Rozdział XCVIII ,,Ostatnie starcie"

1.8K 86 8
                                    

- Jennifer Malrbone - kolejna uczennica została wywołana przez dyrektora do odebrania świadectwa oraz wyników egzaminów. Za każdym razem, gdy zbliżała się kolej kogoś z moich przyjaciół, serce niemal stawało mi w miejscu. Scott siedział już ze swoim świadectwem, lecz w odróżnieniu do innych uczniów wcale się z tego powodu aż tak nie cieszył, bo czujnie rozglądał się po boisku, na którym wszyscy się teraz znajdowaliśmy i które zostało przekształcone w uroczyste miejsce żegnania trzecioklasistów.

- Lydia Martin - rozległ się głos dyrektora, a dziewczyna która siedziała tuż obok mnie wstała i pewnym siebie krokiem ruszyła w stronę sceny, mając na sobie bordową togę i biretę w takim samym kolorze. Moje mięśnie spięły się do granic możliwości, gdy zdenerwowana próbowałam obserwować, czy gdzie za rogiem nie czai się mój brat, który na przykład... Hmmm... No nie wiem... Rozwerwie gardła wszystkim tu obecnym?

- Spokojnie. Nic się nie dzieje - usłyszałam cichy głos Derek'a dobiegający zza trybun. Mimo że mój słychać wyczulony był do granic możliwości i słyszał najmniejszy szmer, to bez problemu wyłapałam słowa mojego ukochanego Hale'a, który również pilnował całego wydarzenia.

- Czuję, że niedługo się pojawi... - szepnęłam, wiedząc że on też mnie usłyszy.

- Jeżeli coś ci zrobi to skręcenie mu kark - odparł, a ja uśmiechnęłam się pod nosem. Wiem, że Derek nie ma z Kai'em nawet najmniejszych szans, ale miło jest wiedzieć, że istnieje ktoś kto zrobi dla ciebie dosłownie wszystko.
Lydia wróciła ze swoim dyplomem z wyróżnieniem na miejsce.

- Jakieś wieści? - szepnęła, patrząc wciąż w stronę sceny.

- Nie, ale nie chce mi się wierzyć w to, że Kai się tu dzisiaj nie pojawi - odparłam mieć głośniej, bo dziewczyna nie ma ponadprzeciętnego słuchu.
Minęło ponad dwadzieścia minut, gdy znów zbliżało się znane mi nazwisko, a dokładniej nadszedł czas na Stiles'a, który idąc po odbiór dyplomu potknął się o długą togę i niemal przewrócił przed całą szkołą, lecz bardziej uśmiałam się gdy dyrektor próbował przeczytać jego imię. Czy naprawdę ,,Mieczysław" jest aż tak skomplikowane? Gdy Stiles odbierał dyplom, a dyrektor gratulował mu i uścisnął jego dłoń, nagle usłyszałam donośny huk przez który napięłam swoje mieście i przyjęłam pozę gotową do ataku.

- Proszę nam wybaczyć. To tylko zwarcie mikrofonu - powiedział zastępca dyrektora. Zauważyłam, zze reszta uczniów nawet nie zwróciła na to uwagi, za to moje serce niemal stanęło w miejscu. Kai miał rację... Zniszczy każdą chwilę mojego życia i sprawi, że lęk dotyczącej tego co może w każdej chwili zrobić, wykończy nas psychicznie. Naprawę mam już tego dość! Nie śpię po nocach, jestem rozdrażniona, cały czas odczuwam lęki...

- Alexandra Targaryan - usłyszałam, przez co podskoczyłam na krześle. Lydia popatrzyła na mnie pocieszająco i życzyła powodzenia, a ja ruszyłam po granatowym dywanie w stronę sceny, na której uśmiechała się do mnie niemal cała kadra nauczycielska. Rozglądałam się po sali, szukając tej z pozoru niewinnej twarz, która tak naprawdę należała do morderczego psychopaty.

- Gratulacje. To był naprawde świetny rok. Życzę wspaniałej przyszłości i samych sukcesów - dyrektor wypowiedział swoją stałą formułkę i uścisnął moją dłoń, po czym wręczył mi dyplom, a jedna z nauczycielek zrobiła mi pamiątkowe zdjęcie, które od razu wyszło z aparatu i które wsadziłam do kieszeni togi. Schodziłam już po schodach, aby wrócić na swoje miejsce, gdy usłyszałam to, co zdenerwowało zarówno mnie jak i moich przyjaciół.

- Kai Targaryan - dyrektor przeczytał imię mojego brata dość niepewnym głosem. Najwidoczniej pamiętał większość uczniów ze swojej szkoły i zauważył, że chodziła do niej tylko jedna osoba o tym nazwisku. Zobaczyłam jak jedna postać podnosi się i spośród uczniów siedzących na krzesłach i kieruje się w stronę dywanu, po który właśnie kroczyłam.
Gdy owa osoba podniosła w końcu głowę do góry i biret przestał zasłaniać jej twarz, zobaczyłam szeroki uśmiech mojego brata, który skierowany był tylko i wyłącznie do mnie.

Survivor [Derek Hale]Where stories live. Discover now