Rozdział LXIX ,,Do trzech razy sztuka"

1.5K 80 4
                                    

Derek p.o.v.

Zatrzymałem auto na parkingu przed willą i ruszyłem na spotkanie z Klausem, zostawiając śpiącą Lexi w samochodzie.

Bez zbędnego pukania pojawiłem się  w domu Pierwotnego. Dwa wampiry ruszyły prosto w moją stronę, lecz zanim do mnie dotarły usłyszałem donośny głos Klausa.

- Nie spieszyłeś się...

Pierwotny zaczął powoli schodzić z marmurowych schodów.

- Musimy porozmawiać - powiedziałem patrząc mu prosto w oczy.

- Musimy porozmawiać - powiedziałem patrząc mu prosto w oczy

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

- Tego się spodziewałem - odparł z uśmiechem na twarzy. - Niech zgadnę. Czyżby Lexi potrzebowała mojej pomocy, bo jej ukochany - mówiąc to słowo dodał tyle sarkazmu, ile tylko mógł z siebie wycisnąć - ją skrzywdził?

- Nie zapominaj kto mnie do tego zmusił - syknąłem wściekły. - Sam nigdy bym tego nie zrobił.

- Jesteś tego pewien? - zapytał, a uśmiech nie schodził z jego twarzy, na której z chęcią zobaczyłbym teraz swoją pięść.

- Nie po to przyszedłem. Jeżeli jej nie pomożesz, ona umrze - powiedziałem, chowając dumę do kieszeni. W końcu jestem tu dla niej.

- Gdzie ona jest? - zapytał niby obojętnym tonem, lecz od razu zauważyłem zmianę w jego zachowaniu.

- W samochodzie. Idę po nią - powiedziałem i ruszyłem w stronę drzwi.

- Mówiłem, że sama będzie chciała do mnie przyjść - dodał i zaśmiał się pod nosem. Zatrzymałem się gotowy oderwać głowę Pierwotnemu, lecz mimo to zacisnąłem tylko pięści, wziąłem dwa głębokie oddechy i poszedłem dalej ignorując zaczepki Mikaelsona.

Gdy zobaczyłem z daleka, że tylne drzwi auta są niedomknięte w nadnaturalnie szybkim tempie znalazłem się przy samochodzie.

W środku nie było Lexi.

- Cholera - przeklnąłem pod nosem i ze wściekłością uderzyłem pięścią w drzwi samochodu.

Lexi p.o.v.
Szłam po jednej z wielu znajomych mi ulic Londynu, aby dotrzeć w umówione miejsce.
Gdy go zobaczyłam siedział na ławce, tyłem do mnie.
Powolutku i najciszej jak tylko potrafiłam zbliżałam się do niego, aby w końcu...

- Zgadnij kto to! - krzyknęłam zakrywając mu oczy.

- Hm... Lucy? Veronica? - udawał, że się zastanawia.

- Ej. - Uderzyłam go lekko w ramię.

- Przecież wiem, że to ty, Alexandro. Zapach twojego wilka wyczułem już dwie minuty temu.

- A myślałam, że cie zaskoczę - powiedziałam i pocałowałam Erica w policzek.

- A myślałam, że cie zaskoczę - powiedziałam i pocałowałam Erica w policzek

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.
Survivor [Derek Hale]Where stories live. Discover now