Seventy- Four.

6.9K 381 10
                                    

Celeste

Ostrożnie się odwróciłam.

Z jednej strony odetchnęłam z ulgą, zaś z drugiej napięcie trzymało mnie do końca.

Christian.

- Nie sądziłem, że odmawiając mi, rzucisz się w ramiona Holta- prychnął.

- Zamknij się- warknął Will.

- Uwierz mi, Celeste, że wybierając jego, wcale tak wielkiej różnicy nie zrobiłaś. Nasz mały chłopiec też ma swoje sekreciki- powiedział Chris.

Will poderwał się, lecz zagrodziłam mu drogę. Christian cały czas patrzył tylko na mnie. Celowo ignorował bruneta.

- Wiesz, jest zasadnicza różnica w tym, co masz, a przed czym się bronisz. Ja z góry twierdzę, że na nic nie liczę i prosto z mostu mówię, że to nie miłość, a formalność, ale on- wskazał na bruneta- rozkocha cię w sobie, zauroczy i porzuci, choć daje rękę uciąć, że zrobisz to wcześniej. Wystarczy uchylić rąbka sekreciku, prawda Will?

Nie zdążyłam zareagować, kiedy Will wystrzelił do przodu i złapał blondyna za koszulkę.

- Jesteś pierdolonym idiotą- syknął mu w twarz- Jeszcze jedno słowo...

Złapałam Willa za ramię, w momencie w którym odezwał się Christian.

- Mam- cię- w- du- pie!- przeliterował dobitnie, podpuszczając go.

Wiedziałam, że do tego dojdzie. Od razu widać, że to nie jest materiał na przyjaciół. Pogarda i nienawiść w ludzkiej postaci.

To wystarczyło, żeby William naparł na chłopaka i zaczął się z nim bić. Stałam obok, próbując ich rozdzielić. Łapałam Willa za ramię, podczas, gdy on obijał pięścią twarz Christiana.

Twarz Chrisa wyglądała jak balon. Z wargi ciekła mu krew. Wyglądał coraz to gorzej.

- Will, zostaw go- prosiłam.

Nie zareagował.

- Will, proszę cię...- przytuliłam go delikatnie.

Pomogło, gdyż zawahał się i utrzymał zwiniętą pięść w powietrzu.

- Zostaw... To nie ma sensu- uspokajałam.

Rozproszyłam jego myśli. Aczkolwiek wykorzystał to sam winowajca. Zrzucił z siebie bruneta i teraz to on górował. Pisnęłam.

Próbowałam go z niego strącić, ale nie udało mi się, więc naparłam ponownie.

- Christian! Złaź z niego!

Wiem, że taka sytuacja na środku scieżki, w parku, musiała wyglądać co najmniej tragicznie i dziwnie, ale nie mogłam nic poradzić. Męska natura wzięła górę. Przechodni wpatrywali się w nas ze strachem. Ktoś wyciągnął telefon i zadzwonił na policję.

- Zostaw go. Policja już jedzie!- warknęłam.

- Z tego co wiem, on pierwszy na mnie skoczył- wycharczał blondyn i uderzył Willa w twarz- więc się tylko bronię.

Z całych sił pchnęłam go, ale ani drgnął.

Wręcz przeciwnie.

To ja upadłam, pod wpływem uderzenia.
Christian chcąc wymierzyć kolejny cios, cofnął łokieć i uderzył mnie nim w twarz.
Palił mnie policzek, ale najbardziej nos. Po chwili zaczęła skapywać mi na koszulkę czerwona ciecz.

- Cel, przepraszam, ja nie chciałem cię uderzyć...- wzdrygnął się, widząc mnie na ziemi, z dłonią przy twarzy, spomiędzy której wydostawała się krew.

Starsza kobieta podbiegła do mnie z chusteczką.

- Kochanie, nic ci nie jest?

Wzięłam od niej chusteczkę.

- Jest w porządku- szepnęłam.

- Zadzwonić na policję? To nie może im ujść płazem. Jak można uderzyć kobietę!- oburzyła się.

- Jest dobrze, naprawdę- nie chciałam wywoływać popłochu, tym bardziej, że interesowało się nami coraz więcej ludzi.

Will zrzucił z siebie wystraszonego Christiana. Wstał i podniósł go za materiał koszulki.

- Mnie mogłeś uderzyć, ale, kurwa, to, że ją tknąłeś nigdy ci nie zapomnę. Pożałujesz tego- uderzył go z cichym łoskotem w twarz, tak, że upadł na ziemię.

- Celeste! Co tak dł...- pojawiła się znienacka Chloe- Ty krwawisz?!- obejrzała moją twarz- Kto ci to...

Obejrzała się. Napotkała wzrokiem brata. I podnoszącego się z ziemi Chrisa.

- Will? Christian? Dlaczego wy się bijecie? Will!- doskoczyła- Czy ktos mi tu do cholery powie, co się dzieje? Który ją uderzył?- wskazała na mnie.

Nikt się nie odezwał. Kobieta, która mi pomogła wytłumaczyła jej wszystko.

- Jesteście nienormalni?- krzyczała i stanęła pomiędzy nimi- Jak mogliście tak szczeniacko się zachować i bić na środku parku, a na dodatek uderzyć dziewczynę. Boże, nie wierzę...

Chłopcy mierzyli się wzrokiem, mówiącym, że są w stanie w każdej chwili dokończyć, co zaczeli.

- Dziękuję pani bardzo za pomoc- zwróciła się do kobiety- zabiorę siostrę do domu, a oni poniosą stosowna karę za to, co zrobili- wskazała na tą dwójkę.

Siostrę?- zaśmiałam się mimo wszystko w duch.

- Mam nadzieję! Matko Najświętsza, w moich czasach to było nie dopuszczalne, żeby mężczyzna podniósł rękę na kobietę, że też nie wspomnę, o ulicznych bijatykach. Przecież to jest karygodne!- mówiła do siebie i odeszła mierząc chłopców wzrokiem.

- A wy- powiedziała moja siostra- wyjazd stąd, zanim naprawdę, coś zrobię. Will, Greg i Cameron czekają na ciebie na boisku, i nawet nie mam pojęcia co tu robisz- wskazała na brata- A ty! Znikaj stąd!- syknęła na Christiana

Podeszła do mnie i objęła opiekuńczo.

- Chodź, napisałam z twojego telefonu do Spencera, że zaszłyśmy do mnie. Trzeba ci opatrzyć tą twarz- zgromiła wzrokiem brata i blondyna- Przegieliście!

Pozory Mylą...Where stories live. Discover now