Obudziłam się o czwartej. W końcu Derek nałożył na mnie ostatnio karę za to, że nie wstałam na czas. Tyle, że ja już jestem na nogach, a on najzwyczajniej w świecie leży na kanapie i chrapie! O nie mój drogi, tak się nie bawimy! Założyłam wygodne ubrania i zebrałam włosy w kucyk. Przez chwilę się rozciągałam po czym podeszłam do worka treningowego. Zaczęłam od spokojnych uderzeń, ale po chwili moją głowę zaprzątały myśli o Klausie przez co ciosy stawały się coraz mocniejsze.
- Czym podpadł Ci ten biedny worek, że go tak maltretujesz? - usłyszałam zachrypnięty głos Derek'a.
Odwróciłam się w jego stronę i zobaczyłam, że wciąż zaspany powoli siada na kanapie i przeczesuje ręką włosy. Jeszcze nie nałożył na twarz maski mówiącej ,,Hej, jestem Derek. Podejdź do mnie, a rezerwę cie na strzępy''. Wstał i poszedł do łazienki, a ja wróciłam do zadawania ciosów Bogu winnemu workowi. Po chwili sylwetka Hale'a w połowie wyłoniła się zza drzwi. W zdecydowanie lepszej połowie! Moje oczy omal nie wyleciały z orbit. Naga klata Derek'a, z której spływały krople wody, stanowczo była jedną z najlepszych atrakcji w Beacon Hills.
- Podasz mi ręcznik? - zapytał.
Wzięłam suchy ręcznik wiszący na kaloryferze i podałam Hale'owi.
- Dzięki - odpowiedział i schował się za drzwiami.
O nie mój drogi. To ja ci dziękuję!
Późniejsza część treningu przebiegła lepiej niż wczoraj. Derek pokazał mi kilka ciosów, które z chęcią wykorzystam przy najbliższej walce. Po trzech godzinach lekcji oboje o mało co nie wyzionęliśmy ducha. Nawet istoty nadprzyrodzone muszą czasem odpocząć, więc usiadłam na kanapie. Derek wziął dwie wody, jedną rzucił w moją stronę i usiadł obok mnie.
- Wiesz, że z tą czwartą rano to był żart, prawda? - zapytał.
- Teraz mi to mówisz?! - powiedziałam oburzona.
Odkręciłam butelkę i udałam, że mam zamiar się napić ale w ostatnim momencie woda zamiast w moje usta trafiła w twarz Dereka. Nie musiałam długo czekać na odwet i po kilku sekundach byłam cała mokra. No ale przynajmniej szybciej ochłonęliśmy. Derek podszedł do szafy i zmienił koszulkę na suchą, po czym wyciągnął kolejną i rzucił w moją stronę. Załapałam ją w locie, odwróciłam się i przebrałam, a mokrą rozwiesiłam na krześle.
- Więc ile jeszcze zostało nam czasu w spokoju zanim Kai powróci z drugiego świata? - zapytał.
- Zazwyczaj trwało to kilka dni. Góra dwa tygodnie - powiedziałam, przypominając sobie ostatnie wydarzenia.
- Więc to nie jest pierwszy raz? - zapytał zdziwiony.
- Kai ma wielu sojuszników ale nie zapominajmy o wrogach. Zanim zabił kolejnych braci częściej lądował martwy. Teraz kiedy pojął ich Moc trudniej jest go zabić choć jak sam wiesz, nie jest to niemożliwe.
YOU ARE READING
Survivor [Derek Hale]
FanfictionNigdy nie ufaj ocalałemu dopóki nie dowiesz się jak udało mu się przetrwać. Cześć I W członkach rodziny Targaryan płynie krew Pierwszych Wilków. Moc, którą otrzymało każde dziecko Targaryanów, podzielona na piątkę rodzeństwa była znikoma i nie st...