Rozdział LVI ,,Połączeni"

1.9K 96 8
                                    

- Halo - powiedziałam do telefonu przeciągając ostatnią sylabę.

- Zmiana planów. Musisz przyjechać do willi. W tej chwili. - Usłyszałam po drugiej stronie rozkazujący głos Klausa.

Przekręciłam oczami i zapytałam:

- Bo? - Znowu przeciągając ostatnią sylabę.

- Bo inaczej się zdenerwuję i zabiję wszystkich, którzy przyjdą na dzisiejszy bal - odpowiedział zirytowany.

- Przekonałeś mnie. Będę za pół godziny - dodałam, wstając niechętnie z kanapy.

- Za późno. Masz być już teraz.

- No to jeżeli potrafisz się teleportować to mnie stąd zabierz - odpowiedziałam sarkastycznie.

- Wyślę kogoś po ciebie. Bądź gotowa za pięć minut - odpowiedział i odrzucił połączenie.

- Dupek - skomentowałam i leniwie poczłapałam do sypialni, aby założyć na siebie pierwszą lepszą sukienkę, która leżała na krześle.

Po chwili usłyszałam odgłos samochodu zatrzymującego się pod moim domem, więc szybko zbiegłam po schodach, zabierając po drodze torebkę i telefon. Otworzyłam drzwi zanim przysłany wampir zdążył użyć dzwonka.

- O! Hej Jackob - powiedziałam widząc przed sobą jedną z niewielu osób ze świty Klausa, której obecność tolerowałam. Jackie był niesamowicie zabawnym i inteligentnym człowiekiem, przemienionym przez zakochaną w nim wampirzycę, w latach 20-tych. Niestety miłość nie przetrwała próby czasu, dlatego błąkając się samotnie po świecie natrafił na Mikaelsona, który przygarnął go pod swój dach. Jackob opowiedział mi tę historię, gdy będąc w willi Klausa nudziłam się na śmierć i próbowałam już wszystkiego na zabicie czasu, nawet stania przy ścianie na rękach, które według zasad jogi miało przynieść mi ukojenie. Gdy w końcu udalo mi się utrzymać nogi w górze, do pokoju wparował Jackob, który na początku był mocno zszokowany całym widokiem, ale po chwili zrobił to samo co ja i stojąc razem ze mną na rękach opowiedział mi swoją historię. Od tamtego czasu nie widywaliśmy się zbyt często, ale gdy już to nastąpiło nie mogliśmy przestać śmiać się z naszych żartów.

- Zabierasz mnie na randkę? - zapytałam zawadiacko.

- Sory, ale nie chciałbym narazić się na gniew twojego chłopaka - powiedział marszcząc nos. - Pamiętam jak kiedyś wparował do willi i zmasakrował dwa ponad stuletnie wampiry, a to był dopiero początek.

- Chyba zapomniał mi o tym wspomnieć - powiedziałam wzruszając ramionami.

- Hej kochanie, jak minął twój dzień? Świetnie skarbie. Wstałem, zjadłem zdrowe śniadanie, poćwiczyłem, zmasakrowałem bandę wampirów, zrobiłem pranie i wysłałem kartki na święta. Dzień jak codzień - powiedział Jackob zmieniając głos, na co zaczęłam się śmiać. - A teraz zbieraj swój zgrabny tyłek i ruszajmy do willi, bo szef wszystkich szefów będzie się wściekał.

- Widziałeś kubek? - zapytałam zadowolona.

- Tak. Tyle że leżał w śmietniku - powiedział drapiąc się po karku.

- A to dupek! Wywalił mój prezent. - Oburzyłam się wsiadając do podstawionego samochodu.

Będąc pod willą ruszyłam od razu do wielkich wejściowych drzwi i wpadając do salonu krzyknęłam:

- Długo nam to zajmie, Klaus? Chciałam odstawić się na dzisiejszy bal jak milion dolców, ale przez to, że zabierasz mi czas będę wyglądać jak kilka centów. O, masz gości - dodałam dopiero teraz dostrzegając dwie postacie siedzące na kanapie i gapiace się prosto na mnie.

Survivor [Derek Hale]Where stories live. Discover now