okej?

2.3K 115 69
                                    

Wracaliśmy sobie powoli do domu, z daleka usłyszałam jak Jeff bawi się z Goferkiem. Otworzyłam bramkę i pierwsze co - klucha zaczął biec w moją stronę. Ogon nie przestawał mu merdać.
Wskoczył na mnie przez co opuściłam zakupy, Toby je podniósł i od razu poszedł do domu. Moja przyjaciółka poszła za nim, a Jeff podszedł do mnie.

- A Tobiemu co? - zapytał. Ja z kluchą na rękach odpowiedziałam..

- Nie mam pojęcia, spotkałam takiego Briana w sklepie, zagadał do mnie, miły się zdawał lecz Toby jakby zły o to jest, że z nim gadałam, bo się znają.

- o rany.. Brian powiadasz.. Tim też tam był? - zapytał.

- tak, właściwie kim on dla Briana jest? I skąd wy się wszyscy znacie?

- to jest jego brat. Niedługo się dowiesz skąd się znamy, a mi się zdaje, że Tobik po prostu zazdrosny jest.

- ale o co? - "Położyłam" Goferka na ziemie.

- no o ciebie, uratowałaś go, brzydka nie jesteś, zajebisty masz charakter, Pisak, podobasz sie mu. - zakrztusiłam się powietrzem.

- ale ja go znam parę dni! Ja rozumiem, że mu ciężko po stracie siostry.. Również go bardzo lubie i chce go wspierać, szczególnie teraz. Choć jest mordercą i tak stał się ważną dla mnie osobą, od momentu kolacji z jego mamą i tatą.

- Wiesz.. pogadam z nim. Bo chłopak nie umie się ogarnąć po wypadku, zabija o 2 razy więcej ludzi, może dla ciebie jest jak anioł, ale dla innych nie.

- kurde.. - z kuchni usłyszałam śmiech Wiktorii i Tobiego. Razem z Dżemem i Goferkiem poszliśmy już do domu.

- Toby weee. - Wika wciąż się śmiała.

- Sama wee! - On również.

- ej, co jest? - zapytał Jeff.

- niic hahahaha. - ciągle się śmiali jak najarani.

- Wiki robimy obiad? - spytałam.

- taaak.

- Toby choodź pogadamy na balkonie, niech Prawdziwe Kobiety Niezależne robią Niezależny Obiad.

~ perspektywa Jeffa ~

- wytłumacz mi.. o co chodzi? - zapytałem.

- ee "o co chodzi?" W sensie?

- no z Kamilą. Opowiedziała mi sytuacje ze sklepu. I sam widziałem jak bez emocji wziąłeś te zakupy i ruszyłeś do domu, a Wika za tobą.

- ehh gościu.. bo to nie tak że ten no wiesz.. - wybraniał się.

- ona ci się podoba, ta?

- co? NIE NIE! TO NIE TAK! NIE!

- MHMM! wiedziałem. Wujka Jeffa nie okłamiesz. Widać to po tobie.

- no kurde ta.. podoba..

- to czemu tak zareagowałeś?

- bo jestem 'zazdrosny' o nią? Nie wiem, niby nie mogę odczuwać takich emocji, niby mordercy nie mają uczuć, ale kurde to napewno sprawa operatora. Ona mnie uratowała, przy niej czuję się tak fajnie, jakbyśmy znali się od zawsze. Przy niej zapominam o wypadku i o.. Śmierci Lyry.. Po prostu mi na niej zależy. Pierwszy raz mi na dziewczynie zależy..

- Drugi raz. Nie zapomnij o córce Zalgo, która była twoją wielką miłością, ale.. No mordo powiem ci, że grubo.. Kamila cię bardzo lubi i chce cię wspierać.. Tak mi powiedziała.

- serio.. nie mam pojęcia czemu, ale dużo dla mnie znaczy.. - posmutniał.

- Chłopaki!! Obiad gotowy! - zawołała Wiktoria z kuchni.

- Toby. Nie unikaj jej tylko, proszę. To pogorszy wszystko. - powiedziałem przez wejściem do domu.

Weszliśmy do środka i zasiadłem do stołu, loszki przyniosly talerze i usiadły. Wikson obok Pisaka ja obok Wiki a Toby obok Pisaka.
Jedliśmy w spokoju oglądając trudne sprawy, ja i Wikson skończyliśmy jako pierwsi.

- idę na balkon. - powiedziałem do watahy.

- idę z tobą. - powiedziała Wiktoria.


- co tam? - zaczęła temat.

- no tak dziwnie a u Ciebie? - zapytałem.

- oo, czemu?

- no bo morderca, który zabija do 5 ofiar dziennie przyznał mi, że mu się podoba dziewczyna. Co po nim bym się nigdy nie spodziewał.

- o kurde, że Toby i Kama?

- wiesz, on jest jej wdzięczny, że akurat to ona była na miejscu zdarzenia.

- no w sumie ta. Nie dziwie mu się, ale co masz na myśli?

- no Toby przez przypadek zabił córke Zalga, znaczy.. Nie on. Zalgo chciał się zemścić na Tobym, i raczej to zrobił.. zabił jego siostrę.. Zabiła ją Clockwork, jedna z nas, która jest chorobliwie zazdrosna o niego.

- walnięta. Kim jest ten Zalgo?

Wytłumaczyłem jej kim jest Zalgo, przy okazji przedstawiając kilka innych osób z rezydencji..

~ perspektywa Kamili ~

Myłam sobie naczynia gdy nagle poczułam uścisk od tyłu na talii. To Toby..

- coś się stało? - zapytałam.

- nie.. chciałem się tylko przytulić.

- ojeju.. Tobyy.. - zakręciłam wodę i się do niego odwróciłam. Przytuliłam go mocno. On odwzajemnił. - teraz mi powiesz o co chodzi? - dalej go tuliłam.


- ehh niee teraz.. powiem ci gdy będe gotowy okej? - odchylił się.

- no okej. - spojrzałam mu w oczy. On znowu przytulił.. robił to tak idealnie i miło.. aż mi się ciepło na sercu zrobiło...


🚫

Złap mnie za rękę i trzymaj jak szczęście..|Ticci TobyUnde poveștirile trăiesc. Descoperă acum