April
Kilka godzin które tu jestem minęły bardzo spokojnie, aż nie usłyszałam silnika auta. Wzięłam do ręki karabin i zobaczyłam idącą w stronę wejścia zapłakaną Rositę. Kobieta zauważyła mnie dopiero gdy weszła do środka.
- Co ty tu robisz? - spytałam gdy mnie zauważyła i odłożyłam broń.
- Deanna powiedziała mi o tym miejscu. Myślałam, że nikogo tu nie będzie.
- Rozumiem... A co się właściwie stało?
- Ja i Abraham, nie jesteśmy już razem.
- Dlaczego. Wyglądaliście na szczęśliwych.
- Ja byłam szczęśliwa. Ale powiedział, że nie czuję do mnie tego co kiedyś i że zakochał się w Sashy - kobieta zaczęła płakać, a ja klęknęłam przed nią.
- Nie przejmuj się nim. Jesteś piękna i młoda, a on na ciebie nie zasłużył - jak można być takim chamem. Mówić kobiecie, że się ją kocha, a potem ją zostawić.
- Może masz rację.
- Powinnaś tam wrócić i pokazać mu, że jesteś silna i sama też dasz sobie radę. I wiesz co? Pojadę tam z tobą.
- Dlaczego chcesz to zrobić?
- Po prostu wiem, że tak nie może być - pociągnęłam dziewczynę za rękę i wyszłam ze stacji. W krzakach coś przebiegło. Wyglądało jak szwędacz, ale było za szybkie.
- Widziałaś to? - spytałam, a dziewczyna pokiwała głową na nie - Nie ważne. pewni coś mi się zdawało.
Wsiadłam za kierownicę auta, a Rosita chwilę stała wpatrzona w drugi, czerwony samochód.
- Co z nim?
- Wątpię żeby ktoś go ukradł. Wsiadaj!- powiedziałam, a gdy kobieta to zrobiła szybko ruszyłam. Patrząc w lusterko zobaczyłam jakiś cień.
- Co zrobimy? Pójdziemy na tą ,,imprezę''?
- Wydaję mi się, że powinnaś zabrać rzeczy z waszego pokoju. Na razie możesz spać na moim łóżku, potem coś wymyślimy - dojechałyśmy i weszłyśmy na teren Alexandri. Słychać muzykę i śmiechy, czyli impreza jeszcze trwa. Weszłyśmy do naszego domu, a potem do pokoju Rosity i Abrahama. Widok który tam ujrzałyśmy jeszcze mocniej dobił kobietę. Abraham leżał goły na łóżku razem z Sashą. Spali. Usłyszałam cichy szloch Rosity, która szybko zaczęła pakować swoje rzeczy. Poszłam szybko ogarnąć moje rzeczy w pokoju, a po chwili przyszła dziewczyna z pełną torbą.
- Ułóż swoje rzeczy, a ja zostawię cię samą żebyś mogła wszystko przemyśleć - zamknęłam drzwi i udałam się w stronę budynku w której zorganizowana jest zabawa. Pójdę zobaczyć co robią. Weszłam do środka i zobaczyłam tańczącą Ruth i Carl'a, roześmianą Deanne, Enid i Elody, rozmawiających Aarona i Erick'a. Olivii nie ma, a Ron idzie w moim kierunku.
- Gdzie byłaś?
- Musiałam załatwić kilka spraw. Mam nadzieję, że nie będzie ci przeszkadzał pokój z Rositą.
- Co?
- Opowiem ci wszystko później.
- Dobra... Więc skoro się zjawiłaś, może zatańczymy?
- To chyba zły pomysł. Nie wiedziałam, że trzeba się jakoś specjalnie wyglądać. One są pięknie ubrane i uczesane.
- Ty tego nie potrzebujesz żeby być piękną - nagle podbiegła do nas roześmiana Elody.
- Cały czas na nią czekałeś, a teraz tylko stoicie. Chociaż ją pocałuj - rękoma zaczęła przybliżać nasze twarze do siebie aż nasze wargi dotknęły się i zaczęliśmy się całować...
Hej! April obrończyni poszkodowanych XD Po czyjej stronie jesteście? Sasha czy Rosita? Mam nadzieję że rozdział sie podobał :)
#MrsRhee 💘🦄
YOU ARE READING
✔Other Story - The Walking Dead
FanfictionApril i Ruth spotkały się przypadkowo na początku tego wszystkiego. Nie wiedziały wtedy, że to nie skończy się tak szybko. Los dał im siebie by razem przeszły przez apokalipsę zombie. Czy im się to uda?