Rozdział VII ,,Persona non grata"

Start from the beginning
                                    

- Nie mam dziś za bardzo czasu.

- A co będziesz robić? - zapytał.

Czy on musi być taki wścibski?

- Będę mordować ludzi w parku - odparłam zirytowana.

- Słyszę tę ironię w twoim głosie, ale mimo wszystko mam Cię na oku, Lexi - powiedział, wskazując dwoma palcami na swoje oczy, a potem w moją stronę.

Po kilku minutach byliśmy juz pod loftem Hale'ów. Wyszłam z samochodu, a Stiles odjechał machając mi na pożegnanie. Weszłam do środka, przygotowałam kolację i przeczytałam kilka stron książki, która leżała na jednej z niewielu półek. Gdy spojrzałam na zegarek, zbliżała się już dwudziesta.

- Czas się zbierać - wyszeptałam sama do siebie, uśmiechając się pod nosem z nadchodzącej akcji. Dobrze, że Dereka nie ma w mieszkaniu bo założę się, że nie wyszłabym stąd bez tłumaczenia się dokąd idę. W razie czego powiem, że wychodzę do Stilesa ale wolałabym nie kłamać jeżeli nie jest to potrzebne.

Nie chcę by ktoś przez przypadek dowiedział się o Klausie. To zamknięty rozdział mojego życia...

Wsiadłam do czerwonego Chevro i ruszyłam w stronę miasta, jeżdżąc przez jak największą liczbę ulic po to aby wampiry na pewno zobaczymy mój charakterystyczny samochód i podążyły za mną. Po niecałej godzinie jazdy ruszyłam w stronę starych magazynów. Zostawiłam auto przed wejściem, a sama podeszłam do opuszczonego budynku. Stanęłam przy wybitym oknie aby mieć lepszy widok na okolicę. Nie musiałam długo czekać, aby usłyszeć jak coś rusza się w krzakach, niedaleko ogrodzenia.

Nie no, ja się chyba zaraz załamię... Co ten gamoń tu robi? - wyszeptałam załamana, gdy zza ogrodzenia wystawała głowa Stilesa.

 Co ten gamoń tu robi? - wyszeptałam załamana, gdy zza ogrodzenia wystawała głowa Stilesa

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Mimo dzielącej nas odległości znalazłam się przy nim w ciągu kilku sekund.

- Co ty tu robisz?! - Mimo iż próbowałam szeptać, mój głos był podniesiony.

Stiles nie spodziewając się mnie, przewrócił się do tyłu lądując w krzakach i robiąc jeszcze więcej hałasu. Załamana schowałam twarz w dłoni po czym pomogłam mu wstać.

- Wiedziałem, że coś ukrywasz! - zaczął wymachiwać palcem przed moim nosem.

- Nawet nie wiesz na jakie niebezpieczeństwo się narażasz - syknęłam. - Uciekaj póki masz jeszcze czas.

- Jaaasne! A ty w tym czasie zrobisz to, co tam sobie planujesz - zaczął mnie oskarżać, jednocześnie machając rękami w każdą stronę.

Zignorowałam to bo poczułam ten aromatyczny zapach krwi. Zaciągnęłam się i zamknęłam oczy.

- Jesteś ranny Stiles, powinieneś odejść - powiedziałam spokojnym głosem, lecz mrowienie w dziąsłach stawało się coraz bardziej intensywne. Czułam, że powoli tracę nad sobą kontrolę.

Survivor [Derek Hale]Where stories live. Discover now