ciąża??!🌌

924 54 11
                                    

⛼SEZON PIĄTY⛼

- WSTAWAĆ MOJE KOCHANE LASECZKI, IDZIEMY PO JEFFA!- wydarł się Slenderman na całą rezydencje.

Wtf temu co odjebało..

Wstałam i pobiegłam do siebie do pokoju.

Ubrałam moją czarną bluze, wzięłam maskę i zbiegłam na dół do Eyeless Jack'a po siekiery które miał mi naostrzyć.

- siemka!- powiedziałam otwierając drzwi.

- heej.- powiedział stojąc przy biurku.

- moje siekiery żyją?- zaśmiałam się i podeszłam do niego.

- taa, wczoraj je ostrzyłem. Leżą na łóżku.- powiedział coś szukając.

- dzięki Jack!- przytuliłam chłopaka.

- nie ma sprawy.- również przytulił.

Wyszłam od Jack'a z pokoju i zeszłam na dół.
Zobaczyłam Kami i Toniego.
Oni spojrzeli na mnie i się uśmiechnęli.
Wyminęłam ich i weszłam do kuchni.

Spotkałam Ninę.

- hej Nina.- powiedziałam opierając się o blat.

- heejeczka.- odpowiedziała.

- cieszysz sie, że twojego crusha odbijamy?- zaśmiałam się.

- noo, jak ja za nim tęsknie.. Uwielbiam go wkurzać.- uśmiechnęła się.

- ja też!- zaśmiałyśmy się.

- Kamila w ogóle tam jest twoja, Tobiego i Championa podróba. Nawet wiek się zgadza. To jest troche creepy. Ale nie wiem czemu oni myślą, że są lepsi od was. Ta cała Kami jakaś nadpobudliwa jest a Tony jakiś przyjebany.- mówiła dość głośno a ja się zaczęłam śmiać.- no co? Taka prawda.

- stop Nina ahahah.- zaczęłyśmy się śmiać.

20 minut później wyruszyliśmy w drogę. Ja, Wiktoria, Tim, Brian i Toby szliśmy przodem a reszta morderców została podzielona na grupy i każda atakuje z innej strony.

Przygotowani jesteśmy w stu dwudziestu procentach.
Zauważyłam, że moja i Tobiego podróba właśnie przechodzą przez ogrodzenie z 10 innych morderców. Zaczyna się.
Teleportowałam nas na teren szpitala i razem wbiegliśmy do wejścia. Oczywiście pierwsze zgony już na drewnianej podłodze leżały.
Złapałam Wiki za rękę i teleportowałam się kolejny raz jednak teraz do recepcji. Wyszukałyśmy w papierach na którym piętrze jest Jeff.
Pokój 202 trzecie piętro.
Wróciłyśmy do chłopaków i wspólnie pobiegliśmy w tamto miejsce.
Oczywiście wszędzie ochrona ale my dajemy radę bo ciągle ktoś nas osłaniał.
Znaleźliśmy drzwi do pokoju Jeffreya. W żaden możliwy sposób nie dało się ich otworzyć.

- Kamila, teleportuj się.- powiedziała Wiki a ja wykonałam "polecenie"
Jeff siedział w rogu pokoju w kaftanie bezpieczeństwa. Miał spuszczoną głowę a wokół niego było pełno krwi.

- Jeff?- zapytałam powolni podchodząc do chłopaka.

On podniósł swój wzrok na mnie. Jezu...
Czarnowłosy miał obitą całą twarz, uśmiech poszerzony i głęboką ranę ciągnącą się od lewego oka aż do czoła.

- Hej Kamila.. Co się stało?- zapytał spokojnym głosem.

Upadłam obok niego na kolana i zaczęłam ściągać mu kaftan.

- idziemy do domu Jeff.- powiedziałam a gdy go uwolniłam on się na mnie rzucił.

- tęskniłem..- powiedział mocno mnie przytulając.

- ja też..- odpowiedziałam oddając uścisk.- co oni ci tu robili?

- eksperymenty. Testy jakiś leków. Napierdzielali za to, że nie chciałem jeść.. wszystko mi tu robili. Ja wiedziałem, że przyjdziecie..

- nigdy byśmy cie tu nie zostawili Jeff, jesteśmy rodziną.. Chodź wychodzimy. - złapałam go za rękę i pojawiliśmy się przed wejściem do szpitala gdzie czekała na nas Wika razem z Slenderem, Timem, Brianem i Tobym.

Potem wszystko działo się szybko. Szpital zaczął się palić a ludzie w nim umierali. A my? My wracaliśmy do domu przez las. Reszta domowników po krótkiej chwili do nas dołączyła.
Inni mordercy po ukończeniu atakowania szpitala z każdej strony jak wygłodniałe psy wyruszyli w las.
Odbiliśmy Jeffa w wielkiej walce gdzie później doszło wojsko ale była taka jedna gdziewczyna która granatami rzucała w każdego. Albo chłopak który z prędkością światła odcinał każdemu głowę.
Prawie każdy był ranny, ale cieszymy się że Jeff jest już z nami..

~♡~

- Champion poczekaj!- krzyknęłam do wilka który biegał w liściach.

- zostaw go, niech biega.- zaśmiał się Toby.

- Kamila czeekaj na nas!- krzyknęła Angelika idąc z Timem a obok nich Jeff i Anita.

- na nas też!- krzyknęła Wiktoria idąca za rękę z Doctorem.

I o to właśnie nastał dzień gdzie Toby się dowie, że zostanie tatą.
Tak. Jestem w ciąży.
Po powrocie Jeffa zrobiliśmy tak dużą impreze, że wszyscy spali w łazience, kuchni i w wielu innych dziwnych miejscach. Po miesiącu od tego zaczęłam jeść dziwne rzeczy takie jak kanapki z Nutellą i ogórkiem czy nerki E.J.
Potem było mi niedobrze i wiadomo takie tam.
Jane i Wiktoria zaczęły coś podejrzewać, zrobiłam test i wyszło.
Na początku byłam załamana, boję się, że Toby jakoś źle zareaguje.. Ale to Toby, on się ucieszy- tak mnie dziewczynu pocieszały.

Boje się jak cholera.

Stanęliśmy na moście ja przed Tobym a szczęśliwe pary za mną.

- co się stało, że aż tutaj musielişy przyjść?- zapytał pozbawiony Tobiasz.

- Tobyy.. Bo.. wiesz.. ee..- nie mogłam z siebie słowa wydusić.

- może ja powiem?- zapytał Jeff.

- tak, błagam.- odwróciłam się w jego stronę.

- stary zostaniesz ojcem.- powiedział krótko.

Spojrzałam na minę Tobiego. Była bezcenna.

- co?- zapytał niedowierzając.

- jestem w ciąży.- powiedziałam z uśmiechem.

- japierdole, w końcu!- przytulił mnie ciesząc jape jak małe dziecko.- Będe tatą jjjjjjjaaaa!

- myślałam, że źle zareagujesz.- zaśmiałam się.

- Toby zaraz ją udusisz.- powiedziala Anita i wszyscy wybuchliśmy śmiechem.

🌌okej, krótka przemowa.
Dziękuje wam za 7 tysięcy odczytów!🌌

Złap mnie za rękę i trzymaj jak szczęście..|Ticci TobyWhere stories live. Discover now