Derek p.o.v.
Czekałem znircierpliwiony w domu Lexi, aż wróci od Klausa. Wciąż nie rozumiem dlaczego nie chciała abym po nią podjechał samochodem. Wspominała coś o tym, że ja i Klaus to mieszanka wybuchowa, ale mimo wszystko uważam, że powinienem ją odebrać. Jakąś godzinę temu wysłała mi wiadomość z informacją o tym, że po drodze chce zajść do szpitala, aby porozmawiać z kobietą, którą przywieźli z wypadku, więc już powinna być w domu...
Często prosi mnie o to, abym przestał panikować, ale mimo wszystko nie będę już dłużej czekał i jadę pod szpital. Tym bardziej, że nie odbiera moich telefonów...
- Była tu jakieś pół godziny temu - powiedziała Mellisa i zmarszczyła czoło. - Coś się stało?
- Mam nadzieję, że nie... - skomentowałem i zacząłem przeszukiwać każdy zakamarek tego miejsca. W niektórych pomieszczeniach wciąż był wyczuwalny jej zapach. Szedłem jego tropem, aż w końcu znalazłem się przy tylnych drzwiach wyjściowych. Gdy je otworzyłem poczułem powiew silnego wiatru na twarzy, a to znaczyło tylko jedno.
Jej trop jest już niewyczuwalny.
Wściekły uderzyłem pięścią w blaszany kubeł stojący pod ścianą, po czym wyciągnąłem telefon i zadzwoniłem do Scotta.
- Halo?
- Mam złe przeczucia...
Lexi p.o.v.
- Myślałam, że jesteś tym dobrym Mikealsonem - powiedziałam oskarżycielsko w stronę Elijaha.
- Robię to, co jest słuszne - odparł spokojnie, choć docisnął pedał gazu.
- Każdy tak mówi... - skomentowałam i skrzyżowałam ramiona na piersi.
- Mój brat nie pozostawił mi wyboru - dodał z odczuwalnym smutkiem w głosie.
- Myślałam, że jesteśmy przyjaciółmi, Elijah - powiedziałam. Naprawdę polubiłam wampira, a gdy przebywałam w Nowym Orleanie to on zawsze hamował Klausa gdy ten się na mnie wściekał.
Oczywiście później sama byłam w stanie to robić...
- I właśnie ze względu na starą znajomość nie jesteś martwa - dodał, a ja spojrzałam na niego zszokowana.
- A niby co ja mam z tym wszystkim wspólnego? - zapytałam podnosząc głos.
- Nie ty, a twoi przodkowie.
- Jak do tej pory bycie potomkinią Pierwszych Wilków nie przyniosło mi żadnych korzyści - westchnęłam.
- Tym razem wilki nie mają z tym nic wspólnego.
Spojrzałam na niego zdziwiona.
- Masz na myśli przodków mojej mamy? - zapytałam, a pierwotny wampir przytaknął mi skinieniem głowy. - No to robi się ciekawie - skomentowałam czekając na dalszy obrót wydarzeń.
Weszłam wraz z wampirem do hotelu, na który zdecydowanie nie byłoby mnie stać. Widząc tak bogato zdobiony holl zastanawiałam się jak muszą wyglądać tutejsze pokoje.
- Witamy panie Mikaelson, apartament już czeka - powiedział mężczyzna w garniturze stojący za pięknie zdobionym, drewnianym biurkiem.
- Interesy z panem to czysta przyjemność. - Usłyszałam dyplomatyczny głos Elijaha.
Czyli nie mam co liczyć na personel podczas ucieczki, którą już zaplanowałam sobie w głowie.
Weszliśmy do windy, a mężczyzna ubrany w czarny frak wcisnął odpowiedni numer piętra. Będąc już na korytarzu nie mogłam powstrzymać się od komentarza.
CZYTASZ
Survivor [Derek Hale]
FanfictionNigdy nie ufaj ocalałemu dopóki nie dowiesz się jak udało mu się przetrwać. Cześć I W członkach rodziny Targaryan płynie krew Pierwszych Wilków. Moc, którą otrzymało każde dziecko Targaryanów, podzielona na piątkę rodzeństwa była znikoma i nie st...