Rozdział LIX ,,Zasadzka"

1.7K 102 7
                                    

Nie wiem jak udało mi się znów zasnąć, ale gdy otworzyłam ponownie oczy Dereka nie było już przy mnie, za to dookoła unosił się piękny zapach świeżych pancake'ów. Od razu wiedziałam, gdzie się kierować. Będąc już na schodach usłyszałam jego głos dochodzący z kuchni.

- Myślałem, że zdążę podać ci śniadanie do łóżka, zanim się obudzisz. 

- Za bardzo mnie rozpieszczasz - skomentowałam i podeszłam do niego, aby skraść mu kilka buziaków. 

Derek podniósł mnie do góry i posadził na kuchennym blacie, po czym stanął pomiędzy moimi nogami i zaczął namiętnie całować.

Niestety przerwał nam nieprzyjemny zapach palącego się pancake'a, który po chwili wylądował w koszu na śmieci

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Niestety przerwał nam nieprzyjemny zapach palącego się pancake'a, który po chwili wylądował w koszu na śmieci.

Po śniadaniu ruszyliśmy na trening, standardowo w to samo miejsce. Musze przyznać, że dzięki tym ćwiczeniom zauważyłam znaczną poprawę mojej kondycji i umiejętności. Nawet wczorajszy rzut granatem wypełnionym wilczym zielem udał się tylko i wyłącznie dzięki pracy z Derekiem, który jest surowym, ale naprawdę dobrym nauczycielem. 

Po południu pojechałam do willi Klausa, która została już doprowadzona do idealnego stanu. Jak zawsze ruszyłam od razu do gabinetu, lecz tym razem nikogo tam nie zastałam. Czekałam ponad pół godziny i stwierdziłam, że może jednak poszukam mojego szefa i jeżeli nigdzie go nie spotkam, to z czystym sumieniem będę mogła wrócić do domu. Wyszłam na korytarz i skierowałam się w stronę schodów prowadzących na dół. 

- Klaus! Nieładnie tak olewać gości, wiesz? - krzyknęłam, wiedząc że jeżeli wampir jest gdzieś w willi na pewno mnie usłyszy. 

- Hej Lex, słychać cie w całym domu. - Usłyszałam głos Jackoba, który po chwili pojawił się w salonie. Szeroki uśmiech widniał na jego twarzy.

- Taki miałam zamiar - dodałam dumnie i puściłam mu oczko. - Widziałeś gdzieś Klausa?

- Wyszedł gdzieś razem z bratem zaraz po zakończeniu balu i od tamtej pory go nie widziałem - powiedział Jackie, wzruszając ramionami.

- Czekam maksymalnie dwadzieścia minut i jak go nie wróci to się stąd zmywam - oznajmiłam zerkając na wilki zegar stojący w rogu pokoju.

- Rób jak chcesz, ja wracam do pracy. Do zobaczenia, Lex - powiedział i po chwili zniknął za drzwiami prowadzącymi w stronę garażu. 

Ruszyłam z powrotem po marmurowych schodach na górę, podpierając się o zimną poręcz i weszłam do gabinetu, aby tam poczekać na Klausa. Rozsiadłam się na wielkim, skórzanym krześle i położyłam nogi na biurku. Oczywiście po kilku minutach miałam już dość czekania. Jestem bardzo niecierpliwą osobą, dla której każda dodatkowa sekunda czekania, wydaje się trwać tyle co godzina. Kręciłam się z nudów na krześle, a później zajęłam się szukaniem alkoholu, którego nagle zabrakło, choć miałam wrażenie, że butelki pojawiały się w tym pokoju częściej niż goście. Miałam już dość siedzenia sama w tym bogato zdobionym, a mimo to zimnym pomieszczeniu. Mimo iż spędzałam tu dużo czasu, to nigdy nie musiałam spędzać go w samotności. Znudzona i żądna rozrywki wyszłam z gabinetu i ruszyłam na spacer po ogromnym korytarzu, zastanawiając się jak mogą wyglądać inne pokoje w tym domu. Mimo że byłam już w kilku z nich, wciąż największą tajemnicą była dla mnie sypialnia Klausa. Wiedziałam, że znajduje się na końcu korytarza, po lewej stronie. I tak zupełnie przypadkiem składa się, że stoję właśnie przed jej drzwiami. Niepewnie chwyciłam za klamkę, rozejrzałam się dookoła, jakbym właśnie popełniała największe przestępstwo świata, a gdy upewniłam się, że nikt mnie nie widzi nacisnęłam klamkę i weszłam do środka. 

Survivor [Derek Hale]Where stories live. Discover now