- A ty wciąż jesteś obrażona? - Klaus spojrzał na mnie odrywając wzrok od sterty kartek, gdy tylko pojawiłam się w jego biurze.
Najwidoczniej musiał wywnioskować to z wyrazu mojej twarzy, która nawet jakbym się starała, nie wyrażała niczego innego niż pogarda. Nie chciałam jak narazie zdradzać tego, że wraz ze Stilesem rozgryzliśmy jego zamiary.
- Po prostu rób to co zawsze i zakończmy tę farsę - powiedziałam i przerzuciłam włosy na jeden bok, tak aby Klaus nie zabrudził ich krwią gdy będzie się na mnie pożywiał.
- Skoro sama o to prosisz - dodał zalotnym tonem i zbliżył się do mnie, aby przejechać opuszkami palców po żyłach na mojej szyi po czym przyłożył do nich usta i zaczął składać ciepłe pocałunki.
- Przestań - syknęłam i chciałam się od niego odsunąć, ale Klaus przytrzymał mnie w miejscu i wysunął kły, które przebiły moją skórę.
Bolało.
Zawsze boli.
Gdy skończył wydał pomruk zadowolenia i wytarł zakrwawione usta chusteczką, którą wyjął z marynarki, po czym przebił koniuszek swojego palca i przyłożył go do dwóch świeżych ran na mojej szyi, które pod wpływem jego krwi zniknęły bez śladu.
- A gdzie doktor Frankenstein? - zapytałam.
- Federick jest na urlopie.
- Szczęściarz - westchnęłam od niechcenia, choć w rzeczywistości cieszyłam się z tego, że nie stracę dodatkowego litra krwi.
Reszta południa ciągnęła się niemiłosiernie. Na początku Klaus próbował nawiązać dialog, ale gdy zauważył, że nic z tego nie wyjdzie odpuścił.
- Mogę już iść do domu? - zapytałam znudzona przeglądając po raz setny to samo czasopismo ekonomiczne, które leżało na biurku wampira.
- Znaj moją dobroć - odparł żartobliwie i sam otworzył mi drzwi.
- Dziękuję, łaskawco - parsknęłam pod nosem i czym prędzej ruszyłam na dwór.
I znów czekała mnie półgodzinna podróż do domu, ale nie narzekam. Trochę ruchu jeszcze nikomu nie zaszkodziło.
Gdy byłam już pod budynkiem, w którym znajdował się loft poczułam jak coś twardego uderza w tył mojej głowy, a ja zanim zdążyłam się odwrócić straciłam grunt pod nogami.
Na początku była ciemność.
Później doszedł do tego tępy ból z tyłu głowy.
Gdy powoli zaczęłam odzyskiwać obraz przed oczami zauważyłam, że leżę związana na kanapie w nieznanym mi miejscu.
Pierwsze co zrobiłam to próba zdjęcia sznurów z nadgarstków, co zakończyło się totalnym fiaskiem. Westchnęłam zdenerwowana co było błędem, bo usłyszałam kroki mojego oprawcy zwabionego zapewnie tym, że odzyskałam przytomność.
CZYTASZ
Survivor [Derek Hale]
FanfictionNigdy nie ufaj ocalałemu dopóki nie dowiesz się jak udało mu się przetrwać. Cześć I W członkach rodziny Targaryan płynie krew Pierwszych Wilków. Moc, którą otrzymało każde dziecko Targaryanów, podzielona na piątkę rodzeństwa była znikoma i nie st...