Rozdział XCIV ,,Bitwa w Nowym Orleanie"

1.2K 82 3
                                    


- Po raz ostatni. Moją odpowiedź brzmi: nie.

- Ale Kla...

- Żadnych ale! - przerwał mi w pół zdania. - Aż ciężko mi uwierzyć, że wciąż masz czelność pokazać się w moim domu i prosić o pomoc po tym jak knuliście przeciwko mnie, a ja okazałem wam łaskę. Wyczerpałaś limit, Alexandro - mówiąc to, zmarszczył czoło, a jego twarz wyglądała naprawdę wściekle.

- Klaus, proszę cię, posłuchaj mnie. Jesteś jedyną osobą, która jest w stanie powstrzymać mojego brata...

Pierwotny słysząc te słowa żachnął się tylko i spojrzał na mnie pobłażliwie.

- Nie Lexi, to ty mnie posłuchaj - powiedział oschle, zbliżając się do mnie tak, że dzieliło nas teraz tylko kilka centymetrów. - Minął miesiąc od kiedy dowiedziałem się, że będę miał dziecko. Zdążyłem je wtedy znienawidzić, zrozumieć, a ostatecznie pokochać. Nigdy nic mnie nie hamowało, ale teraz, gdy oczekuję potomka, krew z mojej krwi, mogę obiecać mu jedno... Nikt nigdy nie skrzywdzi go za moje błędy. Myślisz, że jestem w stanie narazić się Kai'owi, który powrócił z piekła? Czy ty w ogóle wyobrażasz sobie jaką posiada teraz moc?! Może i jestem w stanie go pokonać, ale tylko i wyłącznie działając sam. Myślisz, że w co uderzy jako pierwsze, gdy dowie się, że chce ci pomóc? Oczywiście, że w moje dziecko. Przykro mi, Lexi, ale wojownik walczy dla swojej rodziny.

- Nie znajdziesz tu tego, czego szukasz

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

- Nie znajdziesz tu tego, czego szukasz... Powinnaś już odejść - dodał, choć w jego głosie usłyszałam nutę żalu. Pokiwałam że zrozumieniem głową i odwróciłam się w stronę drzwi.

Zanim dotknęłam klamki, poraz ostatni zwróciłam się w jego stronę

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Zanim dotknęłam klamki, poraz ostatni zwróciłam się w jego stronę.

- Poległam w mojej misji, ale chcę abyś wiedział, że rozumiem... Rodzina jest najważniejsza. Szkoda, że mój brat tego nie rozumie - powiedziałam że smutnym uśmiechem na ustach. - Nie wiem co szykuje dla mnie Kai, więc bardzo możliwe, że to nasze ostatnie spotkanie. Żegnaj Klaus... - nie spodziewałam się, że mówiąc te słowa, wzruszę się do tego stopnia, że w moich oczach pojawiają się łzy. Twarz Klaus'a również zdradzała, że toczy że sobą wewnątrzną walkę. Zdobyłam się na uśmiech, choć przepełniony bólem mógł wyglądać bardziej jak grymas, po czym wyszłam z pomieszczenia, wprost na patio, które znajdowało się w centrum budynku. Kierując się w stronę głównego wyjścia, poczułam znajomy zapach. Ten, którego szczerze nienawidziłam...

Survivor [Derek Hale]Where stories live. Discover now