XCIII ,,Prywatne piekło"

1.3K 67 2
                                    

- Może potrzebuje więcej. Spróbuję jeszcze raz - powiedziałam po raz kolejny i nadgryzłam nadgarstek aby wlać kolejne krople krwi do ust Allison, której głowa leżała na kolanach Scott'a. Poczułam ciepłą dłoń na ramieniu i powoli odwróciłam się w stronę jej właściciela. Obraz Derek'a był zamazany przez napływające do moich oczu łzy.

- Dajmy im chwilę... - wyszeptał i pomógł mi wstać z ziemi. Zaraz po ataku Kai'a nakarmiłam krwią wszystkich śmiertelników, którzy doznali obrażeń, dzięki czemu doszli już do siebie. Wszyscy oprócz Allison...
Podeszłam wraz z Derekiem do grupki, w której stał między innymi Stiles, Malia i szeryf.

- Wysłałem patrole do miasta. Szczególnie do miejsc, gdzie znajdują się tłumy ludzi - powiedział pan Stilinski, na co przytaknęłam mu głową. Chociaż w głębi duszy wiedziałam, że nic nie powstrzyma mojego brata...
Głowy wszystkich odwróciły się w stronę drzwi, które zostały otwarte z impetem. Christian Argent, który właśnie pojawił się w kościele od razu podbiegł do córki. Scott przekazał ją w ręce ojca, a sam odszedł kilka kroków do tyłu. Podeszliśmy w stronę wilkołaka, a Stiles położył dłoń na jego ramieniu w geście wsparcia, chociaż sam ledwo co powstrzymywał łzy. Widok ojca obejmującego jedyną córkę, która odeszła z tego świata sprawił, że moje serce pękło na pół, jednocześnie budząc we mnie coś zupełnie nowego...
Zaciskając mocno pięści, ruszyłam z zaciętym wyrazem twarzy w stronę wyjścia, czemu towarzyszył głuchy stukot obcasów. Derek dopadł mnie gdy byłam już na dworze. Złapał mnie za dłoń, zmuszając do obrócenia w jego kierunku.

- Gdzie idziesz? - zapytał, marszcząc czoło.

- Zabierz wszystkich, którzy są narażeni na kolejny atak. Kai nie skończy tylko na Allison. Powinniście wyjechać. I to jak najszybciej -odparłam, wpatrując się w jego zielone oczy, po czym odwróciłam się i podeszłam do samochodu Stiles'a, bo jak zawsze zostawił klucze w stacyjce. Zanim weszłam do środka, jeszcze raz usłyszałem swoje imię wraz z pytaniem o to, gdzie jadę, więc ponownie odwróciłam się w stronę Derek'a.

- Zabić mojego brata. I tym razem upewnię się, że już nigdy więcej nie powróci - odparłam i czym prędzej odjechałam, aby Derek nie mógł mnie powstrzymać. Dobrze znam mojego braciszka i wiem, gdzie teraz jest. Skoro nie zabił mnie od razu, oznacza to że chciał abym go znalazła, a że jest niecierpliwy i bardzo wygodnicki to na pewno siedzi wygodnie w...

- Tak jak myślałam - odparłam, gdy weszłam do swojego domu, a Kai siedział jak gdyby nigdy nic na kanapie w salonie i popijał sobie whisky.

- Lexi - powiedział teatralnie i wstał z kanapy. - Gdyby nie to, że jesteś zakrwawiona, a twój makijaż jest cały rozmazany, powiedziałbym że jesteś najpiękniejszą panną młodą, jaką kiedykolwiek widziałem - odparł z szerokim uśmiechem. - A właśnie... Moje zaproszenie chyba zgubiło się gdzieś na poczcie - dodał, a w jego oczach widać było iskrę, która oznaczała, że jest z siebie niewyobrażalnie dumny.

- Wysłałam je pod adres trzech metrów pod ziemią, ale najwidoczniej zmieniłeś miejsce zamieszkania.

- Nigdy nie byłem pod ziemią, moja droga - mówiąc to, podszedł do mnie. - Poza tym chyba mam klaustrofobię...

- Więc gdzie się ukrywałeś przez cały ten czas? - zapytałam oschle.

- Ukrywałeś?! - ryknął na całe gardło i ruszył z palcem wyciągniętym w moją stronę. Już niemal zapomniałam, jak jego humor zmieniał się w ciągu sekundy. - Przez cały ten czas, gdy ty żyłaś sobie w idealnym świecie, pełnym tęczy i jednorożców, ja musiałem odbywać karę w moim prywatnym piekle - krzyknął szturchając mnie palcem prosto w mostek, za co niemal nie oberwał. - Czarownice są mściwe, wiesz? - zapytał, już zdecydowanie łagodniej. - Stworzyły alternatywny świat, w którym zostałem zamknięty sam. Całkowicie sam. Nie było tam nikogo. Wiesz, jakie to okropne, gdy nie możesz się do nikogo odezwać? Ja lubię mówić. I to dużo - rozłożył szeroko ręce, pokazując jak bardzo uwielbia kłapać swoją jadaczką.

Survivor [Derek Hale]Where stories live. Discover now