Polana ciemnoniebieskich kwiatów

1.3K 69 32
                                    

Usłyszałam jak moje siekiery wbijają się w ścianę po obu stronach mojej głowy.
Powoli otworzyłam oczy i spojrzałam na Tobiego, który dalej trzymał siekiery i miał zamknięte oczy.

- czemu tego nie zrobiłeś? - zapytałam pewnie po minucie ciszy.

- K-Kamila j-ja przepraszam.. - miał dalej zamknięte oczy.- n-nie wiem co we mnie w-wstąpiło..- zaczęły mu łzy lecieć.

- nieszczęśliwie się zakochałeś, huh? Okej.

- nie, nie! Kicia, nie to chciałem powiedzieć! - zaczął się wybraniać i złapał mnie za ramiona.

- Toby, wyjdź. - powiedziałam i wtedy zaczęły mi również lecieć łzy.

- a-ale Kamila..

- Toby wyjdź! - krzyknęłam i się rozpłakałam jak dziecko. Toby wyjął siekiery ze ściany i spojrzał na mnie.

- kicia.. przepraszam.. nie każ mi wychodzić. Kocham cię..

- idź, skoro tak nieszczęśliwie się zakochałeś. Chcę być sama..

Chłopak, widać niechętnie, ale wyszedł. Znowu miałam koszmar. Ciąg dalszy tamtego..

Stałam na przeciwko tej czarnej postaci, a zza niej wyszła dziewczyna. Miała długie czarne włosy, białą skórę i czerwone oczy. Ubrana była w długą białą sukienkę umazaną we krwi. Dziewczyna miała około 170cm wzrostu.
Nagle do niej podszedł Toby. Złapał ją za rękę.

- Toby, co ty robisz? - zapytałam.

Toby nic nie odpowiedział i zaczął ją całować. Gdy przestali ona podeszła do mnie i zamachnęła się siekierą, gdy już chciała mi ją wbić w głowę to się obudziłam.

Zerwałam się, a siedziałam na podłodzę obok moich siekier. Spojrzałam na zegarek. 8:50.

Rozejrzałam się po pokoju. Tak pusto bez moich piesków. Powstrzymałam się od płaczu. Te trzy istoty znaczyły dla mnie dosłownie tyle ile cały świat.
Przypomniałam sobie, jak parę godzin temu przyniosłam tu Championa. Postanowiłam wstać i się ogarnąć. Kochałam tak bardzo te psy, tylko dalej nie wiem co im się dokładnie stało, że nie żyją. Toby nie byłby w stanie zabić zwierzaka.. a może..?

Poszłam się wykąpać i ubrałam moją ulubioną bluzę, czyli czarną z obrazkiem z tyłu i na rękawach sięgała mi do połowy ud. Ubrałam do tego czarne spodenki, kabaretki w siatkę i moje białe trampki. Włosy zostawiłam rozpuszczone, pomalowałam oczy i usta. Wyszłam z łazienki i ruszyłam do pokoju Doctora Smiley'a.

Zapukałam i weszłam. Wilczek leżał na stole i czekał na mnie widocznie, bo gdy weszłam to zbiegł ze stołu i wskoczył na mnie.

- z nim już wszystko okej. Łapkę ma 'zrobioną' i może już normalnie biegać. Przyjdź do mnie z nim za 2 dni to zmienię mu opatrunek. - powiedział głaskając zwierzaka.

- Jeju, dziękuje ci.. - powiedziałam trzymając Championa na rękach.

- nie ma sprawy. Idź z nim na spacer, to dobrze mu zrobi.

- okej. Jeszcze raz dziękuje ci.

- nie dziękuj, młoda.. trzymaj się.

- chodź, idziemy na spacer. - spojrzałam w jego wielkie złote oczy. powiedz. Na korytarzu spotkałam Jeffa i Offendera.

- hej chłopaki. - powiedziałam. Puściłam wilczka. Champion usiadł obok mnie i się patrzył na Offa i Dżema.

- oo hej Kamcia!- powiedzieli jednocześnie.

- co tam? - zapytałam.

- uhh Dżemik do mnie przyszedł bym z nim pograł, więc idziemy, idziesz z nami? - zapytał.

