich uczniów w spokoju! Jak nie, to zginiesz marnie!
- A ja mam rozwiązanie, które ograniczy ilość zgonów do zera.- powiedziawszy to, wyciągnął do niej rękę - Porzuć ich i chodź ze mną! Przyrzekam że wtedy sam zniszczę gang Yami!
Nariaki zrobiła kilka kroków do tyłu i posłała mu wrogie spojrzenie.
- Chcesz żebym się z tobą związała?! Po tym jaki się stałeś?! Ty chyba sobie coś w głowę zrobiłeś!- krzyknęła - Wypchaj się!
Isamu się uśmiechnął szerzej i zabrał rękę.
- Masz czas do zastanowienia do następnej pełni.- ogłosił - Wybieraj między zachowaniem tych bachorów przy życiu, a patrzeniem jak pada jeden po drugim!
Powiedziawszy to zniknął, zostawiając Nariaki samą na tym polu treningowym. A razem z nim zniknęły wszystkie te istoty co atakowały wioskę.
Uzumaki poczuła jak jej oczy wypełniają się łzami. Przypomniały jej się wszystkie chwile z jej drużyną. I co się z jej drużyną stało? No właśnie to!
- Nie dopuszczę do tego.- powiedziała sama do siebie, zaciskając dłonie w pięści - Ochronie ich, chociażbym miała oddać za to życie! A gang Yami zniszczę! Jestem to winna wielu ludziom!
Powiedziawszy to, ruszyła w stronę wioski.
Większość rynku wyglądała jak z filmu o apokalipsie zombie. Nariaki patrzyła na to wszystko ze smutkiem. Jej dawny przyjaciel próbował zniszczyć to, na co wielu ludzi tak ciężko pracowało. Dziewczyna czuła wzrastającą pogardę i nienawiść wobec niego.
Z zamyśleń wyrwał ją lekki uścisk jej nadgarstka. Nariaki szybko odwróciła głowę w bok, aby zobaczyć co to takiego.
Był to Zen, widocznie zdyszany i zmęczony.
- Szukałem cię, Nariaki! Nic ci się nie stało?- spytał Zen, z lekkim uśmiechem.
To dziecko zawsze rozczulało wszystkich dookoła, a zwłaszcza tych kto zna go najlepiej, więc również Nariaki.
Na twarzy Nariaki zagościł uśmiech.
"- Czasem daleka rodzina dołuje, a czasem pociesza, hm?"- pomyślała
- Wszystko ok. A jak z tobą?
- Zmęczony jestem - rzucił Zen, przymykając oczy, jakby chciał zasnąć na stojąco - Ale nic mi nie jest. Gdzie—
Zen nie zdążył dokończyć, gdyż osoby o które właśnie miał zapytać, skoczyły na nich od tyłu.
- Zen! Nariaki-sensei!- krzyknęli jednocześnie Kagura i Imai - Wreszcie was znaleźliśmy!
Zen już miał ułożony cudowny plan zemsty za ten zawał.
- A no znaleźliście.- rzucił białowłosy - A jak tam randka? Udana?
Czerwonooki dziękował za swoje geny, gdy oberwał z buta od Kagury, a nic mu się nie stało, no bo może się zamieniać w wodę.
Nariaki westchnęła z uśmiechem, patrząc na swoich uczniów. Nie ma mowy żeby ktokolwiek ich skrzywdził. Nie dopuki ona żyje!

_________________________

Rozdział nieco krótszy, ale jest heh

Nie ma to jak zaczynać kolejny wątek, nie kończąc poprzednich, nie? Chociaż ja się chcę już za nie zabrać...

Drużyna 17 (Zakończone)Where stories live. Discover now