Rozdział LII ,,Elijah"

Start from the beginning
                                    

- Penthouse? Nie rozpieszczasz mnie za bardzo? - powiedziałam, a mój głos ociekał ironią.

Wampir uśmiechnął się pod nosem i przejechał kartą przy drzwiach, które po chwili lekko pchnął.

- A co powiesz na to? - zapytał z zawadiackim uśmieszkiem na twarzy.

Moim oczom ukazał się prze-o-grom-ny apartament. Staliśmy w bogato zdobionym salonie pełnym obrazów i bukietów czerwonych róż, z którego można było wejść do kilku pokoi.

- No nie wiem - zaczęłam mówić z grymasem na ustach. - Nie ma basenu.

Wampir otworzył ogromne drzwi prowadzące na balkon, na którym stało kilkumetrowe jacuzzi.

- Nada się? - zapytał na co zaśmiałam się szczerze.

- Dobra, widzę że mieszkasz w super hotelu i masz się czym pochwalić, ale teraz proszę abyś odwiózł mnie do domu - powiedziałam.

- Wiesz, że nie mogę tego zrobić - odparł ze smutkiem w głosie.

- Ale dlaczego nie?! - zapytałam podnosząc głos, wciąż nie wiedząc co mam z tym wszystkim wspólnego.

- Usiądź. To będzie długa historia.

Elijah podszedł do barku, aby nalać buronu do dwóch kryształowych szklanek.

Wskoczyłam na skórzaną kanapę i rozsiadłam się wygodnie.

- Mów - ponagliłam go. - Już nie mogę się doczekać - dodałam z lekceważącym uśmieszkiem.

Derek p.o.v.

- Gdzie ona jest?! - krzyknąłem wchodząc do willi Klausa bez zapowiedzi. Jego krwiopijcza świta od razu otoczyła mnie z każdej strony.

- Kto? Twoja godność? - zapytał Klaus pojawiając się po chwili na szczycie schodów, a ja spojrzałem ma niego wściekły.

- Gdzie jest Lexi?! - krzyknąłem, a na twarzy Klausa pojawił się chytry uśmieszek.

- Nie wiem, ale może się jej znudziłeś i nie ma już ochoty cie widzieć - skomentował, a reszta wampirów zaśmiała się cicho. Co za idioci...

- Gdzie jest Lexi?! - warknąłem po raz trzeci i czułem jak moja cierpliwość powoli się kończy.

- Jesteś wilkołakiem, a masz problemy ze słuchem? Przecież powiedziałem już, że nie wiem. - Świta Klausa znowu się zaśmiała. - Zamknąć się i wracać do pracy! - krzyknął, a wampiry w mgnieniu oka rozbiegły się po willi.

- Nie wierzę ci. - Zacisnąłem ze wściekłości pięści.

- A ja tobie. Skąd mam mieć pewność, że to nie kolejna proba wywiezienia jej z miasta - skomentował schodząc po schodach na dół.

- Była u ciebie, po czym zniknęła. Przypadek? - zapytałem mierząc wampira wzrokiem.

- Posłuchaj mnie uważnie, wilczku - powiedział i stanął kilka centymetrów ode mnie, piorunując mnie wzrokiem.  - Zależy mi tylko na tym, aby codziennie dodawałam mi swoją krew. Co robi wcześniej bądź później kompletnie mnie nie obchodzi. To twoja dziewczyna, więc jej pilnuj - syknął.

- Teraz ty mnie posłuchaj. Ktoś chciał zabić Petera i o mało co nie ucierpiała na tym Lexi. A dlaczego ktoś chciał zrobić mu krzywdę? Bo zaczął współpracować z tobą! - krzyknąłem prosto w jego coraz bardziej zdziwioną twarz.

Wampir odsunął się, wyjął telefon z kieszeni i zaczął wykonywać połączenie.

- Tak? - usłyszałem głos wujka.

Survivor [Derek Hale]Where stories live. Discover now