S2 Rozdział 24

136 10 10
                                    

Ruth

Szliśmy bardzo długo wzdłuż rzeki mając nadzieję na dotarcie do Wellingtonu. Carl cały czas trzymał mnie za rękę. 

- Chciałbyś kiedyś założyć rodzinę ? - Zapytałam ,a brunet spojrzał w dół. 

- Wiesz co myślę o ciąży i o dziecku.

- Ale Carl jeżeli Wellington wypali to możemy przecież mieć dziecko. - Odparłam i przytuliłam się do niego. Chłopak odwzajemnił uścisk. 

- Mam nadzieję ,że się uda i ,że Clem nic nie jest. - Powiedział i się uśmiechnął. Przeszliśmy jeszcze kawałek i natrafiliśmy na sporą grupę sztywnych. 

- April bierzesz środkową grupę wraz z Ronem , Carl ty zajmiesz się prawą stroną ,a ja lewą. Wszyscy bez słowa podbiegli do trupów. Parę z nich udało mi się zabić bez problemu. Nagle poczułam przeraźliwy ból niedaleko szyi. Bez namysłu wbiłam nożyk w głowę trupa. Załatwiłam dwa kolejne i dotknęłam miejsca ,które boli jak cholera. Poczułam ,że mam otwarta ranę. Spojrzałam na swoje palce i ujrzałam świeżą krew cieknącą po mojej dłoni. Wzięłam dwa duże wdechy i z trudem powstrzymałam łzy. 

- Kurwa. - Szepnęłam bo wiedziałam ,że to mój ostatni dzień na ziemi." Nie chcę ,żeby wiedział. Najpierw musimy się dostać do Wellington. Muszę wiedzieć ,że są bezpieczni" Powiedziałam w myślach i chwyciłam za gumkę od kucyka. Po chwili uwolniłam moje blond włosy i dałam je do przodu.

- Nic Ci nie jest ? - Zapytał Carl ,który przed chwilą przybiegł.

- Nie , nie. Możemy iść dalej. - Odparłam optymistycznie ,aby nie zdradzić co w tej chwili czuję... 

***PO KILKU GODZINACH***

Przed nami jest wielka góra. Z godziny na godzinę czuję się coraz gorzej i mam wątpliwości czy dam rady wejść na tą górę.Od 30 min około mam gorączkę ,która bardzo szybko się rozwija. Mięśnie zaczynają mnie boleć przy każdym kolejnym kroku. 

- Na pewno nic Ci nie jest ? - Zapytała brunetka ,a ja wymusiłam uśmiech. 

- Tak  , jestem po prostu zmęczona. - Odparłam i szłam dalej. Po chwili udało nam się wspiąć na górę. Ujrzeliśmy wielką bramę ,a przy niej stojącą trójkę ludzi.

- Kenny ? Clem ? Luke ? - Krzyknęłam ,a oni się odwrócili. Podbiegłam i przytuliłam się do mężczyzn ,a także do dziewczynki.Po chwili na górę przyszła jakaś kobieta. Spojrzała po nas i westchnęła. 

- Niestety możemy przyjąć tylko trzy osoby. Niemowlak liczy się jako osoba. - Spojrzałam na swoich towarzyszy i pokiwałam głową. 

- Ja i Carl zostajemy. - Odparłam. 

- My też. - Powiedziała April w imieniu swoim i Ron'a. 

- W takim razie Kenny idziesz z nimi. - Powiedział Luke ,a starzec pokiwał głową na nie. 

- Ludzie ,ale.. 

- Nie ma dyskusji Ken. - Odparłam przerywając mu. Dziewczynka zaczęła płakać. Pożegnałam się z Kennym i podeszłam do Clementine. Kucnęłam przed nią. 

- Hej nie płacz. - Powiedziałam kładąc rękę na jej ramieniu. Clem otarła łzy i się przytuliła. Przy tym czynie najechała ręką na moją ranę przez co ja lekko syknęłam. 

- Co jest ? - Zapytała ,a ja nie chciałam jej okłamywać. 

- To jest nasze ostatnie pożegnanie Clem. - Powiedziałam i bardzo ostrożnie odsunęłam włosy z rany. Dziewczyna rozwarła swoje usta i wytarła oczy. 

- Będę za tobą tęsknić. -Odparła jeszcze raz wtulając się we mnie. 

- Ja też Clem. - Powiedziałam i odeszłam od niej i usiadłam na ziemi za górką, z oczu zaczęły cieknąc mi łzy. Po jakimś czasie dotarła do mnie reszta. 

- Więc gdzie idziemy ? - Zapytał Ron ,a ja wstałam. 

- Kierujcie się do "Howes" . Tam jest Sasha i Shane. - Powiedziałam ,a Carl dziwnie na mnie spojrzał. 

- Jak to kierujcie ? Przecież idziesz z nami. - Moje serce zaczęło bić szybciej ,a z oczu pociekły mi łzy. 

- Ja nie mogę. - Odparłam i odsłoniłam przed nimi swoją ranę. - Zostałam ugryziona. - Dodałam ,a Carl podszedł do mnie. Przytulił i zaczął płakać. Pocałowałam go i wyciągnęłam pistolet. 

- Myślę ,że to już czas. - Odparłam i przystawiłam pistolet do swojej skroni. Ręce trzęsły mi się jak galareta. 

- Musicie dać radę. 

Po chwili dziewczyna nacisnęła spust ,a nabój przebił jej czaszkę na wylot. Martwe ciało blondynki upadło na ziemię ,a Carl wydarł się i podbiegł do jej ciała. - To kurwa się nie dzieję. - Wydzierał się i trzymał dłoń swojej żony dwoma rękami. Łkał przy jej ciele bardzo długo. - Nie dam rady bez ciebie. - Powiedział i wyciągnął pistolet z jej martwej dłoni po czym przystawił ją sobie do skroni. Jego oczy napełniły się łzami. 

- Carl nie ! - Krzyknęła brunetka po czym ujrzała jak martwe ciało bruneta ląduje na ziemi. 

*************************************************************
Koniec historii Ruth. Naprawdę się cieszę ,że mogłam wam ją przedstawić. 

Muszę się wam przyznać ,że płakałam przy pisaniu tego rozdziału.Chciałabym poznać wasze odczucia po przeczytaniu tego. Naprawdę zależy mi na komentarzach pod tym rozdziałem. 
Chciałabym jeszcze powiedzieć ,że już przygotowywujemy dla was nową książkę pod tytułem "Just Hold On" Mam nadzieję ,że spodoba wam się tak jak ta ! Pozdrawiam ! <3 

#MrsGrimes

#MrsGrimes

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.
✔Other Story - The Walking DeadWhere stories live. Discover now