Rozdział 108

84 11 2
                                    

April

  Obudziłam się cała w błocie oparta o kamień. Deszcz już nie padał, a huragan już przeszedł Zobaczyłam chłopaka leżącego niedaleko. Podeszłam do niego i zaczęłam go budzić.

- Nic ci nie jest? - spytałam widząc że chłopak otwiera oczy.

- Jest okej, jak z tobą?

- Żyję, ale to cholerstwo mogło nas zabić. Jak daleko od obozu jesteśmy?

- Z trzy kilometry. Powinniśmy wracać i sprawdzić co z nimi.

- Racja - chłopak powoli wstał i ruszyliśmy w stronę obozu. 

- Chyba przełożymy nasz wypad na jutro - powiedziałam i złapałam chłopaka za rękę.

- Raczej tak. Pewnie w obozie jest dużo zniszczeń i trzeba będzie je odbudować - swoją drogą, ten huragan przyszedł tak nagle. Spokojnie spacerowaliśmy, zaczęło lać i wiać. Potem ukryliśmy się, a gdy przestało padać wyszliśmy na zewnątrz i tam spędziliśmy resztę nocy.

- Jedziemy? - spytał Ron wskazując i podnosząc stary rower.

- Pewnie koła są przebite, a poza tym jak mielibyśmy jechać w dwójkę?

- Koła ma całe... I ma bagażnik, wsiadaj - powiedział siadając na rower. Ja usiadłam na bagażnik i niepewnie spojrzałam na chłopaka.

- Jesteś pewien, że dasz radę?

- Wątpisz w swojego księcia?

- Skądże - odpowiedziałam, a chłopak ruszył. Jechaliśmy betonową drogą, a co jakiś czas mijaliśmy trupy. 

- Nie wjedziemy do lasu, więc musimy iść - zeskoczyłam z przedmiotu i weszłam w dość gęsty las. Po pewnym czasie zobaczyłam jezioro.

- Patrz to chyba nasi - zaczęłam biec i po chwili stałam koło drzewa z którego Sasha i Ruth kogoś ściągały. Podeszłam jeszcze bliżej i zobaczyłam, że to Tara.

- Co się kurwa stało? - spytałam, a kobieta na mnie spojrzała.

- Dobrze, że nic wam nie jest. To najprawdopodobniej przez huragan.

- Jest martwa? - spytał Ron dobiegając i widząc co się dzieje.

- Tak - odpowiedziała kobieta, wbiła nóż w martwą głowę i wyrzuciła ciało do dziury.

- Jeszcze jakieś straty? 

- Zapasy i najważniejsze przedmioty schowaliśmy. Wszystko jest całe - odpowiedziała Ruth, a ja rozejrzałam się po okolicy. Kilka drzew jest przewróconych, ale nic nie zniszczyły. Oby w najbliższych dniach nic takiego nie miało miejsca.

- A co z twoim palcem? 

- Przypaliłam ranę ponieważ bolała i strasznie krwawiła. Ale jak widać nie przemieniłam się - uśmiechnęłam się do dziewczyny, a ta zrobiła to samo...

  Hej! Tarę spotkał dość nieciekawy los, ale na szczęście innym nic nie jest. Mam nadzieję, że rozdział się podobał :) Cześć

#MrsRhee

✔Other Story - The Walking DeadWhere stories live. Discover now