- nie mogę, muszę iść z nim na dwór. - wskazałam na Championa, który podbiegł zaczął napastować Jeffa.

- a co z Goferciem Liptonem i Lemonem? - zapytał Jeff, a mnie w serduchu zakłuło.

- nie żyją.- powiedziałam.

- że Co?! - krzyknęli jednocześnie.

- no.. - powiedziałam.

- KTO, CO I JAK?! - Krzyknął Jeff. On kochał te pieski.

- T-Toby.. - powiedziałam cicho.

- Żartujesz. - powiedzieli jednocześnie.

- no nie. Prawie by mnie wczoraj zabił bo poszłam na plac z Wiką spotkać się z byłymi przyjaciółmi. Później policja nas goniła a Seed nas uratował. Biegliśmy przez polę i znalazłam Championa. Wróciliśmy do rezydencji i zaniosłam wilka do Smiley'a. Wróciłam do pokoju, a Toby jakby wielce zazdrosny. Wziął moje siekiery i wbił mi je w ścianę obok mojej głowy.

- przesadził. - powiedział chłodno Offen.

- ja kurwa rozumiem, że ta lafirynda go zniszczyła, ale żeby chcieć zabić własną dziewczynę i do tego trzy dla niej najważniejsze istoty?! - powiedział Jeff z Championem na rękach.

- jaka lafirynda? - zapytałam.

- córka Zalgo! Był z nią a ona go gnębiła. Natalie zabiła ją z zazdrości do niego, bo sie w nim buja. Zalgo ciągle myśli ciągle, że to Toby, ale on był tak w nią zapatrzony, że nawet Slendera i jego rozkazy ignorował! Wtedy Zalgo zagroził mu, że odbierze wszystko to co dla niego ważne, czyli odebrał życie jego siostrze i odbierze mu miłość, która go uratuje.

- przepraszam chłopaki, ale musze iść się przewietrzyć. Chodź Champion.. - zbiegłam na dół i zobaczyłam tam Tobiego, który siedział na balkonie.

Chwilę na niego popatrzyłam i poszłam na dwór. Biegałam z futrzakiem obok basenu i znalazłam się w ogrodzie Slendermana, nie zauważyłam, że tam jest balkon, na którym siedział Toby.

Nie chciałam myśleć o tej całej sytuacji, ale czułam jego wzrok na sobie. Champion zaczął słodko się tarzać po ziemi, a ja usiadłam obok niego, za mną były piękne, czarne róże. Spojrzałam na dom. Na balkonie Tobiego. Tobiego, który się we mnie i Championa wpatruje.
Szybko odwróciłam wzrok i spojrzałam na lewo. W ogrodzeniu była wielka dziura i dróżka. Postanowiłam tam iść z moim wilczkiem. Skoro nie mogę mieć już moich ukochanych psiaków.. przygarnę go. On chce miłości..

- chodź Champion, idziemy. - wstałam i spojrzałam za siebie. Mój chłopak dalej się patrzył.

Wyszłam z podwórka przez tą dziurę, i szłam chwilkę tą drogą z Championem.
Wtedy ujrzałam jakby przejście zrobione z galęzi drzew i pnączy, a za tym małę pole ciemnoniebieskich kwiatów. Zobaczyłam ławkę po drugiej stronie pola, więc postanowiłam tam odpocząć.
Usiadłam i wyjęłam telefon. Włączyłam sobie Alan Walker - Darkside, i zaczęłam śpiewać. Wilczek się bawił w kwiatach a ja patrzyłam się na zachmurzone niebo.

Czuję się taka wykończona ostatnimi wydarzeniami. Chciałabym choć na chwilę zniknąć, by móc zrzucić z siebie wszystkie emocje. Czemu koszmary wróciły? Czemu Toby mnie tak potraktował? Naprawdę chciał mnie zabić wczoraj?

~Usłyszałam jak moje siekiery wbijają się w ścianę po obu stronach mojej głowy.
Powoli otworzyłam oczy i spojrzałam na Tobiego~

Byłbyś w stanie zrobić mi krzywdę, Toby..?

Usłyszałam jak ktoś obok mnie siada.

Otworzyłam oczy i zobaczyłam..

🚫

Złap mnie za rękę i trzymaj jak szczęście..|Ticci TobyWhere stories live. Discover now