April
Obudziły mnie czyjeś kroki. Otworzyłam oczy i ujrzałam czyjąś sylwetkę.
- Yyy... Halo?
- To ja Ron.
- Co robisz?
- Nie mogę zasnąć. Byliśmy tak głupi że tu przyszliśmy - nie powinni się obwiniać. Nie mogli tego przewidzieć.
- Chodź - wyciągnęłam ręce w stronę chłopaka, a ten złapał je i usiadł obok.
- Nie powinieneś się obwiniać. Każdy pewnie zrobiłby podobnie na waszym miejscu.
- Pewnie masz rację. Możemy pogadać o tym kiedy tu przyszłaś? - pewnie chodzi o ten pocałunek. Chyba nie powinnam tak po prostu go całować. Słaba akcja
- Pewnie...
- Po tym co działo się w ostatnich dniach wiem, że nigdy nie wiemy kiedy przyjdzie koniec... Kocham Cię. Zostaniesz moją... Dziewczyną. Wiem to wszystko brzmi głupio jak w jakiejś słabej komedii romantycznej, ale...
- Tak, zostanę twoją dziewczyną... Kocham cię - przytuliłam mocno chłopaka, a on zaczął głaskać mnie po włosach.
- Naprawdę?
- Yhym... Wiesz wydaję mi się, że powinniśmy iść spać. Nie wiemy co czeka nas jutro - położyłam się na ziemi i zamknęłam oczy. Słyszałam jak chłopak się kładzie. Powoli zasnęłam...
Rano
Obudziłam się i powoli wstałam. Ron jeszcze śpi. Ujrzałam Carla siedzącego w rogu pokoju. Podeszłam do niego i przed nim ukucnęłam.
- Nie martw się. Ona żyję.
- Coraz bardziej w to wątpię.
- Też pewnie bym wątpiła - wstałam i odeszłam od chłopaka. Ron zaczął się już przebudzać. Podeszłam do drzwi i zaczęłam w nie walić i kopać.
- Nie możecie nas tutaj trzymać. Wypuścicie nas stąd. Halo! - usłyszałam kroki i usłyszałam głos zza drzwi.
- Czego?
- Po co nas tu trzymacie?! Co to do cholery ma być?
- Dowiesz się wszystkiego w swoim czasie.
- Pierdol się - mężczyzna nic nie odpowiedział. Jeszcze raz kopnęłam w drzwi i odeszłam.
- Jaki mamy plan by stąd wyjść? - spytał podnosząc się Ron.
- Nie mamy żadnego planu. Nawet, nawet nie wiemy po chuja nas tu trzymają - zdenerwował się Carl i oparł głową o ścianę. Wyjście stąd będzie naprawdę trudne. W tym pokoju nie ma nic, jest całkowicie pusty. Nagle drzwi zaczęły się otwierać, a do pokoju zaczęto wprowadzać ludzi. Kiedy weszła pierwsza osoba próbowałam uciec, ale stał tam kolejny człowiek który dał mi w twarz i znów mnie tam wepchnął. W pomieszczeniu był rudy facet i latynoska. Kolejnego zaczęli wprowadzać grubego kolesia w śmiesznej fryzurze. Potem... Co? To nie może być prawda. Teraz wprowadzili Sashę i Glenn'a. Stanęłam na środku pokoju wgapiając się w nich jak głupia. Po chwili szoku ruszyłam się i przytuliłam ich.
- Udało się wam.
-Wątpiłaś w nas - spytał uśmiechnięty koreańczyk, a ja uwolniłam ich z uścisku.
- Nie ma z wami Ruth? - spytał Carl z lekką nadzieją w głosie.
- Była z nami, ale porwano ją. Kiedy napadła nas grupa zombie czarne auto z białym krzyżem po prostu ją zabrało. Szliśmy tu. Znaleźliśmy waszą wiadomość. To nasi nowi przyjaciele. Rosita, Eugene i Abraham - wskazała ręką kobieta.
- Jestem April. Słuchajcie. Ludzie którzy porwali Ruth najprawdopodobniej porwali też Beth. Widziałam ich z daleka. Z tyłu mieli jakiś biały znak.
- Trzeba je znaleźć - wykrzyczał Carl, podbiegając do drzwi i je szarpiąc.
- Znajdziemy je. Ale najpierw musimy stąd wyjść...
Hej! Najprawdopodobniej dziś pojawi się maraton. Tymczasem mam nadzieję że rozdział sie podobał. Cześć: )
#MrsRhee
💘🦄
![](https://img.wattpad.com/cover/88521263-288-k703347.jpg)
BINABASA MO ANG
✔Other Story - The Walking Dead
FanfictionApril i Ruth spotkały się przypadkowo na początku tego wszystkiego. Nie wiedziały wtedy, że to nie skończy się tak szybko. Los dał im siebie by razem przeszły przez apokalipsę zombie. Czy im się to uda?