Rozdział LXVIII ,,Nie wierz we wszystko co widzisz"

Start from the beginning
                                    

Po kilku minutach wrócił z łazienki i skinął mi głową w geście podziękowania, a ja puściłam mu oczko i wróciłam do wertowania księgi. Przykro mi, że Derek nie może pożywać się bezpośrednio na mnie, ale jego kolejne ugryzienie sprawiłoby, że jeszcze szybciej pożegnałabym się z tym światem.

Gdy minął niecały kwadrans usłyszałam kroki dochodzące z zewnątrz, a tuż po chwili dźwięk dzwonka do drzwi. Do środka wszedł Scott, Isaac oraz Lydia i Allison.
Deaton wytłumaczył nastolatkom czego szukamy i wspólnie zabraliśmy się do pracy. Oczywiście nie odbyło się bez rozmów, które co chwile nas rozpraszały.

- Skoro Derek jest hybrydą i robi to co każe mu Klaus - zaczął Isaac, a ja poczułam jak siedzący obok mnie Derek napina wszystkie mięśnie - to wciąż jest alfą, a ja jego betą? A może teraz ja zostałem alfą? - zapytał podekscytowany, a wszyscy spojrzeli na niego pobłażliwie.

- Nie nadajesz się na alfę. Jesteś nieodpowiedzialny i nie potrafisz wydawać sensownych poleceń. Poza tym kolor twoich oczu wciąż jest taki sam, ganiuszu - powiedziała Lydia. - No ale wiesz, bez obrazy - dodała i uśmiechnęła się uroczo, gdy mina Isaaca z uradowanej zmieniła się w minę zbitego psa.

Zaśmiałam się cicho pod nosem i znów wróciłam do czytania księgi. Minęły kolejne godziny, a nam udało się zaznaczyć nic nie znaczące wersy o wampirach i wilkołakach. Odłożyłam księgę na stolik i poszłam w stronę łazienki, aby znów nakarmić Dereka, lecz gdy wróciłam moje serce stanęło w miejscu.

W salonie nie było nikogo, a ściekająca z mebli krew tworzyła na jasnej podłodze wielkie, bordowe ślady.

- Derek! Scott! Lydia! - krzyczałam co chwilę i biegałam jak szalona po całym mieszkaniu.

Dopiero gdy wyjrzałam przez okno zobaczyłam wszystkich przyjaciół, tyle że połowa z nich leżała na ziemi, a reszta została rozszarpywana przez Dereka. W ułamku sekundy znalazłam się przy drzwiach, ale gdy je otworzyłam nie widziałam już tej krwawej masakry tylko wejście do kolejnego pokoju. Ale jak to jest w ogóle możliwe? Gdy cofnęłam się i znów wyjrzałam przez okno widziałam jak dumna twarz Klausa przygląda się raz mi, a raz martwym ciałom ofiar Dereka. Spróbowałam kolejny raz wydostać się z domu, ale tym razem wokół mnie nie było żadnych drzwi. Sięgnęłam po krzesło, aby wybić szybę, lecz okazała się być niezniszczalna. Gdy ostatni raz wyjrzałam przez okno zobaczyłam jak Klaus wyrywając serce Derekowi, spogląda w moją stronę, odrzuca je na bok i odchodzi z maniakalnym uśmiechem.

- Nie! - krzyczałam przerażona i dopiero wtedy wszystko się zmieniło.

Znów stałam w łazience w domu Deatona. Czym prędzej z niej wybiegłam, a twarze wszystkich osób znajdujących się w salonie skierowane były w moją stronę.

- Wszystko w pożądku? - zapytał Scott, a Derek pojawił się już przy mnie i złapał mnie za dłoń.

- Tak. Ja... Wydawało mi się, że coś usłyszałam  -  powiedziałam i uśmiechnęłam się do wszystkich serdecznie. Przecież nie powiem im, że przed chwilą wiedziałam jak Derek rozszarpuje ich ciała.

Wróciłam do czytania księgi, a w międzyczasie Derek poszedł do łazienki w wiadomym celu.

- Myślę, że coś mam - powiedziała Allison, a gdy przekręcała księgę w naszą stronę kartka papieru niefortunnie zadrasnęła opuszek jej palca, na którym po chwili pojawiła się cienka, czerwona stróżka krwi. Nie byłoby w tym nic takiego gdyby nie fakt, że Derek właśnie wychodził z łazienki, a jego wyraz twarzy zmienił się diametralnie. Zielone oczy z uporem maniaka wpatrywały się teraz na dłoń Allison. Widziałam jak jego ciało przyjmuje pozę do ataku więc w mgnieniu oka rzuciłam się w jego stronę i całym ciałem przytwierdziłam go do ściany.

Survivor [Derek Hale]Where stories live. Discover now