Menada.🌌

907 42 56
                                    

🎃ROZDZIAŁ HALLOWEENOWY🎃

💀SEZON CZWARTY💀

Minął pierwszy tydzień kiedy cała rezydencja pojechała na wakacje.
Dzisiaj razem z Tobym miałam jechać po jakąś dziewczynę która zabija od dwóch lat. Sama przemieszcza się po całym mieście ukrywając się.
Wiem tyle, że jest niedoszłym kanibalem, ma na imię Weronika pseudonim Smile i ma 21 lat.

Pod wieczór poszłam się przebrać.
Ubrałam na siebie białą koszule, czarną spódniczkę do kolan, zakolanówki.
Do tegi czarną katane z dziurami.
Spojrzałam na biurko by odnaleźć jakieś kosmetyki ale znalazłam tylko czarną maskę z neonowo zielonymi"x" na oczach i dużym uśmiechem.
Wzięłam ją i siekiery.
Zeszłam na dół do Tobiego który poprawiał swoją koszule w lustrze.

- jedziemy?- zapytałam podchodząc do Tobiego i patrząc w lustro.

- yup.- powiedział i dał mi buziaka w czoło.
Zgarnął siekiery i razem wyszliśmy z rezydencji. Toby ją zamknął a ja wsiadłam do samochodu który Doctor Smiley nam zostawił.

Była godzina 20:20. Droga miała trwac około 3 godziny.

Przez pierwsze pół godziny rozmawialiśmy o tej dziewczynie.
Potem zaczęło się już robić ciemno.
Droga minęła nam nawet szybko.
Toby skręcił w ciemną ulice.
O równo 23:15 dziewczyna miała wejść do samochodu.

I tak się stało.

- hej.- powiedziała radośnie wsiadając do samochodu.

- siema.- powiedzieliśmy z Tobym w tym samym czasie.

- Flamaster i Ticci Toby tak?- zapytała ściągając maskę i ukazują swoje rozerwane usta.

- tak.- odpowiedziałam i spojrzałam na nią. Dziewczyna miała rudawe włosy, duże czerwone oczy, bladą cerę i oczywiście te rozerwane usta. Nie były rozcięte tylko rozerwane.

- co to?- zapytał Toby wskazując na coś co stało przed nami.
Była to kobieta w białej sukni. Czekaj.. ja już ją widziałam!

- jedź!- krzyknęła dziewczyna a Toby szybko wjechał na drogę.

- co to było?- znów odwróciłam się do Weroniki.

- Men..- zająkała się.- Merryen. - spojrzała za okno.

- mhm.. powiedziałam i skierowałam swój wzrok na drogę.

- kto to ta Merryen?- zapytał Toby skupiając się na drodze.

- kiedyś wam powiem. Teraz nie mogę..- powiedziała i oparła głowę o szybę.

- okej.- powiedziałam.

- znowu coś się za kimś przywlecze jak ten wielki czarny wilk za Championem i wszyscy będą zagrożeni? Albo jak kanibale za tobą i Wiką?

- ale o co ci teraz chodzi?- zapytałam i spojrzałam na Tobiego.

- ej ludzie nie kłóćcie się.- powiedziała Wera.

- o nic mi nie chodzi.- powiedział i przyspieszył.

- Toby zwolnij.- powiedziałam ale on nie posłuchał.-Toby!- krzyknęłam.

- Toby!- krzyknęła Wera.

- zatrzymaj się.- powiedziałam do chłopaka.

Toby nagle skręcił i się zatrzymał.
Ja wysiadłam.

- weź Kamila do rezydencja jest około 20 kilometrów stąd.- powiedział Toby.

- jebie mnie to. Wole przejść te 20 kilometrów.

Złap mnie za rękę i trzymaj jak szczęście..|Ticci TobyDonde viven las historias. Descúbrelo ahora