Rozdział LIV ,,Złota karta"

Start from the beginning
                                    

- Wiem. I to ją zgubi - skomentował Derek, wciąż patrząc na Elijaha, jak na wroga.

- To może powiem inaczej - zaczął pierwotny. - Macie dwie opcje. Albo Lexi będzie trzymała się planu, albo to nie Klaus będzie osobą, która zabije wszystkich, których kocha. Mam nadzieję, że zrozumieliście aluzję - dodał przecierając wierzch paznokci o marynarkę.

Wiedziałam, że Elijah jest bezwzględny, ale nie spodziewałam się takiego biegu wydarzeń. Jak mógł zasugerować, że zrobi krzywdę moim przyjaciołom?

Derekowi też się to nie spodobało i ryknął wściekły, po czym ruszył w stronę wampira. Chciał wyprowadzić atak, lecz wampir bez najmniejszego problemu go ominął. Wilkołak próbował atakować go w każdy możliwy sposób, ale Elijah za każdym razem unikał ciosów. Gdy w końcu Derekowo udało się chociaż drasnąć wampira, ten bez najmniejszego problemu wykręcił mu ramię, aż było słychać nieprzyjemny gruchot kości. Podniósł go za szyję, aby z całej siły uderzyć wilkołakiem o ziemię tak mocno, że aż zadrżała podłoga.

Ruszyłam w stronę bójki, ale nawet nie zdążyłam dojść do połowy naszej odległości, gdy Elijah podniósł Dereka i rzucił nim w drugi koniec loftu. Wilkołak jęknął z bólu, ale mimo wszystko próbował wstać. Wampir nie wyglądał jakby właśnie niemal zmasakrował wilkołaka. Jedyne co zdradzało ślady bójki to krew z zadraśniętego policzka, którą po chwili przetarł jedwabną chusteczką.

Podbiegłam do Dereka, który ledwo trzymał się na nogach, a jego ręką wciąż przybierała nienaturalną pozę. Próbowałam podprowadzić go do kanapy, ale był dla mnie zdecydowanie za ciężki. Na szczęście nie musiałam długo czekać i po chwili zamienił mnie Peter, który bez problemu zaprowadził siostrzeńca w stronę mebli. Spiorunowałam wzrokiem Elijaha, ale dobrze wiedziałam dlaczego to zrobił.

Musiał pokazać swoją siłę, aby Derek wiedział, że nie jest w stanie pokonać Pierwotnych Wampirów.

- A podobno to Klaus jest tym silniejszym bratem - dodał Elijah, a na jego twarzy pojawił przez sekundę pojawił się chytry uśmieszek. - Jeżeli myślisz, że dasz radę mnie pokonać, mylisz się - dodał machając rękami i cofając się w stronę wyjścia.

Gdy zniknął za drzwiami loftu spojrzałam na Dereka, który powoli dochodził do siebie

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Gdy zniknął za drzwiami loftu spojrzałam na Dereka, który powoli dochodził do siebie.

- Przepraszam, to będzie bolało - powiedziałam łapiąc go za wykreconą rękę, która zaczęła się niepoprawnie zrastać. - Na trzy. Jeden, dwa... - I w tym momencie pociągnęłam za ramię, aby ustawić je w naturalnej pozycji. Oczywiście nie odbyło się bez dźwięku łamanej kości i krzyku Dereka.

- Miało być na trzy - wysyczał przez zaciśnięte zęby.

- Praca pod presją nie wychodzi mi najlepiej - odparłam wzruszając  ramionami.

- Praca pod presją nie wychodzi mi najlepiej - odparłam wzruszając  ramionami

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.
Survivor [Derek Hale]Where stories live. Discover now