Rozdział LXXV ,,Ring"

1.4K 81 7
                                    

To już druga noc kiedy prawie wcale nie zmrużyłam oka. Wyciągnęłam rękę po telefon leżący na szafce przy łóżku.

5:13

Odłożyłam go i zamknęłam oczy, aby jeszcze raz spróbować choć trochę się zdrzemnąć. Po minucie znów zaczęłam się wiercić, a w mojej głowie pojawiały się tysiące myśli.

 Po minucie znów zaczęłam się wiercić, a w mojej głowie pojawiały się tysiące myśli

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- To nie ma sensu - powiedziałam sama do siebie i wstałam z łóżka. Wzięłam szybki prysznic i założyłam dresy, w których zazwyczaj ćwiczyłam z Derekiem.

No właśnie... Ćwiczenia.

Kwadrans później byłam już pod loftem Dereka. W podskokach pokonałam schody i znalazłam się przed drzwiami wejściowymi. Zapukałam w rytmie melodii z Gwiezdnych Wojen po czym weszłam do środka. Derek siedział na kanapie, najwidoczniej też nie mógł spać.

- Gotowy? - zapytałam zawadiacko i podparłam ręce o biodra.

- Na co? - zapytał marszcząc brwi.

- Na zemstę - dodałam zadowolona i podeszłam do niego wyciągając rękę. - Pamiętasz ile razy wyciągałeś mnie na poranne treningi? Teraz moja kolej - powiedziałam, a gdy Derek złapał moją dłoń, pociągnęłam rękę do siebie, aby pomóc mu wstać.

- Tylko się przebiorę - dodał i podszedł do niewielkiej szafki. Wyjął z niej czarny t-shirt i zaczął zdejmować górę od piżamy. Gdy zobaczyłam jego plecy, na których mięśnie odznaczały się z każdym ruchem, myślałam że zwariuję. Przegryzłam wargę myśląc o tym, jak podrapałabym mu plecy podczas....

- Lexi, wszystko w porządku? - zapytał, a ja wróciłam do rzeczywistości. - Miałaś dziwną minę - dodał i zaśmiał się pod nosem.

Na serio nie domyślił się o czym wtedy myślałam? Przecież moja ślina niemal kapała na podłogę!

Derek minął mnie, złapał swoją sportową torbę i stał już przy drzwiach.

- Idziemy? - zapytał.

- Ej, to moja zemsta! Nie powinna sprawiać ci tyle przyjemności - powiedziałam i wskazałam na niego palcem.

- O nie... Idziemy ćwiczyć, czyli to co robię codziennie od piętnastego roku życia... - odparł teatralnie przejętym głosem. - Tak lepiej? - zapytał i uśmiechnął się pod nosem.

- Zdecydowanie lepiej.

Zadowolona minęłam go w drzwiach.



- Nie chcę żebyś spoczęła na laurach, ale muszę przyznać, że twoje ciosy są naprawdę mocne - powiedział gdy po raz kolejny uderzyłam pięściami w jego rękawice.

- Uczę się od najlepszych - skomentowałam i puściłam oczko w stronę Dereka.

- Dobra, mam już dosyć obrywania. Bolą mnie już nadgarstki - skomentował i zdjął rękawice. - Czas na rozruszanie kości. Ścigajmy się - dodał i nie czekając na odpowiedź ruszył w stronę lasu.

Survivor [Derek Hale]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz