- Wichrowe wzgórza? - zagaiłam odwracając naszą uwagę od krwi.

- Miałem do wyboru to, albo ,,50 twarzy Grey'a". Skąd ty w ogóle bierzesz te książki? - zapytał zdziwiony.

- Ej! Przyniosłam to co miałam w domu. To Kai zajmował się zaopatrzeniem półek - odpowiedziałam broniąc się przed oskarżycielskim tonem Dereka. - Jutro kupię coś nowego - dodałam i uśmiechnęłam się do niego serdecznie.

- Może nie będzie już takiej potrzeby - powiedział i spojrzał na mnie zadowolony. - Myślę, że jestem już w stanie zapanować nad sobą - dodał pewnym siebie tonem.

- To nie jest dobry pomysł. Dopiero wprowadziliśmy małe dawki, a musimy sprawdzić jak będziesz zachowywał się przy większych porcjach. Na końcu musimy przyzwyczaić cie do zapachu ludzi... - Przerwałam widząc, że Derek przygląda mi się z nienawiścią w oczach.

- Wypuść mnie - wysyczał cicho przez zęby. - Teraz! - krzyknął i zbliżył się do krat tak szybko, aż odskoczyłam przestraszona do tyłu.

Spojrzałam na niego zszokowona, a wyraz jego twarzy nie zmienił się ani na chwilę.

- Chcę stąd wyjść - dodał łapiąc rękami za kraty, które przez to, że były nasączone werbeną, teraz paiły jego dłonie. Mimo to nie zabrał ich, a wręcz przeciwnie - ścisnął je jeszcze mocniej. Dopiero gdy poczułam swąd palonej skóry, Derek zabrał ręce, które powoli zaczęły się regenerować.

- Przepraszam Lexi, nie wiem co we mnie wystąpiło - powiedział skruszonym głosem, a w jego oczach widać było, że jest mu naprawdę przykro. - Ja... Ja po prostu czuję, że muszę stąd wyjść...

- Zabije go - syknęłam pod nosem, przez co Hale spojrzał na mnie zdezorientowany. - Zabiję Klausa - sprostowałam. - Ten dupek cię przyzywa! - Uderzyłam pięścią w ścianę, z której osypały się kawałki tynku.

- Może to robić na odległość? - zapytał i zrezygnowany usiadł na swojej leżance.

- Myślałam, że jest to niemożliwe, ale najwidoczniej potrafi to zrobić.

- Dobrze, że jestem tu zamknięty. Przynajmniej nie stwarzam dla nikogo zagrożenia - powiedział smutnym tonem.

- Szkoda, że inne hybrydy nie myślą w tak rozsądny sposób - skomentowałam, a Derek spojrzał na mnie pytająco.

- Co masz na myśli? - zapytał i wstał z łóżka, aby z powrotem podejść do krat.

- Moje super wyjście skończyło się na tym, że wylądowałam w barze i piłam do lustra, a jakiś koleś był dość nachalny w stosunku do jednej z dziewczyn. Jak się okazało odwagi oddawało mu to, że jest hybrydą. W dodatku zostałam wyrzucona z jedynego baru w Beacon Hills - opowiadając to wrzuciłam ręce w górę w geście niemocy. - Bardzo śmieszne, wiesz? - dodałam niby oburzonym tonem widząc jak na twarzy Dereka pojawia się uśmiech. - W dodatku znów musiałam naściemniać co tu robię i wykorzystałam historię Stilesa kiedy tylko pojawiłam się w mieście.

- O tym, że jesteś jego kuzynką?

- Dokładnie. Nie wierzę, że ktoś to kupił, no bo hej, spójrz na mnie - mówiąc to wskazałam na siebie. - Czy ja wyglądam jakbym była spokrewniona ze Stilinskim? - zapytałam ironicznie, a Derek tylko skrzywił się na to porównanie.

- Musimy dowiedzieć się ile hybryd jest już w mieście - powiedział zamyślony.

- Poza tym musimy chronić ludzi - dodałam, sama nie wiem dlaczego.  Nigdy nie obchodziło mnie ludzkie życie i sama byłam w stanie zabić niewinne osoby, aby się na nich pożywić, lecz polubiłam to miasto i chcę tu zostać jak najdłużej więc może moja podświadomość zdecydowała, że jednak powinnam chronić mieszkańców. W dodatku jeszcze niedawno sama byłam człowiekiem i doceniłam kruchość życia.

Survivor [Derek Hale]जहाँ कहानियाँ रहती हैं। अभी खोजें