- Dlatego zaczynam już się zabezpieczać - dodała dumnie i otworzyła jedną z szuflad toaletki. Zerknęłam do środka i zobaczyłam pokaźną kolekcję balsamów i kremów przeciwzmarszczkowych.
- Jesteś chora - podsumowałam, kręcąc głową z niedowierzania.
- Ale przynajmniej dobrze nawilżona - dodała i wzruszyła ramionami, po sięgnęła po rozgrzaną prostownicę i zaczęła układać włosy.
- Już są - powiedziałam marszcząc czoło. - Reszta już przyjechała - dodałam, widząc zdezorientowaną minę Lydii. W końcu jej słuch nie jest wyostrzony do granic możliwości. Dosłownie po minucie rozległo się pukanie do pokoju, a w drzwiach pojawiła się pani Martin.
- Dziewczynki, jesteście już gotowe? Reszta czeka już na was w salonie - powiedziała. - Ślicznie wyglądasz Alexandro - dodała i uśmiechnęła się serdecznie w moją stronę, co odwzajemniłam.
- Jeszcze chwila. Nie skończyłam układać włosów. Poza tym jeszcze nie wybrałam sukienki - odparła Lydia i wróciła do prostowania.
- Przypominam, że Gala rozpoczyna się za trzydzieści minut - dodała pani Martin spoglądając na zegarek, po czym zniknęła za drzwiami.
- Aby zrobić dobre wejście należy się nieco spóźnić - powiedziała rudowłosa i wzruszyła ramionami.
- Pamiętaj, że idziemy tam dla Scotta - odparłam i zaczęłam grzebać w sukienkach Lydii, aby pomóc jej coś wybrać.
- Tak, tak. Wiem - westchnęła.
Lecz mimo to jej ruchy przez kolejne piętnaście minut wcale się nie przyspieszyły. Dopiero gdy usłyszałyśmy kolejne pukanie do drzwi, Lydia złapała przygotowaną przeze mnie sukienkę i wbiegła do łazienki. Do pokoju wszedł Scott, który mimo że robił dobrą minę do złej gry, widać było, że jest zestresowany.
- Dziewczyny, możemy już jechać? Nie chcę się spóźnić... - powiedział. Ostatni raz poprawiłam włosy i ruszyłam w jego stronę.
- Najwyżej zostawimy ją w łazience. - Wskazałam kciukiem w stronę miejsca, w którym znajdowała się teraz Lydia.
- Ani mi się ważcie! - Usłyszałam jej groźny ton. - Już wychodzę! - powiedziała i ku mojemu zdziwieniu naprawdę zaraz pojawiła się przy nas. Ubrana w granatową suknię i czarne szpilki wyglądała naprawdę przepięknie. - No, na co czekacie? - dodała wychodząc z pokoju i kierując się w stronę schodów.
- Wszystko w porządku? - zapytał cicho Scott, gdy Lydia zniknęła z naszego pola widzenia.
- Tak, jest ok - odparłam i uśmiechnęłam się delikatnie. - To chyba ja powinnam się pytać, czy wszystko w porządku. W końcu to jeden z najważniejszych dni w twoim życiu - dodałam, chcąc jak najszybciej zmienić temat.
- Oprócz tego, że od trzech dni nie śpię, a ostatnie co jadłem to guma do żucia, którą też chyba zaraz zwrócę, to wszystko w jak najlepszym porządku - dodał drapiąc się po karku.
CITEȘTI
Survivor [Derek Hale]
FanfictionNigdy nie ufaj ocalałemu dopóki nie dowiesz się jak udało mu się przetrwać. Cześć I W członkach rodziny Targaryan płynie krew Pierwszych Wilków. Moc, którą otrzymało każde dziecko Targaryanów, podzielona na piątkę rodzeństwa była znikoma i nie st...
Rozdział LXXVI ,,Gala"
Începe de la început