Rozdział 62

116 10 2
                                    

- Hej, mogę wejść? - usłyszałam głos Ruth dobiegający zza drzwi mojego pokoju.

- Jasne - dziewczyna weszła do środka kuśtykając i usiadła na drugim łóżku.

- Carl powiedział mi, że dzięki tobie żyję. Dziękuję. Mogę ci się jakoś odwdzięczyć? - dlaczego każdy pyta się mnie jak to zrobiłam. Każdy postąpiłby podobnie w takiej sytuacji. Nie chcę by cokolwiek dla mnie robiła. No może z małym wyjątkiem.

- To nie tylko moja zasługa, Ron mi pomagał. Jedyne co możesz dla mnie zrobić to spróbować  mu wybaczyć. Tylko to sprawi, że będę naprawdę szczęśliwa - wiem, że proszę o dużo, ale trudno tak żyć. Ja i Carl jesteśmy po środku tego, rozdarci na stronę przyjaciela i osoby którą się kocha.

- April ja nie dam rady. On za bardzo mnie skrzywdził. Znaczy najpierw zwalił całą wine na mnie ,a później postrzelił Carl'a. Miałam taki moment ,że chciałam go zabić , ale nie zrobiłam tego ze względu na ciebie. 

- Rozumiem. Nie powinnaś już iść na tę imprezę?

- Przepraszam ,ale spróbuj postawić się w mojej sytuacji. 

- Nie jestem zła. Tyle, że to też była moja wina i dziwi mnie, że normalnie rozmawiamy i jest ,,dobrze''.

- Widziałam tylko Ron'a z bronią. 

- Więc powiem ci jak było. mogłabym udawać głupią i udawać, że nic nie zrobiłam, ale nie chcę tego. Ron chciał strzelić w szwędacza. Nie chciałam tego, żeby nie przyszło ich jeszcze więcej. Wtedy go popchnęłam, a on wystrzelił. Możesz być na mnie zła, pewnie też byłabym na twoim miejscu...

- Zatem dziękuję za powiedzenie prawdy - dziewczyna spojrzała na mnie dziwnym wzrokiem, wstała i wyszła z pokoju. Nie będę jej zatrzymywać. Niby było już dobrze, a ja to wszystko rozwaliłam, ale nie jestem na siebie zła. Chyba wrócę na stację. Jest tam dużo jedzenia i broń, których trzeba pilnować. Wzięłam kluczyki które leżały na szafce i wyszłam z domu. Byłam już prawie przy bramie, ale usłyszałam krzyk Elody.

- Nie idziesz na imprezę - odwróciłam się do uśmiechniętej dziewczyny.

- Nie. Nie lubię grupowych spotkań i innych tego typu rzeczy. Jeśli ktoś spyta się gdzie jestem, powiedz że wrócę za dwa dni więc nie mają się o co martwić.

- Mogę jechać z tobą.

- Nie. Idź i baw się dobrze - powiedziałam i otworzyłam bramę, a gdy wyszłam znowu ją zamknęłam. Wsiadłam do auta, którego nikt jeszcze nie wprowadził do środka i wsadziłam kluczyki do stacyjki. Ruszyłam i zorientowałam się, że zostało mało paliwa. Pewnie na stacji coś będzie. Nadal myślę o tych ludziach i kobiecie. Co oni musieli jej robić, że tak się bała. Może jest ich więcej. Oby nie, bo jeśli tak możemy nie dać rady. Dojechałam na stację i od razu sprawdziłam czy nic nie zniknęło. Wszystko jest na swoim miejscu, więc nikogo tu nie było...

  Hej! Prawda w koncu wyszla na jaw. W związku z tym mam do was pytanie.
Czy uważacie, że dobrze zrobiła mowiac prawdę czy raczej powinna to ukryć? Mam nadzieję że rozdział sie podobał. Cześć :)
#MrsRhee 💘🦄

✔Other Story - The Walking DeadOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz