- No hej, słodki - powiedziałam podchodząc do Dereka siedzącego na kanapie. - Co porabiasz? - Przeciągnęłam ostatnie sylaby i wskoczyłam mu prosto na kolana.
Hale podniósł brewi i spojrzał na mnie zdzwiony, ale zarazem uśmiechnięty.- Ktoś ma tu dobry humor - odparł na co uśmiechnęłam się szczerze, bo czułam jak rozpiera mnie energia po tym, jak skosztowałam kilka kropel krwi Klausa.
- Zróbmy coś dzisiaj! - Podekscytowana wstałam na równe nogi. - Wyjedźmy gdzieś! - palnęłam bezmyślnie i dopiero po chwili dotarło do mnie, że jutro również muszę pojawić się u Klausa. - Albo chociaż wybierzmy się na przejażdżkę albo spacer - dodałam, nie chcąc tracić dobrego humoru.
Derek również wstał z kanapy i złapał mnie za rękę.
- Więc na co czekamy? - Pociągnął mnie w stronę wyjścia.
Będąc z powrotem na dworze poczułam przyjemny, delikatny powiew wiatru na twarzy.
- Wiesz co? Tęskni mi się za tym, że gdy byłam wilkołakiem, a później hybrydą mogłam wbiec do lasu i poczuć w nim każdy zapach. Teraz czuję tylko jedną setną tego co kiedyś... - powiedziałam smutno. - A gdy doszło do tego ściganie się w lesie gdzie mogłam poczuć pęd wiatru, który uderzał o moją skórę... - Wzdrygnęłam się z przyjemności gdy przypomniałam sobie tamto wspaniałe uczucie.
- Aż zaczynam być zazdrosny - dodał Derek próbując zażartować.
- To właśnie dlatego przykułeś moją uwagę, Hale - powiedziałam szturchając go w ramię. - Pachniałeś lasem. Lasem w czasie deszczu.
Derek objął mnie ramieniem i pocałował w czubek głowy. Standardowo ruszyliśmy w stronę lasu. Zanim jednak przekroczylismy jego granicę zauważyłam, że Hale nad czymś się zastanawia. Spojrzałam na niego zaciekawiona po czym wszystko zaczęło dziać się bardzo szybko. Derek przemienił się w wilkołaka, w mgnieniu oka wziął mnie na ramiona i w jak najszybszym tempie przemierzał las, zwinnie omijając drzewa i inne przeszkody. Zamknęłam oczy i rozkoszowałam się chwilą gdzie znów czułam jak wiatr rozwiewa mi włosy. Wiem, że kosztuje go to wiele wysiłku, nie fizycznego ale psychicznego. Musi walczyć z naturą wilkołaka, która każde mu walczyć ze wszystkim co spotyka na swojej drodze. Założę się, że walczy również z tym, aby nie rozerwać mnie na strzępy. Nie spodziewałam się, że zawsze rozsądnie myślący Derek posunie się do tego, żeby przybierać przy mnie postać wilkołaka i międzyczasie pezyciskajac mnie do piersi.
Po dłużej chwili poczułam jak zwalniamy, więc otworzyłam oczy. Staliśmy przed starym domem Hale'ów. Derek bardzo delikatnie postawił mnie na ziemi.
- Spokojnie, nie jestem z porcelany - powiedziałam i uśmiechnęłam się do niego zawadiacko.
Derek stał nieruchomo, ale zauważyłam, że kąciki jego ust podniosły się dosłownie na sekundę. Zrobiłam krok do przodu i wyciągnęłam dłoń w stronę jego policzka, lecz wilkołak widząc jaki mam zamiar szybko złapał mnie łapą z ostrymi pazurami za nadgarstek. Przez chwilę patrzyliśmy sobie w oczy, ale to ja pierwsza spuściłam wzrok wiedząc z własnego doświadczenia, że zbyt długi kontakt wzrokowy rozwściecza wilkołaki.
- Ufam ci, Derek - powiedziałam spoglądając na nadgarstek, który wciąż był w jego żelaznym uścisku.
- Jak nikomu innemu w moim życiu. Ty też sobie zaufaj... - dodałam podnosząc wzrok na jego wilkołaczą postać.Derek powoli rozluźnił uścisk, a jego twarz znów nabierała człowieczych kształtów.
- Nie! - powiedziałam zdecydowanym głosem i przyłożyłam dłoń do jego policzka, na co spojrzał ma mnie zdziwiony. Przejechałam dłonią po jego zarośniętej twarzy i zgrubieniu na czole. - Proszę, nie... - dodałam łagodniej i ku mojej uciesze zobaczyłam jak postać Dereka powoli wraca do wilkołaczych kształtów.
CZYTASZ
Survivor [Derek Hale]
FanfictionNigdy nie ufaj ocalałemu dopóki nie dowiesz się jak udało mu się przetrwać. Cześć I W członkach rodziny Targaryan płynie krew Pierwszych Wilków. Moc, którą otrzymało każde dziecko Targaryanów, podzielona na piątkę rodzeństwa była znikoma i nie st...