Rozdział I „Willa"

12.2K 363 191
                                    

~~~

Spotify =》Mistiqini =》Survivor

https://open.spotify.com/playlist/7qKXCdJN6GK9LYlRZeBi9j?si=cWx_u4CSQCGAItdRlRYVkw&utm_source=copy-link

Powyżej ścieżka oraz link do playlisty na Spotify stworzonej specjalnie pod to opowiadanie. Have fun.
~~~

Schodząc ze schodów w wielkiej willi sięgnęłam po zimnego drinka z parasolką, który stał na tacy trzymanej przez kelnera. Nie mogłam powstrzymać się przed puszczeniem mu oczka przez co mężczyzna nieco się zarumienił. A przechodząc do konkretów - główna część planu załatwiona. Teraz czas na deser.

Kierując się do ogromnego salonu mijałam tłumy rozmawiających ze sobą ludzi. Część z nich była już kompletnie pijana, choć impreza trwała raptem niecałe dwie godziny.

- Chodź do mnie, lala - usłyszałam po czym poczułam jak ciepłe ręce ciągną mnie na dół, wprost na kolana nienaturalnie napakowanego gościa. - Opowiem ci jakiego wilkołaka udało mi się ostatnio ubić - dodał, przepitym głosem.

Nieco za bardzo przechyliłam drinka, który jakby zupełnie przypadkowo wylał się na koszulę mężczyzny, po czym szybko wstałam z jego kolan.

- Ups. Tak mi przykro - dodałam zbyt przesłodzonym głosem i odeszłam od mężczyzny i jego kolegów, słysząc za sobą przekleństwa i śmiechy.

- To pewnie nawet nie był wilkołak, tylko kundel, który wbiegł ci pod koła - zakupił jego towarzysz, co skwitowało kolejną salwą śmiechu całej grupy.

- Nie wkurwiaj mnie... - syknął wściekle mężczyzna, który jeszcze chwilę temu szczerzył się do mnie, gdy jego spocone ręce chwyciły mnie za biodra, a potem pociągnęły na jego kolana. - Najpierw suka zalała mi wyjściową koszulę, a teraz ty...

Normalnie załatwiłabym to w zupełnie inny sposób, ale wszczynając bójkę zwróciłabym na siebie za dużą uwagę, a i tak przez uniesiony głos mężczyzny część oczu zwrócona była w naszą stronę.

Na szczęście ilość osób w pomieszczeniu pomogła mi wmieszać się w tlum. Chcąc się uspokoić otworzyłam przeszklone drzwi i wyszłam na balkon. Stanęłam przy marmurowej balustradzie, gdzie świeże powietrze otulało moją twarz. Nie zostało mi nic innego jak tylko czekać...

Po kilku minutach spokoju, o ile można tak nazwać miejsce, w którym i tak słychać było donośną muzykę z wewnątrz, usłyszałam jak drzwi znów się otwierają i już miałam odwrócić się i skarcić intruza spojrzeniem mówiącym ,,nawet nie podchodź'', ale zanim zdążyłam cokolwiek zrobić, usłyszałam głos przybysza:

- Mam nadzieję, że ten przykry incydent nie popsuł ci imprezy. Proszę - powiedział wysoki blondyn, na oko z dziesięć lat starszy ode mnie, jedną ręką podając mi nowego drinka, a drugą trzymając swojego.
W sumie miło z jego strony. Przyjęłam szklankę z trunkiem i odwróciłam się w stronę ogrodu, który nawiasem mówiąc, robił przeogromne wrażenie. Ciągnął się dobre kilkadziesiąt jardów, a mimo to był nienagannie zadbany.

- Piękna noc, prawda? - zagadywał dalej mężczyzna, który stanął przy balustradzie zaraz obok mnie i skierował wzrok ku niebu. No to tyle z podziwiania ogrodu w spokoju...

- Twoje oczy lśnią jak te gwia...

- O mój Boże! - przerwałam. Gdybym miała w ustach jakiś napój zapewne wyplułabym go dwa metry przed siebie. - Naprawdę wyrywasz dziewczyny na tekst o oczach i gwiazdach? - spojrzałam zirytowana, ale i trochę rozbawiona, w stronę blondyna.

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.
Survivor [Derek Hale]Where stories live. Discover now