Rozdział 99

107 13 6
                                    

Ruth

Podniosłam głowę do góry ,żeby zobaczyć gdzie Ron biegnie. Nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Carl stał i patrzył na mnie nie dowierzając. Pobiegłam do niego i wtuliłam się w jego tors. Łzy popłynęły po moim policzku. Nie zamierzam go puszczać. 

- Wiedziałem. - Powiedział i spojrzał mi prosto w oczy. Złapał mnie za podbródek i zaczął całować. 

- Nigdy więcej mnie nie opuszczaj. - Powiedziałam ,a chłopak pocałował mnie w czoło. Podszedł do nas uśmiechnięty Shane. 

- Mogę ? - Zapytał rozszerzając dłonie. 

- Jeszcze chwila. - Odparł Carl przytulając się do mnie.  Jeszcze raz spojrzał na moją twarz i zrobił dziwną minę. 

- Co Ci się stało ? - Zapytał i dłonią dotykał moich ran na twarzy. 

- Nic takiego. - Odparłam uśmiechając się. Puściłam chłopaka ,a ten przywitał się z Shanem po czym wrócił do mnie. Złączył nasze usta w pocałunku. Złapałam jego rękę ,a ten spojrzał na moje dosyć mocno zadrapane kostki. 

- Przyznaj się komu dałaś w kość ? - Zapytał uśmiechając się.

- Temu komu trzeba. - Stwierdziłam i pociągnęłam go w stronę ogniska przy którym wszyscy siedzieli. Usiadłam , chłopak zrobił to samo po czym splótł nasze dłonie razem.

- Jak wam minęła droga ? - Zapytał Ron. April spuściła głowę na dół ,a chłopak przytulił ją do siebie.

- Byliśmy z Abrahamem i Jezusem. Jak widać nie udało im się.

- A jak było z wami ? - Dopytała April.

- Była z nami jeszcze Maggie. Została ugryziona parę godzin temu. Zakończyłam to. - Powiedziałam spoglądając na April. 

- Dobra jutro dokończymy tą rozmowę ,a teraz idźcie spać ja biorę tą wartę..

***RANO***


Obudziłam się w objęciach Carl'a. Od razu spojrzałam na jego twarz. Jego bandaż jest strasznie brudny co znaczy ,że trzeba go zmienić. Na szczęście w plecaku mam kilka. Jak wstanie od razu mu go zmienię. Zaczynałam wstawać. 

- Gdzie idziesz ?- Usłyszałam zaspany głos bruneta. Od razu pojawił mi się uśmiech na twarzy. 

- Po plecak ,a ty wstawaj ! - Chłopak zaczął powoli otwierać oko. Wróciłam do niego z plecakiem. Usiadł na przeciwko mnie. 

- Co robisz? - Zapytał dokładnie obserwując moje dłonie. Wyciągnęłam z plecaka bandaż i grubą gazę. 

- Nie. - Powiedział stanowczo. 

- Carl muszę. Jak długo nie zmieniłeś bandaża ? No właśnie. - Odparłam zbliżając się do niego. 

- Nie chcesz tego widzieć. - Powiedział lekko odchylając swoją głowę. 

- Zaufaj mi. - Powiedziałam patrząc na niego. Chłopak lekko skrzywił twarz. 

- No okej. - Zaczęłam odwijać jego bandaż. Odłożyłam go ,a chłopak zakrył ranę ,której jeszcze nie widziałam,włosami. Szybkim ruchem odkryłam ją. Rana była obszerna. Chłopak spuścił głowę na dół. 

- Mówiłem. To jest obrzydliwe. - Ujęłam jego twarz w dłonie tak ,aby widział moje oczy. 

- Przestań. - Zauważyłam ,że po jego policzku popłynęła łza. Złączyłam nasze usta w pocałunku. 

- Nigdy więcej tak nie mów jasne ? - Powiedziałam uśmiechając się do niego ,a chłopak kiwnął głową na tak. W plecaku znalazłam jeszcze alkohol. Wylałam troszkę na chusteczkę i zaczęłam delikatnie oczyszczać jego ranę. Chłopak nadal czuł się speszony więc szybko skończyłam mu ją bandażować. 

- Od razu lepiej. - Powiedział uśmiechając się. 

- Nie do końca. - Założyłam kapelusz na jego głowę ,a ten się uśmiechnął. 

- A teraz ja. - Stwierdził ,a ja spojrzałam na niego głupio. Zabrał do ręki chusteczkę i chciał wylać na nią alkohol. 

- Nie trzeba Carl. 

- Trzeba. - Wylał ciecz na chusteczkę i zaczął delikatnie od rany na czole...

**************************************************************************

Koniec kolejnego rozdziału !

 Mam nadzieję ,że się spodobał ! 

Komy i gwiazdki motywują ! <3 

#MrsGrimes

✔Other Story - The Walking DeadTahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon