różnica.🌌

767 43 15
                                    

🚫Tak trochę drastyczny rozdział🚫

⛼SEZON CZWARTY⛼

Powoli wstałam, żeby go nie obudzić i zeszłam na dół. Coś się tutaj zmieniło.
Jakoś tutaj bardziej.. Kolorowo? Radośnie?

- hej Kamila.- usłyszałam głos Laughing Jack'a za sobą.

- hej Jack co tam?

- ano w porządku a u Ciebie?- zapytał podchodząc do mnie.

- kto to?- zapytałam i wskazałam na małego chłopca siedzącego w kuchni.

- a to mój nowy przyjaciel.- uśmiechnął się radośnie.

- ja wiem jak te twoje przyjaźnie się kończą.- zaśmiałam się.

- japa.- dał mi cukierka i wrócił do kuchni.

- Zostaw go!- usłyszałam krzyk Wiki z góry.

- meeoow!- co ona tam kota ma?

Weź tego kota!- krzyknął Smiley

Ruszyłam na górę i wbiłam do jej pokoju.

- co wy tu..- Wiktoria trzymająca wielkiego kota który próbuje dorwać Doctora.- skąd ty do cholery takiego kota wytrzasnęłaś?!

- Puszek!- wydarła się na kota a ja sobie jebłam face palma. Jak można takie bydle nazwać Puszek?

- ja nie wiem skąd ta wzięła tego kocura.- powiedział Smiley biorąc dużą książkę do obrony przed tym czymś.

- przywlekł się za mną wczoraj więc go wzięłam.- powiedziała prowadząc go do garderoby.

- trzecia wojna światowa wielki kot Puszek vs Doctor Smiley. Fuck this shit I'm out.- wyszłam z jej pokoju.

"- Kamila proszę przyjdź z Timem, Brianem i Tobym do mnie za pięć minut.

Okej.

Ruszyłam do swojego pokoju by się ubrać. Tobiego już tam nie było, Championa również.
Czarna bluza, czarne legginsy, czarne trampki, czarna maska. Rozczesałam włosy i wyszłam.
Zapukałam do gabinetu Slendermana i weszłam.

- co się stało?- zapytałam.

- poczekajmy na resztę proxy.- powiedział spokojnie.

- co się stało Slendi?- zapytał Tim wchodząc z bratem i Tobym.

- usiądźcie. Chciałbym żebyście pokazali Angelice i Anicie różnice pomiędzy tym co się dzieje tu a podczas morderstwa. Nie chce by myślały, że mordercy którzy im nic nie zrobili to od razu kochane istotki, które tak na prawde jedyne co zabiją to muche. Zabierzecie je do opuszczonej hali i zamkniecie szczelnie drzwi. Ofiary dla was już tam będą.

- mówiąc inaczej im również chcesz zryć psychike?- zapytał Brian.

- tak. Skoro już wiedzą o nas to niech się staną takie jak my wszyscy.

- nie rób z Andzi mordercy. Nie chce jej znowu stracić.- powiedział Tim.

- Masky, jeśli chcesz by tu została to musi być mordercą.- powiedział Slender.

- one nas znienawidzą..- powiedziałam.

- wieczorem o 23:00 pójdziecie z nimi. To zdecyduje o tym czy tu zostaną czy wymaże im pamięć. Ubierzcie się jakbyście je mieli po prostu odprowadzić, nie zapominając o maskach o broniach. Dziękuje możecie iść.- powiedział i sięgnął po jakąś teczke.

Wstaliśmy w tym samym czasie i wyszliśmy z gabinetu.

- musimy obmyślić plan, po śniadaniu wszyscy do ogrodu Slendera.- powiedział Brian i wszyscy się rozeszliśmy by nie wzbudzać podejrzeń.

Złap mnie za rękę i trzymaj jak szczęście..|Ticci TobyWhere stories live. Discover now