Wy wszyscy jesteście potworami!

2K 110 46
                                    

Wieczorem Jeff i Toby wyszli, ja z Wiktorią postanowiłyśmy oglądnąć "porwanie". Była godzina 20:40. Ogólnie cały dzień siedzieliśmy i się śmialiśmy z Dżemem i Tobym.
Wiktoria wzięła chrupki i jakieś picie, za to ja przygotowałam laptop i koce, oglądałyśmy w salonie przeżywając wszystko.
Po filmie, postanowiłyśmy pójść się wykąpać.

Gdy Wiktoria poszła się myć, ja pościeliłam łóżko u siebie w pokoju. Miałam wielkie łóżko na którym leżało mnóstwo pluszaków i poduszek do tego koce i kołdra.

Wiki wróciła, zostawiłam otwarty balkon i poszłam wziąć prysznic.
Ubrałam piżame, a następnie wróciłam do pokoju. Posiedziałam z Wiktorią do godziny 1:40, gdy nagle spojrzałam na balkon i zauważyłam dwie postacie, które nam się przyglądały.
Jedna miała białą maksę i dobrze znaną mi kurtkę.
Druga postać była wyższa i miała czarną kominiarke z dobrze widoczną czerwoną smutną buźką i żółtą bluze.

- okej, znowu z serii "mamy przesrane", uciekaj stara. - powiedziałam i obie zaczęłyśmy biec na dół.

Piesu zaczął za nami biec do salonu, a ci chłopcy za nami. Wbiegłam do kuchni i sięgnęłam nóż, Wika też. Oni wbiegli do kuchni kiedy my schowałyśmy się za blatem. Na szczęście Gofer był cicho.

- kurwa gdzie one.. - powiedział głos którego dzień wcześniej słyszałam w sklepie.. Niemożliwe.. Czyżby Brian i Tim.. Chcieli nas.. Nie..

Wstałam i spojrzałam na nich.
Oni w wielkim szoku popatrzyli się na mnie.

- co tu chcecie..? - zapytałam ze smutkiem. Sama nie wiem czemu.

- Jezu Kamila.. - Brian, bo to był on, podszedł do mnie. - ja przepraszam.. - zdjął kominiarke i popatrzył mi w oczy.

- za? - powiedziałam oschle. Tim zdjął maske i spojrzał na Wike a Wika na niego.

- operator kazał mi i Timowi was sprawdzić..

- jaki operator? - zapytałam.

- nasz operator. - powiedział Tim.

- ja jestem Masky a on Hoodie. Toby to Ticci Toby a Jeff, jak już wiesz, to Jeff the killer. - Brian spuścił głowę i chciał wyjść.

- po co? Po co dwójka psychopatów miała by nas sprawdzić w środku noc? - zapytała Wiktoria.

- Slenderman wie, że jesteś dla Tobiego ważna i chciał sprawdzić czy wy się nadajecie.

- na co się nadajemy? - zapytałam.

- na proxy. - odpowiedział Tim.

- można jaśniej? - zapytała Wika. Cała sytuacja dość śmiesznie wyglądała.

- pomocnik operatora. - odpowiedział Brian.

- kim lub czym jest operator? - zapytałam.

- dowiecie się w swoim czasie. - powiedział Tim.

- Kamila. - Brian zwrócił się w moją stronę. - wiesz co Toby zrobił dzisiaj w nocy?

- co zrobił?

- zabił swojego ojca. Nie wytrzymał. Opowiedział nam wszystko, kiedy wbiegł do naszego "domu"

- on zabił swojego tate..? - zapytałam mając nadzieję, że to żart.

- opowiedzcie nam co on wam opowiedział. - powiedziała Wiktoria.

- no więc.. - zaczał Tim. - zacytuje jego słowa, albo orzynajmniej się postaram.. "kiedy wróciłem od Kamili do domu, on znowu był najebany, szedł akurat w stronę kuchni chwiejnym krokiem, kiedy nagle głos w głowie kazał mi iść za nim. Nie spodziewałem się, że operator każe mi to zrobić. Trzymałem swoje siekiery tak mocno, że gdybym czuł ból to bym je opuścił. Naciagnąłem maskę na usta i gogle na oczy. Zaszedłem go od tyłu i złapałem za jego ramie. Momentalnie się odwrócił. Widziałem w jego oczach strach. Każdy morderca wie, jak napędza strach w oczach ofiary.. Darł się.. Jeden zamach siekierą, drugi.. Trzeci.. Pełno krwi.. zaczęło mnie to cieszyć. Uwolniłem mnie i mamę od problemów.. ale wtedy.. Odwróciłem się i zobaczyłem moją matkę. To mnie zakłuło w serce. Zadziałało na mnie jak kubeł zimnej wody. Chłopacy, nie wyobrażacie sobie, jak ja się wtedy czułem, a co dopiero jakby Kamila tam stała.. Przecież kilka godzin wcześniej ją pocałowałem.. Nie czuje się z tym źle, że go zabiłem, wręcz przeciwnie. Lecz wzrok matki.. Kurwa, to tak mnie zabolało. Pobiegłem do garażu, zgarnąłem zapalniczke i kanister z benzyną, rozlałem ją po całej długości ulicy i podpaliłem.." to w skrócie co nam mówił. - w momencie usłyszenia, że Toby zabił swojego ojca naleciały mi łzy do oczu.

- em.. Chłopacy.. Może zostawcie nas same.. - powiedziała Wiki widząc moje łzy.

- dobrze.. my już pójdziemy.. Pa dziewczyny.. - mówił smutno Brian, Tim pomachał mi i uśmiechnął się do Wiki.

- a-ale jak to.. - właśnie teraz zrozumiałam jak wielkim potworem jest Toby.. a ja się dzisiaj do niego przytulałam.. To koniec.
Łzy napłynęły mi do oczu.

- ej Kama.. Nie płacz.. - słyszałam w jej głosie troskę.

- chodźmy już spać.. - rozpłakałam się na dobre..
Gdy Wiktoria zasnęła a było to około 3:30, postanowiłam wyjść na balkon.
Usiadłam na krześle i wpatrywałam się w las. Dlaczego nie zareagowałam wcześniej, gdy powiedział mi, że jest mordercą? Dlaczego w ogóle Jeffa wpuszczałam do domu, skoro on też zabija..

Nagle usłyszałam jak ktoś tu wchodzi, to był uśmiechnięty.

- Jeju, Kamila.. - Jeff do mnie podszedł i przytulił.

- wiesz o wszystkim prawda? - zapytałam przytulając się do chłopaka.

- ta.. Widziałem wszystko.. - mówił spokojnym głosem..

- Powiedz mi proszę, że Toby nie jest taki.. Że on nie zabija.. Że to zwykły chłopak.. Że to wszystko to żart! - wykrzyczałam ostatnie zdanie.

- Chciałbym.. - powiedział tylko i znowu się rozpłakałam.. - nie płacz proszę.. Będzie dobrze..

- ale on, kurwa, zabił swojego tatę! - ciągle płakałam.

- a gdy ciebie tata napierdalał to byś nie miała ochoty go tak samo potraktować? - zapytał.

- Toby jest, kurwa, potworem. Wy wszyscy nimi jesteście. - Odeszłam od chłopaka, zamknęłam balkon i wróciłam na łóżko. Płakałam tak do rana, nie wiem czemu bo w sumie Toby to tylko mój przyjaciel.. Przejęłam się tym jakby właśnie mnie zdradził..

🚫

Złap mnie za rękę i trzymaj jak szczęście..|Ticci TobyWhere stories live. Discover now