Rozdział 115

100 11 5
                                    

Ruth

Wjechałam do obozu. Trzasnęłam drzwiami wkurwiona ,a Carl i Ron podbiegli do mnie.

- Hej nic Ci nie jest ? - Zapytał Carl zatrzymując mnie. 

- Gdzie jest April ? 

- Twoja dziewczyna stwierdziła ,że zostanie u szeptaczy do jutra. Dlaczego ona nigdy nie może się kurwa trzymać planu. - Krzyknęłam ,a Carl złapał mnie za barki i próbował uspokoić. 

- Znowu ją zostawiłaś ? - Zapytał blondyn. Zdenerwowałam się jeszcze bardziej. 

- Ron serio myślisz ,że kazałabym jej tam zostać ? - Powiedziałam ,a chłopak spuścił głowę na dół. 

- Jeżeli cokolwiek stanie się z April zabiję Lydię. - Powiedziałam ,a Carl mnie przytulił. 

- Okej. - Stwierdził Ron i w trójkę ruszyliśmy do obozu. Opowiedziałam im wszystkim co się stało. 

- A więc mój plan jest następujący. Pojedziemy tam wszyscy. Ja , Carl , Ron, Shane i Sasha wyjdziemy na przód z Lydią ,a wy będziecie w nich celować.  Jeżeli gwizdnę raz to znaczy ,że Carl i reszta mają podnieść bronię na wysokość głów jej ludzi ,a jeżeli gwizdnę dwa razy to Heath ma pokazać im ,że mamy się jak bronić. - Ludzie pokiwali głowami. Zeszłam z wielkiego kamienia i z kierowałam się w stronę domku. Weszłam do środka i pierwsze co ujrzałam to lustro i komodę na której leżały nożyczki. Wzięłam do ręki owe narzędzie i spojrzałam na siebie. Moje włosy sięgały do bioder. Złapałam je tak w okolicy barków i zrobiłam cięcie z prawej ,a później lewej strony. Wzięłam do ręki gumkę i spięłam włosy w wysoki kucyk. Do środka wszedł Carl. 

- Co robisz? - Powiedział podchodząc i przytulając mnie od tyłu. Spojrzałam na nas w lustrze. 

- Ścięłam włosy. 

- Widzę chodź na zewnątrz musimy z nią porozmawiać. - Kiwnęłam głową na tak i wraz z chłopakiem udaliśmy się w stronę Lydii. Dziewczyna siedziała przywiązana do drzewa i dokładnie obserwowała swoją rękę. Gdy nas ujrzała od razu przestała. 

- O co chodzi ? - Zapytała. 

- Chcę Ci tylko powiedzieć ,że jeżeli twoi ludzie nic nie zrobili April to będziesz żyć. - Powiedziałam ,a dziewczyna kiwnęła głową i spojrzała na Lucille.

- Jesteście ze zbawcami prawda ? - Zapytała ,a ja roześmiałam się. 

- Nie, to ja zabiłam Negana.. 

***KOLEJNY DZIEŃ***

Stanęliśmy przed bramą. Wyszła do nas Alpha i parę jej kumpli. Rosita i Aaron przejęli od niej kluczyki i dokładnie zaczęli sprawdzać auto z zapasami. 

- Gdzie moja córka? - Zapytała kobieta. 

- Najpierw pokaż mi April. - Alpha kiwnęła głową ,a jeden z jej kolesi wprowadził April. 

- Nic mi nie jest Ruth. - Powiedziała uśmiechając się. 

- Zatem Sasha ! - Krzyknęłam ,a mulatka wprowadziła dziewczynę. Alpha się uśmiechnęła lecz po chwili jej mina drastycznie się zmieniła.

- Miała być nie tknięta ! - Krzyknęła i nagle rozległ się odgłos 3 strzałów. April upadła na ziemię ,a Ron do niej podbiegł na szczęście żyje. Gwizdnęłam ,a Carl podszedł do Alphy i wycelował jej bronią w skroń , reszta zrobiła to samo. 

- Przecież teraz jesteśmy kwita ! - Krzyknęła kobieta ,a ja się zaśmiałam. 

- Nie, nie jesteśmy. Przypomnisz mi proszę co powiedziałam Ci wczoraj odjeżdżając ? - Kobieta zrobiła wielkie oczy ,a ja popchnęłam Lydię tak mocno ,że aż upadła na kolana. 

- Milczysz ? Okej to ja Ci je przypomnę. - Stwierdziłam wymachując Lucille. - Jeżeli cokolwiek stanie się April to twoja córeczka umrze. 

- Ale ona nie ma ręki ! 

- Nie obchodzi mnie to. Miałam przywieźć ją żywą i to zrobiłam ,ale niestety nie dajesz mi wyboru. - Powiedziałam chodząc w kółko. 

- Proszę nie rób jej krzywdy ! - Krzyknęła. 

- Słuchaj ja nie chciałam tego robić ,ale ty i twoi ludzie mnie do tego zmusiliście. 

- Nie rób tego proszę. - Powiedziała Lydia płacząc. Kucnęłam przy niej i się uśmiechnęłam. 

- To nie moja wina. - Odparłam wstając. - Nie mam pojęcia z jakimi pieprzonymi kłamcami się spotkaliście ,ale muszę dowieść ,że ja taka nie jestem. 

- Negan obiecał ,że nie zabije nikogo więcej. - Spojrzałam na nią dziwnym wzrokiem. 

- A widzisz go tu gdzieś?  Nie ? No właśnie ja też nie bo to właśnie ja go zabiłam. - Alpha rozszerzyła usta i oczy i otarła łzy z policzków. 

- Więc .. Wracajmy do roboty! - Powiedziałam po czym zamachnęłam się i uderzyłam dwa razy kijem w głowę blondynki. Ta się podniosła ,a jej matka zaczęła strasznie płakać. 

- Mamo , nie-ie w-wwalcz z nimi. - Powiedziała ledwo ,a ja znów uderzyłam batem o jej głowę. Krew prysnęła na mój sweterek. Po kilkunastu uderzeniach odeszłam od jej ciała i pokazałam palcem ,że się zbieramy. Wsiadając do auta usłyszałam płacz kobiety. Otarłam krew z brody i usiadłam za kierownicą. Położyłam rękę na skrzyni biegów ,a po chwili Carl ułożył tam swoją. 

- Nie przejmuj się. Zrobiłbym to samo. - Usłyszałam kilka przytaknięć z tyłu. 

- Nie przejmuję się...

********************************************************************

Koniec tego bestialskiego rozdziału ! R.I.P Lydia [*] Postąpilibyście tak jak Ruth czy zupełnie inaczej i czy podoba wam się ta wersja Ruth. Czekam na komy ! <3

 #MrsGrimes 

✔Other Story - The Walking DeadOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz